W ubiegłym roku Rada Miasta zdecydowała, że przekazuje do sprzedaży dla mieszkańców około 700 lokali komunalnych. Chętnych do wykupienia jest ponad 150 osób, ale wykupić lokalu nie mogą. Prezydent tego prawa odmawia. Radni pytają, czy nie lepiej w takiej sytuacji zwrócić się do posła Truskolaskiego, który obiecuje załatwianie spraw mieszkańców.
Tadeusz Truskolaski został wezwany do udzielenia informacji na temat sprzedaży mieszkań z zasobów komunalnych. Powodem były skargi mieszkańców, którym odmówiono prawa wykupu, choć zgodnie z przyjętą w grudniu ubiegłego roku uchwałą, takie prawo mają. Prezydent z mównicy tłumaczył, że prowadzi odpowiedzialną politykę mieszkaniową i że sprzedać mieszkań nie może, bo jest zakaz tworzenia wspólnot mieszkaniowych. A tylko takie mogłyby powstawać po wykupieniu lokali. Nie wyjaśnił przy tym na czym tak dokładnie polega owa polityka mieszkaniowa.
- Prawo to nie znaczy obowiązek. To nie znaczy, że jeżeli ktoś wystąpi, to od razu wniosek będzie zrealizowany. Przyjmuję następującą politykę, ponieważ oczywiście, zdaję sobie sprawę, że mieszkanie jest dobrem absolutnie podstawowym, potrzebnym każdemu człowiekowi do godnego życia. Każdy też chciałby mieć wcześniej czy później tytuł prawny, własnościowy do lokalu. I takie możliwości w ostatnich latach miało około 3 tysięcy białostoczan – mówił Tadeusz Truskolaski, prezydent Białegostoku. – Natomiast te uchwały dotyczą około 700 mieszkań i nie leży w naszym interesie, ale też jest zakaz w uchwale tworzenia nowych wspólnot – dodał.
Prezydent powiedział, że pozytywną decyzję o zbyciu lokali gminnych podejmie tylko wówczas, jeśli w danym bloku wystąpi 100 procent mieszkańców, aby nie trzeba było tworzyć nowej wspólnoty mieszkaniowej. Tylko wówczas wnioski będą rozpatrywane pozytywnie. Chodzi o to, żeby mieszkańcy sami wówczas tworzyli wspólnoty mieszkaniowe. W przeciwnym razie musi być tworzona wspólnota z udziałem Miasta Białystok, czego – jak twierdzi prezydent – uchwała zakazuje.
Innego zadnia są mieszkańcy. To oni sami podnieśli kwestię, że znają przypadki, gdzie takie wspólnoty z udziałem gminy były tworzone i przeszkód w tym nie było. Osoby, które zabrały głos z mównicy nie szczędziły słów krytyki wobec prezydenta i urzędu miejskiego, który im zamiast pomagać, to utrudnia. Twierdzą, że bardzo wiele lat płacili za mieszkania drogie czynsze, sami je remontowali i utrzymywali przez 30, albo i 40 lat, więc takie lokale zwyczajnie zostały przez nich już spłacone.
- Pan prezydent nas lekceważy po prostu. Skoro tak obiecywał nam na poprzedniej sesji, jak to wszystko będzie pięknie rozwiązane, jak to będzie załatwione, a z tego co teraz wyszło, to nic nie wychodzi. W naszym z bloku jest 27 mieszkań, wnioski złożyło 16 osób, a w innych blokach po jednym wniosku składne było i mieszkania były sprzedawane – mówiła Teresa Leszczyńska, mieszkanka bloku przy Pułaskiego.
- Panie prezydencie, mówi pan, że nie jest to w interesie miasta, żeby sprzedawać takie mieszkania, ale miasto to my, mieszkańcy i ich potrzeby, a nie urząd. I tutaj trzeba wychodzić naprzeciw oczekiwaniom mieszkańców i umożliwiać im, żeby te mieszkania mogli pozyskać – mówiła do prezydenta radna Katarzyna Siemieniuk.
Radna mówiła także, że prezydent widzi tylko nowe mieszkania komunalne, do których przekazuje klucze w świetle kamer i aparatów. Podkreślała, że prezydent nie bywa w tych starych budynkach, które ludzie sami remontowali i inwestowali w nie przez długie lata. A to właśnie takie lokale chcą w tej chwili wykupić białostoczanie mieszkający w nich od 30 i więcej lat.
Radni także dziwili się tłumaczeniu urzędników, że od momentu podjęcia uchwały, czyli tej z grudnia ubiegłego roku, jeszcze nie udało się podzielić i wydzielić wszystkich lokali i gruntów znajdujących się pod nimi. Jest to akurat niezbędny proces, dzięki któremu można wydzielić lokale do sprzedaży. Urzędnicy tłumaczyli się tym, że prace cały czas trwają i wkrótce mają zostać zakończone. Ale inna sprawa to tryb załatwiania spraw związanych z wykupowaniem mieszkań. Otrzymali oni zwykłe pisma, a nie decyzje, od których przecież przysługuje odwołanie w trybie Kodeksu postępowania administracyjnego. Radna Siemieniuk podkreślała, że jest to nie do zrozumienia, że kiedy mieszkańcy zwracają się do prezydenta, to on załatwia ich sprawy w taki sposób, że nie ma nawet jak tego zaskarżyć.
- Panie prezydencie, pan dla kogo tu jest? No chyba dla mieszkańców i rozwiązywania ich problemów. Teraz pan poseł Truskolaski organizuje spotkania, żeby rozwiązywać problemy mieszkańców, to ja rozumiem, że trzeba wysłać tych mieszkańców, żeby zgłosili problem, to być może będzie miał pan inne stanowisko do tego? Ja tak to rozumiem. Bo może niewłaściwe osoby przekierowały tych mieszkańców? I wtedy będzie pan bardziej wrażliwy na te potrzeby – mówiła radna Katarzyna Siemieniuk.
Radna, podobnie jak i inni radni, zwracała uwagę na dyskryminowanie mieszkańców – na tych, którzy mogli i mogą wykupywać mieszkania oraz na tych, którym się tego prawa odmawia. Ale radni będą musieli zająć się jeszcze zmianą innej uchwały, która zakazuje tworzenia wspólnot mieszkaniowych z udziałem gminy. Właśnie po to, aby można było wykupywać nawet pojedyncze lokale.
- Tworzenie dodatkowych wspólnot nie leży w interesie miasta, nie leży w interesie ludzi, bo leży oczywiście w interesie dwóch, trzech rodzin – odpowiadał Tadeusz Truskolaski, prezydent Białegostoku.
Ostatecznie prezydent publicznie oświadczył, że jak tylko zakończy się proces podziału lokali i gruntów pod lokalami, które są przeznaczone do zbycia, będzie już pozytywnie rozpatrywał wnioski mieszkańców o wykup lokali komunalnych. Choć nie określił tego dokładnie w czasie, można się spodziewać, że nastąpi to najprawdopodobniej jeszcze w tym roku.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie