
W ciemnościach nie widać było kto rzucał kamieniami i kostką brukową. Ale faktem jest, że pojazdy należące do firm budowlanych realizujących zaporę na granicy polsko – białoruskiej, w wyniku rzucania w nich takimi przedmiotami, mają wybite szyby i liczne wgniecenia. Doszło też do uszkodzenia budowanej konstrukcji samej zapory. Straż Graniczna podejrzewa, że zniszczeń dokonały służby białoruskie.
Od początku kryzysu migracyjnego w przemyt i przerzucanie ludzi nielegalnie przez granicę są zaangażowane służby białoruskie. Z tym, że początkowo nikt nie atakował strażników granicznych. Jako pierwsi zaatakowali politycy i zwolennicy polskiej opozycji. Zaczęli nazywać polskich mundurowych mordercami i bandytami. Dali się ponieść propagandzie Łukaszenki i Putina. Jednak w kolejnych miesiącach było już gorzej z dnia na dzień.
Oprócz słownych ataków, z czasem pojawiły się ataki fizyczne. Ale realizowane już przez nielegalnych migrantów. Stałym elementem na granicy polsko – białoruskiej jest rzucanie kamieniami w polskich mundurowych, w samochody policyjne i strażników granicznych, niszczone były również posterunki graniczne, w których wartę trzymali żołnierze. Teraz doszło jeszcze atakowanie firm budowlanych, które realizują zaporę na granicy. Na razie kamienie, a raczej kawałki granitowej kostki brukowej poleciały w pojazdy wykonawców zapory budowanej od początku tego roku. Jak przekazała rzecznik Straży Granicznej, pojazdy zostały obrzucone właśnie fragmentami granitowej kostki brukowej, która w lesie naturalnie nie występuje. Została dowieziona w to miejsce, z którego nastąpił atak.
- Doszło do zniszczenia maszyn budowlanych. Zostały obrzucone kamieniami, miały m.in. wybite szyby i wgniecenia. To nie są kamyczki znalezione w lesie, ale elementy kostek brukowych z granitu – powiedziała por. Anna Michalska, rzecznik Straży Granicznej. – Zniszczenia maszyn budowlanych oszacowano na 30 tysięcy złotych. To nie było jedno zdarzenie. Było ich kilka – dodała.
Koszt naprawy sprzętu spoczywa na wykonawcach robót. Tu trzeba jeszcze dodać, że jak wyjaśniła rzeczniczka, uszkodzenia jednak nie są na tyle poważne, żeby zagrażały terminowej realizacji inwestycji. Prace postępują zgodnie z harmonogramem i zapora powinna być gotowa z końcem czerwca tego roku. Ale to nie jedyny problem z niszczeniem sprzętu. Uszkadzana w podobny sposób jest bowiem także konstrukcja zapory i jak twierdzi por. Anna Michalska, prawdopodobnie zniszczeń i uszkodzeń dokonały białoruskie służby.
- Na odcinku placówki w Czeremsze zostały zniszczone elementy konstrukcyjne bariery. Powyginane zostały tzw. koszyczki w palach fundamentowych, w których umieszczane są słupy bariery – wyjaśniła rzecznik Straży Granicznej.
Do ataków dochodzi zawsze nocą, w kompletnych ciemnościach. Stąd trudno jest ustalić, czy takich zniszczeń oraz uszkodzeń na pewno dokonują służby białoruskie, czy jednak nielegalni migranci, którzy kamieniami, kłodami drewna i innymi niebezpiecznymi przedmiotami rzucają każdego dnia i nocy w polskie patrole. Straż Graniczna podejrzewa, że raczej jest to robota białoruskich służb. Oceniają to po sposobie działania, bo te polscy mundurowi zdołali poznać od roku.
- To świadczy o tym, że służby białoruskie rzeczywiście widzą, że to może być trwała przeszkoda. Liczą się z tym, że to sensowna próba zatrzymania nielegalnej migracji, stąd te utrudnienia – oceniła por. Anna Michalska.
Do tej pory ustawiono ponad 2,5 tys. przęseł, 6 tys. słupów i 10 tys. pali fundamentowych, a same roboty trwają od kilku tygodni już przez siedem dni w tygodniu. Trzeba też wiedzieć, że zapora na granicy polsko białoruskiej budowana jest odcinkami. Najczęściej w kilku miejscach jednocześnie, a niekiedy zdarza się, że nawet w kilkunastu miejscach w tym samym czasie. Ważną informacją jest również to, że zostało już wykonanej około 60 procent zaplanowanej drogi technicznej wzdłuż granicy. Dzięki temu zdecydowanie łatwiej jest poruszać się pojazdom służbowym i maszynom budowlanym.
Na naszych łamach informowaliśmy o tym, że już niebawem zacznie być realizowana także zapora elektroniczna. Dokładnie tydzień temu została podpisana umowa na zaprojektowanie i wybudowanie zespołu współdziałających urządzeń elektronicznych wraz z oprogramowaniem, komponentami teleinformatycznymi oraz elementami pomocniczymi do ochrony granicy państwowej.
- Będą one wykorzystywały czujniki wykrywające różne cechy fizyczne obiektów. Zapewni to kompleksowy obraz sytuacyjny, gromadzenie, przetwarzanie i przekazywanie informacji w sposób ciągły, niezależnie od ukształtowania terenu i warunków atmosferycznych – przekazało Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji.
Przeciwko tej inwestycji cały czas protestuje garstka osób powołująca się na walory przyrodnicze, a w zasadzie niszczenie przyrody tą inwestycją. Dokładnie w tym samym tonie wypowiada się propaganda reżimu Aleksandra Łukaszenki, która nawet preparowała dowody mające potwierdzać tezę o niszczeniu środowiska i zagrożeniach dla zwierząt. Do aktywistów i osób ich popierających nie docierają fakty, że na granicę polsko – białoruską od dawna wysyłane są wśród nielegalnych migrantów osoby niebezpieczne, które też atakują polskie patrole.
Sama zaś akcja ze sztucznym wywołaniem kryzysu migracyjnego nadal jest próbą osłabienia obronności naszego państwa. Wszystko to było po to i w dalszym ciągu jest po to, aby wobec planowanego wcześniej, a dziś realizowanego bandyckiego ataku na Ukrainę przez wojska Putina, Polska nie była w stanie poradzić sobie z ochroną granicy państwowej. Putin z Łukaszenką współpracują w sprawie destabilizacji polskiej granicy od początku, co potwierdziła obecność pierwszego koczowiska nielegalnych migrantów pod Usnarzem Górnym. W tej grupie byli obywatele Afganistanu udający uchodźców uciekających przed rządami Talibów. W rzeczywistości ci cudzoziemcy od dłuższego czasu mieszkali i pracowali na terytorium Federacji Rosyjskiej
(Cezarion/ Foto: Twitter.com/ 16 Dywizja Zmechanizowana)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie