Nad promocją naszego miasta najwyraźniej nikt nie panuje. Od czasu, kiedy Najwyższa Izba Kontroli wypowiedziała się dość negatywnie, zwłaszcza w kontekście weryfikacji oddziaływania naszej promocji, niewiele się zmieniło. Możliwe, że i nic się nie zmieniło. Na ostatniej sesji Rady Miasta było to widać bardzo wyraźnie, kiedy prezydent lekką ręką pozwalał na wydanie 200 tys. złotych na coś, co może się przyda, może się nie przyda.
Przed ponad tygodniem sesja Rady Miasta była bardzo długa i dość męcząca. Momentami można rzec – burzliwa. Zwłaszcza kiedy omawiano kwestie planów zagospodarowania przestrzennego. Niemniej, kto śledził obrady do końca, doczekał się dość ciekawej dyskusji na temat promocji Białegostoku. Okazuje się, że magistrat wpadł na pomysł, aby można było wydać 200 tys. złotych na promocję naszego miasta poprzez taniec. Projekt uchwały w imieniu Prezydenta Białegostoku przedstawiła Edyta Mozyrska, dyrektor Departamentu Kultury Promocji i Sportu Urzędu Miejskiego w Białymstoku.
Wyjaśniamy już o co chodziło. Prezydent chciał wyłożyć 200 tys. złotych na promocję naszego miasta podczas imprezy tanecznej, która odbyć ma się w 2017 roku. Nie było to jednak bezwarunkowe wydanie takiej kwoty. Tadeusz Truskolaski ustami dyrektorki, wspomnianego wyżej departamentu, życzył sobie najpierw podpisania umowy współpracy z Podlaskim Stowarzyszeniem Tańca, które musiałoby zadbać o to, aby Białystok był reprezentowany podczas głównej imprezy pod nazwą Polska Platforma Tańca w 2017 roku.
- Impreza dociera do różnych miejsc na świecie. Natomiast Podlaskie Stowarzyszenie Tańca działa od 2008 roku. Organizuje między innymi festiwal Kalejdoskop, Free Mind. Jego grupy taneczne są widoczne w całej Polsce, uczestniczą w festiwalach – argumentowała Edyta Mozyrska projekt uchwały.
I owszem tak też jest. Z tym polemizować nikt nie zamierza. Ale już z tym, że umowę trzeba byłoby podpisać do końca września polemizować należało. Bowiem w takim terminie należało się zdecydować czy Białystok miałby promocję poprzez imprezę taneczną czy nie. Radni dowiedzieli się o tym dokładnie 28 września i nie było czasu na zastanowienie się czy skórka jest warta wyprawki. Czy przypadkiem nie będą to pieniądze wyrzucone w błoto. Stąd wystąpienie dyrektor Departamentu Kultury Promocji i Sportu Urzędu Miejskiego w Białymstoku nie wzbudziło szczególnego aplauzu wśród radnych. Bardzo szybko z pomocą jej przyszła radna Anna Augustyn z prezydenckiego klubu radnych.
- Białystok jest już znany jako miasto, gdzie kwitnie taniec. Warto by było to rozwijać – powiedziała radna Augustyn z mównicy do koleżanek i kolegów z ław radnych.
I to też by się zgadzało. Całkiem niedawno i to nawet w tym roku, imprezę międzynarodową organizował nasz białostocki zespół Fair Play Crew. Niestety nie dało się w Białymstoku, ponieważ tu wydarzeniem nikt nie był zainteresowany. Panowie zorganizowali więc go w Krakowie. Przez 11 dni trwały warsztaty, pokazy i treningi pod okiem najsłynniejszych tancerzy świata. Mowa o największej w Polsce imprezie tanecznej pod nazwą Fair Play Dance Camp. Ten festiwal taneczny połączony z warsztatami, tancerze organizują od lat sami. Nie potrzebowali pomocy nikogo z zewnątrz. Na ich zaproszenie do Krakowa zjechali w sierpniu najlepsi z całego świata. To między innymi tancerze Beyonce, ale i innych światowych sław. Przy okazji zjechali się też najlepsi fotografowie, którzy relacjonowali wszystko, co się działo. Nie zabrakło również zdjęć z miasta, które przez 11 dni było gospodarzem i domem dla ponad półtora tysiąca uczestników z całego świata. I taka promocja miasta najwyraźniej dla Prezydenta Białegostoku nie była potrzebna.
– Kraków jest optymalnym rozwiązaniem. Jest tańszy niż Warszawa, mamy tam dobre kontakty. Na miejscu jest lotnisko. W zasadzie tam mamy wszystko, co potrzeba. Chciałbym, żeby kiedyś nasz Dance Camp odbył się w Białymstoku. Na razie to niemożliwe – mówił nam jeszcze w lipcu Karol Niecik Niecikowski z Fair Play Crew.
Dlaczego o tym wspominamy? Z prostego powodu. Fair Play Crew swój festiwal pod rozpoznawalną w świecie marką, organizuje – jak wspomnieliśmy – z własnych środków. Jednak w tym roku przed wydarzeniem zwracali się do Prezydenta Białegostoku o 10 tysięcy złotych, które miały być w całości przeznaczone na promocję Białegostoku podczas międzynarodowej imprezy. Niestety Tadeusz Truskolaski odmówił wsparcia Dance Campu taką kwotą, która to impreza odbiła się szerokim echem nie tylko w Polsce, ale na całym świecie. Była transmitowana przez ogólnopolskie stacje telewizyjne w dobrym czasie antenowym. Poszły w świat zdjęcia i filmy. Białegostoku tam niestety widać nie było. Poza jednym – wszyscy tancerze w Polsce wiedzą, że Fair Play Crew pochodzą z Białegostoku, tu mieszkają i tu budują markę tańca.
- Nie wiem dlaczego mielibyśmy wydawać teraz 200 tysięcy. Nasuwają mi się dwa przypadki z tego roku. Kiedy dzwonili rodzice naszych dzieci z chóru i prosili o kilka tysięcy złotych na wyjazd na konkurs, pieniędzy nie było. A chór z tego, co pamiętam, zajął I miejsce. Fair Play Crew prosiło o wsparcie Dance Campu i też nie było takiej możliwości, mimo że impreza była duża i znacząca. A mamy wydać 200 tysięcy na wydarzenie o którym mało co wiemy? To stanowczo za dużo – to już słowa radnego Piotra Jankowskiego, które padły podczas posiedzenia Rady Miasta.
My zastanawiamy się, kto i w jaki sposób weryfikuje możliwości promocyjne naszego miasta. Czy jest w ogóle jakakolwiek strategia w tym względzie? Czy wszystko jednak odbywa się na chybił trafił, bez konkretnych założeń i polityki długofalowej w tym zakresie? Do tej pory Białystok wydawał pieniądze jak popadnie i byle gdzie, aby gdzieś zafunkcjonować bez ustalonej strategii, którą posiada każda firma, jaka wydaje pieniądze na reklamę.
– Dziś Białystok, Wschodzący Białystok to nie Polska „B”, to miasto festiwali, tańca, sztuki, zdolnych i odnoszących sukcesy studentów. Mamy Original Source UpToDate Festival, rewelacyjnych tancerzy z Fair Play Crew, studentów Politechniki Białostockiej, którzy ze swoimi łazikami wygrywają międzynarodowe zawody – to słowa wypowiedziane przez Tadeusza Truskolaskiego dokładnie 3 sierpnia ubiegłego roku, kiedy udzielał wywiadu portalowi Wspólnota.
Jak wygląda wsparcie rzeczywiste władz Białegostoku dla tych imprez i ludzi, można ocenić samemu. Czy jest wystarczające, czy jednak należałoby tę pomoc zwiększyć? Możliwe, że Podlaskie Stowarzyszenie Tańca godnie reprezentowałoby Białystok podczas Polskiej Platformy Tańca. Niemniej termin jak i forma, kiedy został ten pomysł przedstawiony, pozostawia wiele do życzenia. I wcale nie z winy członków Stowarzyszenia. Jeśli promocja Białegostoku jest prowadzona w taki sposób, aby kreować politykę rozpoznawalności naszego miasta na chybił trafił, nie ma co się dziwić, że Białystok wciąż dla wielu kojarzy się kompletnie z niczym.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: Little Shao)
Komentarze opinie