Reklama

Wstydzimy się disco polo chociaż i tak każdy zna przeboje

23/08/2014 10:46


Województwo podlaskie jest określane stolicą disco polo, ale ta muzyka jest popularna w całej Polsce. Po chwilowym załamaniu rynku, disco polo powróciło z całą mocą. Chociaż trzeba przyznać, że o wielkie hity obecnie jest już coraz trudniej.

Chyba żadne koncerty nie ściągają tak dużej publiczności jak gwiazd disco polo. Wiele osób wstydzi się lub nie przyznaje, że zna przeboje. Ale wystarczy odrobina alkoholu, a przeciętny mieszkaniec naszego grodu zaczyna pamiętać wszystkie zwrotki i refreny. Trudno dziś by było znaleźć kogokolwiek, kto nie potrafiłby zanucić „Jesteś szalona”, albo „Życie to są chwile”, nie wspominając już o „Ona tańczy dla mnie”. Dlaczego więc wstydzimy się tej muzyki? Jak twierdzą osoby, które publicznie nie chcą przyznać się do słuchania disco polo, wszystko tkwi w mentalności.

- Od lat wiadomo, że disco polo słucha przede wszystkim wiocha. Nikt nie chce się przyznawać. Wiocha to chyba dla większości kojarzy się z czymś takim trochę gorszym. A prawdę mówiąc już dawno tak nie jest. Ale wbiło się ludziom do głowy i tak już jest i koniec – powiedział nam Marek.

Marek sam pochodzi ze wsi, konkretnie spod Korycina. Mieszka w Białymstoku od około 6 lat, ale chętnie jeździ w swoje rodzinne strony. Wieś bardzo się zmieniła. To już nie jest śmierdząca obora i domek kryty strzechą. Niemniej wielu osobom ciągle z takim wizerunkiem kojarzy się i wieś i disco polo.

Wszystko przez te głupie teledyski. Mówię o tych starych. Wychodził taki Zenek albo Boysi w białych spodniach i złotych koszulach. Pokazywane były dziewczyny w postawioną na sztywno grzywką do góry w falbaniastych bluzkach i tak się utarło. Ale dziś wygląd zespołu i tancerek jest zupełnie inny. Panowie w garniturach, dziewczyny w zgrabnym mini. Nie różnią się niczym od artystów na zagranicznych teledyskach – uważa z kolei Justyna, która sama czasami podśpiewuje z kilkoma artystami disco polo.

Prawda jest taka, że disco polo już dawno wyszło z wesel i wiejskich zabaw prosto na salony. Tę muzykę słychać było na dużych imprezach sylwestrowych, emitowanych przez różne stacje telewizyjne, była również w Sali Kongresowej w Warszawie. Pojedynczy artyści pokazywali się nawet w filharmonii. Za każdym razem widownia była wypełniona po brzegi. Również w Białymstoku, jeśli są koncerty uznanego artysty lub zespołu disco polo, bilety rozchodzą się ja świeże bułeczki.

Każdego roku na Juwenaliach pojawiają się artyści tego nurtu muzycznego. Oczywiście studenci – organizatorzy są krytykowani za sam pomysł zapraszania gwiazd tego formatu. Niemniej wystarczy przyjść na plac koncertowy, by zobaczyć, że oprócz studentów bawią się tam wszyscy inni, którzy studia już dawno powinni mieć za sobą. To właśnie ten dzień, kiedy pojawiają się gwiazdy disco polo, jest zawsze najliczniejszy w uczestników imprezy.

Dla nas to zawsze jest dobry dzień. Bo nie dość, że przychodzi dużo ludzi, to jeszcze mamy stosunkowo mało pracy. Wystarczy podpiąć zestaw do playbacku i jazda. Bo tak to jest, ci wszyscy pożal się Boże artyści nie grają na żywo. Czasami się zastanawiam, za co im płacą – powiedział nam jeden z członków ekipy technicznej, który chciał pozostać anonimowy.

A płacą i to wcale nie mało. Zespół czy artysta będący na topie w zależności od imprezy może skasować od kilkunastu do nawet kilkudziesięciu tysięcy za jeden występ. Nie zmienia to faktu, że wiele osób, które przychodzą na koncerty nie żałują wydanych pieniędzy i bawią się do ostatniego przeboju.

I tu nasuwa się myśl, że zamiast wyszukiwać kolejnych pomysłów na gwiazdy i atrakcje muzyczne dla szeroko rozumianej publiczności, może tak zaprosić Boysów jako gwiazdę na otwarcie stadionu. Jest 100 procentowa pewność, ze choć raz stadion zapełniłby się kompletem widzów. Dlatego przypominamy jeden z największych hitów disco polo, który niezmiennie króluje na parkietach jeszcze od lat 90 - tych.



(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: BI-Foto)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do