Reklama

Van Helsing i spółka opanowali zamek nad Narwią

08/06/2013 18:00
Przez całe sobotnie popołudnie tykocińska twierdza była miejscem niezwykłego wydarzenia. Członkowie Ligi Niezwykłych Dam i Dżentelmenów przeszukując tajemnicze komnaty, lochy oraz ciemne zaułki próbowali odkryć tajemnice Loży Miedzianego Słońca.

Pierwsi uczestnicy pojawili się na dziedzińcu XV-wiecznej fortecy jeszcze przed godziną 12. Pośród ponad 20 gości biorących udział w nietypowej imprezie, organizowanym przez Białostocki Klub LARP"owy „Żywia” znaleźli się najwięksi bohaterowie epoki wiktoriańskiej.
Naukowiec Thomas Edison, łowca wampirów Van Helsing, księżna węgierska Elżbieta Batory czy poeta Oscar Wilde to tylko niektóre z całego wachlarza postaci.

Wszyscy położyli ogromny nacisk na stroję i charakteryzację. Oglądając przygotowania można było odnieść wrażenie, że ciche miasteczko przeniosło się w przeszłość. Dyskusję pomiędzy poszczególnymi okultystami, awanturnikami czy inżynierami od samego początku pełne były specyficznego humoru, wzajemnych docinek i burzliwych dialogów.
Oficjalna cześć rozpoczęła się ok. godziny 14.

Zamek położony na prawym brzegu Narwi na kilka godzin stał się opuszczoną siedzibą tajemniczej Loży Miedzianego Słońca. Jej członkowie zajmowali się łączeniem kabalistycznej magii z technologią. W efekcie eksperymentów powstały „golemy” – istoty obdarzone własną świadomością. Po zniknięciu lordów tylko one pozostały w zapomnianej rezydencji. Grupa śmiałków podążyła za sekretami skrywanymi pomiędzy chłodnymi murami. Podczas rozgrywki nie zabrakło romansów, konfliktów, dżentelmeńskich pojedynków, zagadek i współzawodnictwa. Cała impreza przyciągnęła również uwagę wielu gości przebywających wówczas w Tykocinie.

- Wchodzę do jednej z komnat i widzę postaci żywcem wyjęte z innego świata – mówi pan Tomek, warszawski turysta. - Muszę przyznać, że pierwszy raz się spotkam z tego rodzaju inicjatywą, ale bardzo mi się podoba.

Cała zabawa przebiegała w formie „Living Action Role Play”. Idea wywodząca się z gier fabularnych, w połączeniu z elementami teatru improwizowanego stworzyła niezwykle widowiskową rozgrywkę. Uczestnicy nadali postaciom pechy własnej osobowości, jednocześnie starając się odzwierciedlić ich naturalne zachowania.

- LARP to dobre „akwarium” do przećwiczenia ekstremalnych emocji - mówi Hubert Sosnowski, przebrany za Van Helsinga. - Poza tym można się tu też nieźle pobawić.

Podobnie inicjatywy są organizowane regularnie. Sobotnie spotkanie było wyjątkowe z racji klimatycznego miejsca „spektaklu”. Miejmy nadzieję, że śladem Klubu „Żywia” pójdą inne grupy, które do tej pory nie miały odwagi na wcielenie w życie swoich niekonwencjonalnych pomysłów.

Zapraszamy do obejrzenia naszej fotorelacji.

[wzslider]

(tekst i foto : Karol Rutkowski)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do