Wrócą fotoradary?

Możliwe, że długo nie nacieszymy się brakiem samorządowych fotoradarów. Choć nie ma ich zaledwie od 1 stycznia tego roku, to mogą szybko wrócić. Gminy mocno straciły na tym, że nie mogą już wystawiać mandatów i składają skargę do Trybunału Konstytucyjnego w tej sprawie.

Fotoradary miały przede wszystkim poprawiać bezpieczeństwo. I zapewne w wielu miejscach spełniły swoje zadanie. Niemniej jednak niektóre gminy zrobiły sobie z tych urządzeń maszynki do zarabiania pieniędzy i dostawały solidny zastrzyk do gminnej kasy. Najwięcej nieprawidłowości odnotowanych było na północy Polski, w miejscowościach, które prowadziły do letnich miejsc wypoczynkowych nad morzem.

W Białymstoku Straż Miejska posiadała dwa fotoradary. Jeden robił zdjęcia kierowcom przy ulicy Baranowickiej. Drugi z nich ustawiony był na wylotówce do Warszawy na Kleeberga. Szczególnie ten drugi był ustawiony raczej nie dla poprawy bezpieczeństwa. Na tym odcinku nie było żadnych niebezpiecznych zakrętów, przejścia dla pieszych, ani innych stwarzających potencjalne zagrożenie rozwiązań drogowych. Na całej przebudowanej niedawno trasie można jechać do 70 km/h i tylko w okolicach fotoradaru trzeba było zwolnić do 50 km/h. Z pewnością urządzenie tam zamontowane zarabiało na swoje utrzymanie i obsługę.

Teraz samorządy skarżą do Trybunału Konstytucyjnego ustawę wprowadzoną przez poprzedni rząd. Chcą z powrotem mieć możliwość ustawiania urządzeń i powołują się na względy bezpieczeństwa. Podobne zdanie mogą mieć politycy obecnego rządu. Informował o tym kilka dni temu "Dziennik Gazeta Prawna". Ja podaje gazeta – PiS jest zdania, że reforma poszła o krok za daleko, więc w Ministerstwie Infrastruktury i Budownictwa oraz w resorcie spraw wewnętrznych i administracji mają już trwać analizy nad przywróceniem części urządzeń do działania.

(Cezarion/ Foto: Flickr.com/ Karolina Kabat)