Reklama

W PKS-ach wrze

09/10/2016 08:08

Związkowcy z łączonych PKS-ów planują strajk. Na ostatniej sesji sejmiku województwa podlaskiego działacze z PKS Zambrów i PKS Suwałki przysłuchiwali się obradom radnych, a nawet zabrali głos w tej sprawie. I nie kryli sceptycyzmu. Po obradach zapowiedzieli rozpoczęcie formalnych przygotowań do strajku. Kiedy on będzie? Aby mógł przynieść efekt w postaci zastopowania łączenia PKS-ów, które ma nastąpić 1 stycznia 2017 roku, powinien odbyć się przed tym terminem.

Na sesji sejmiku punkt o łączeniu PKS wprowadzono na żądanie opozycji. Dotyczył połączenia z PKS Białystok czterech innych spółek, których właścicielem jest samorząd wojewódzki: PKS Zambrów, PKS Siemiatycze, PKS Suwałki i PKS Łomża. Największy sprzeciw połączenie wzbudzało wśród załóg w Suwałkach i Zambrowie i to przedstawiciele związków zawodowych tych liczyli, że radni zahamują zarząd województwa. Rozczarowali się - sejmik sprawy łączenia PKS-ów nie głosował, bo zarząd województwa zdecydował się na inkorporację, czyli formalnego przyłączenia czterech regionalnych PKS-ów do PKS Białystok.

- PKS Białystok jest w kiepskim stanie finansowym. Jego obecny dodatni wynik to efekt sprzedaży majątku, konkretnie zajezdni przy ul. Jurowieckiej. PKS Zambrów wypracował zysk 500 tysięcy, z czego 200 przeznaczyliśmy na nowy tabor. Nie wierzymy w zapewnienia, że nie będzie zwolnień – przecież nowa spółka nie utrzyma pięciu administracji, warsztatów i zajezdni. Będą zwolnienia. My wiemy, że one nastąpią także wśród kierowców, bo PKS Białystok stawia przede wszystkim na opłacalność. Docierają do nas wiadomości o tym, że PKS Białystok rezygnuje z kursów, gdzie bilety kosztują mniej niż 1,90 zł. A ludzie z małych miejscowości też chcą dojechać do lekarza, do urzędu, do szpitala, do szkoły. Prywaciarze nie przejmą wszystkich kursów. A likwidacja PKS-ów w Zambrowie czy Suwałkach bulwersuje lokalne społeczności. Ludzie się boją zwolnień, likwidacji kursów i nie rozumieją, czemu dobrze zarządzane spółki przyłączać do tej najsłabszej i najbardziej zadłużonej. Jesteśmy przeciwni – argumentowali przedstawiciele związków.

- Brak jest biznesplanu łączenia tych spółek, Zarząd nie ma pełnej analizy tego, co zdarzy się po tym, jak powstanie jedna spółka. Brak takich informacji budzi obawy o to czy ten pomysł się powiedzie, a ludzie obawiają się zwolnienia. Nie da się ukryć, że rynek przewozowy się kurczy i w tej sytuacji należy zadać sobie pytanie czy zarząd PKS Białystok, do którego zostaną dołączone pozostałe spółki poradzi sobie z tym zadaniem, skoro ma kłopoty z zarządzaniem tym, co ma teraz. W zasadzie na temat połączenia spółek, ich sytuacji finansowej nie wiemy nic konkretnego, nie dowiadujemy się niczego na temat tego, co się zdarzy dalej a zarząd nie chce o tym mówić zasłaniając się tajemnicą handlową. Jak w tej sytuacji być optymistą? Nie wiemy nawet czy zarząd ma jakąś analizę i plan działania, nie wiadomo jak będzie wyglądała struktura nowej spółki. W tej sytuacji nic dziwnego, że związki zawodowe szykują protest – mówili radni, głównie z PiS.

Odpowiedzieli im marszałek Jerzy Leszczyński i radny Mikołaj Janowski.

Przygotowujemy analizę finansową, ale w tej chwili przygotowywana jest opinia biegłego rewidenta, który przedstawi nam dane finansowe. Poza tym większość PKS-ów sama sobie na rynku nie poradzi, bo jest deficytowa. Plany naprawcze nie przynosiły spodziewanych efektów i aby nie dopuścić do upadku połączenie jest niezbędne. Nie udzielamy szczegółowych informacji, aby nie ułatwiać życia konkurencji. Biznesplany są opracowywane, a my dysponujemy danymi ze spółek. To, o czym mówią związkowcy i radni, że jest tak źle nie ma pokrycia w najnowszych informacjach. Ale żeby sytuację unormować musimy połączyć spółki. Uspokajam, nie mamy planów, żeby połączyć PKS i je sprzedać – mówił marszałek.

- Pięć lat temu podjęliśmy decyzję o przejęciu spółek i dzięki temu uratowaliśmy pracę dla kierowców i autobusy dla małych miejscowości. Ta decyzja była kosztowna, ale jedyna słuszna. Mogliśmy machnąć ręką i zdecydować się na rozwiązanie ekonomicznie najbardziej uzasadnione, czyli sprzedaż. Nie zrobiliśmy tego i przeżyliśmy 5 lat. Żeby przeżyć kolejne musimy połączyć PKS w jeden. Inaczej albo będziemy najsłabsze sprzedawali albo pozwolimy im upaść. I ludzie stracą pracę a do małych miejscowości nie pojadą żadne prywatne wozy, bo się im to nie opłaci. Innego wyjścia nie ma – podsumował radny Janowski.

To może trzeba się uderzyć w piersi i powiedzieć, że był zły nadzór właścicielski nad spółkami? Nie wiem czy zastąpienie jednej spółki coś tu zmieni, jeśli akurat ta sprawa była nie w porządku – zastanawiał się radny Marek Komorowski z PiS.

W odpowiedzi usłyszał od marszałka Leszczyńskiego, że braku w nadzorze to działania i zaniechania poprzednich zarządów, a on temat PKS-ów traktuje wyjątkowo poważnie. Wywołało to kąśliwy komentarz byłego marszałka województwa Jarosława Dworzańskiego, który przewodniczył obradom.

Nie wiem czy pan marszałek byłby tak samo odważny w deklaracjach, gdyby wiedział, że tuż za nim zasiada były marszałek województwa poseł Mieczysław Baszko – odparował.

Parlamentarzysta PSL zabrał głos i zadeklarował: - Nie dopuszczę do sprzedaży PKS. Gdyby do tego doszło to złożę mandat.

Związkowcy mimo to rozpoczęli przygotowania do strajku, którym chcą zademonstrować władzom województwa, że są mocno przeciwni połączeniom PKS-ów w proponowanej przez nich wersji. Są jednak gotowi na rozmowy z marszałkami na temat innych planów dotyczących poprawienia sytuacji spółek i ewentualnej modyfikacji planu inkorporacji. Na razie ze strony zarządu odpowiedzi nie usłyszeli.

Paweł Kotowicz

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do