
Jeśli w najbliższych latach w województwie podlaskim nie pojawią się podobne zakłady utylizacji odpadów do tego, jaki działa w Białymstoku, pojawi się ogromny problem. Ten problem w zasadzie nawet już istnieje w pozostałych dwóch dużych miastach naszego regionu, w Łomży i w Suwałkach, bo one nie mają gdzie spalać swoich śmieci, a Białystok ich nie przyjmuje.
Być może Białystok spalarnię śmieci wybudował w ostatnim możliwym momencie. Obecnie dofinansowanie na tego rodzaju inwestycje nie jest możliwe. Najprawdopodobniej nie będzie to także możliwe w kolejnych latach. I choć było to gigantyczne finansowo przedsięwzięcie, możliwe, że docelowo się opłaci. Nawet, jeśli w chwili obecnej koszty nadal są gigantyczne. Właśnie dlatego, że w całym województwie budowa podobnego obiektu praktycznie nie wchodzi w grę, a dodatkowo bardzo wyśrubowano przepisy dotyczące gospodarki odpadami.
Piszemy o tym, ponieważ na ostatniej sesji Sejmiku Województwa Podlaskiego radni wojewódzcy zwracali uwagę na problem gospodarki odpadami. Między innymi padły pytania do zarządu województwa – dlaczego Miasto Białystok nie przyjmuje śmieci z terenu Suwałk oraz Łomży, skoro spalarnia została wybudowana jako jedyna w całym regionie. Padały także pytania o to, co zarząd zamierza zrobić, aby przymusić Białystok i spółkę „Lech”, która zawiaduje spalarnią, aby podpisała umowy z miastami województwa podlaskiego zamiast przyjmować śmieci do spalania spoza regionu.
- Jednym z kluczowych elementów do pozyskania środków na tą spalarnię było podpisanie pewnego porozumienia pomiędzy zakładami utylizacji odpadów na terenie naszego województwa a związanych z wzajemnymi zobowiązaniami dotyczącymi z jednej strony dostarczania odpowiedniej ilości wsadu do spalania, a z drugiej strony do przyjmowania tego wsadu po określonych, wynegocjowanych stawkach. Tymczasem dociera do mnie taka informacja, przynajmniej płynie z obszaru suwalskiego, że od dłuższego czasu – nie powiem czy to jest kwestia roku czy więcej – spalarnia odmawia przyjmowania tych odpadów, które wymagają wysokiej temperatury spalania. Czyli nie wywiązuje się z porozumienia. A z drugiej strony przyjmuje odpady spoza regionu, pobierając wyższe opłaty niż wynikały ze wzajemnych zobowiązań pomiędzy tymi zakładami z regionu a spalarnią – mówił podczas sesji Sejmiku radny PSL Cezary Cieślukowski.
Radny Cieślukowski, o ile zgłaszał poważny problem, o tyle niedokładnie zapoznał się z inwestycją w Białymstoku. Owszem, spalarnia miała przyjmować śmieci do utylizacji w wysokiej temperaturze, ale wyłącznie te z powiatu białostockiego. Umowa bowiem została podpisana przez Miasto Białystok i wszystkie gminy wchodzące w granice powiatu białostockiego. I tu z pomocą i wyjaśnieniami pospieszyła pełniąca obowiązki dyrektora departamentu ochrony środowiska w urzędzie marszałkowskim.
- Jeśli chodzi o kompetencje województwa w tym temacie, to my tutaj nie możemy nic zrobić. Problem faktycznie jest. Spalarnię wybudowano z programu Infrastruktura i Środowisko i zgodnie z dokumentacją aplikacyjną, wnioskodawcą i korzystającym z instalacji było Miasto Białystok oraz gminy z powiatu białostockiego. I to one właśnie były brane do wszelkich analiz do wykonania tego projektu. Z tymi gminami zostały podpisane porozumienia – wyjaśniała Anna Krysztopik pełniąca obowiązki dyrektora departamentu ochrony środowiska w urzędzie marszałkowskim.
Ale faktem jest, że spalarnia bardzo by się przydała także dwóm dużym miastom naszego regionu, czyli Suwałkom i Łomży. Bo jak wyjaśniał radny z tamtego terenu Jacek Piorunek, Łomża własnej spalarni nie ma, ale ma śmieci, których nie można poddać recyklingowi, nie można w zasadzie z nimi zrobić nic innego, jak tylko spalić. Zgodnie z przepisami, Łomża sama musi zająć się swoimi śmieciami, podobnie zresztą jak Suwałki i każda inna gmina.
- Nie jest to wina Białegostoku, że nie chce przyjmować tego balastu, a rzeczywiście jest to problem w Suwałkach a również i w Łomży – mówił Jacek Piorunek. – Prezydent Łomży zabiega o to, aby Miasto Białystok przyjęło ten zbędny balast. Prawie na wszystkich wysypiskach i we wszystkich zakładach utylizacyjnych ten balast w naszym województwie jest problemem. I to takim problemem, że chcąc pozbyć się jego części przynajmniej, zakłady utylizacyjne zamawiają specjalny transport. TIR-y jeżdżą gdzieś w Polskę do zakładów i wytwórni cementowych, ale to też jest problem z załatwieniem, ale tak się częściowo jego pozbywają. A ten balast rośnie cały czas, ale Miasto Białystok nie może spalić całości tego balastu i to z tego względu, że obligują go pewne normy spalania i emisji później z tejże spalarni. Problem tkwi w tym, że my tych spalarni w województwie podlaskim mamy prawdopodobnie zbyt mało – mówił radny POKO Jacek Piorunek.
- Wydaje się, że należy wykorzystać wszystkie instrumenty do tego, że skoro są takie ograniczenia formalno – prawne, że tych instalacji w najbliższym czasie nie ma szansy, żeby się pojawiły, no to być może są regulacje prawne, nad którymi pracuje Sejm czy ministerstwo środowiska, żeby wpłynąć na zasady wykorzystania tego typu spalarni, żeby one nie tylko dobierały sobie klientów, na zasadzie widzi mi się, ale skoro były zbudowane ze środków publicznych i to europejskich, to według klucza – choćby terytorialnego. I nad tym należy pracować – dodawał radny Cezary Cieślukowski.
Wicemarszałek województwa podlaskiego Marek Olbryś informował, że takie działania są już podejmowane. Zaangażowali się w nie posłowie, były również wystosowane interpelacje do premiera rządu. Jednak w tym względzie jest jeszcze coś – regulacje unijne, które nakładają na wszystkie kraje, w tym Polskę, obowiązek jak największej ilości odzyskiwanych śmieci. Natomiast spalarnie śmieci, mają z roku na rok spalać ich coraz mniej. Nasza redakcja informowała zresztą o tym już w 2016 roku.
Problem na pewno jest poważny, bo jeśli śmieci przybywa i nie ma ich ani gdzie spalać, ani gdzie składować, to później płoną wysypiska. Tak jak dzieje się to choćby w podbiałostockich Studziankach, ale i w całym kraju. Stąd też wydaje się, że gospodarka odpadami powinna w najbliższym czasie zostać przedyskutowana na poziomie samorządów i następnie wypracowane wnioski powinny zostać przedłożone rządowi, a rząd pewnie będzie musiał podjąć temat w Brukseli.
W tej chwili wydaje się, że dość szybko powinno jednak dojść do jakiegoś spotkania z prezydentem Białegostoku oraz kierownictwem spółki „Lech” przedstawicieli władz największych miast naszego województwa, które mają także największe problemy ze spalaniem śmieci. Być może uda się znaleźć jakieś rozwiązanie problemu, który jest i który będzie narastał w kolejnych latach.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Czy i kiedy CBA zajmie się tą tematyką?