Białostoczanka, polonistka, autorka książek i materiałów edukacyjnych. Wraz z Wojciechem Eichelbergerem napisała baśnie terapeutyczne dla dorosłych „Bajka to życie albo z jakiej jesteś bajki” oraz „Królewicz Śnieżek. Baśniowe stereotypy płci” – z Agnieszką Suchowierską rozmawiała Joanna Sasinowska.
Kiedy zaczęła Pani pisać?
To już z osiem lat. Miałam taki moment w życiu, kiedy musiałam wymyślić, co będę dalej robiła. I może zabrzmi to dziwnie, ale przez tydzień bardzo intensywnie nad tym myślałam i doszłam do wniosku, że najbardziej chciałabym pisać. Oczywiście pisałam wcześniej dla siebie, „do szuflady”. Nigdy jednak nie myślałam o sobie, jako o osobie piszącej. Usiadłam i w dwa miesiące napisałam powieść. Nigdzie jej nie opublikowałam, bo nie uważam, żeby była wystarczająca dobra. Tak zaczęłam.
Dlaczego wybrała Pani formę bajki – kojarzącą się z dziećmi - żeby mówić do dorosłych?
Mówimy, że to są bajki, żeby brzmiało to potocznie, ale to właściwie są baśnie. Myślę, że jeżeli chcemy coś opowiedzieć o ogólnych prawdach i prawach, to baśń się do tego idealnie nadaje. Jest to pojemna forma, bo taka alegoryczna.
Czy może Pani opowiedzieć o książce “Bajka to życie”?
To książka o przezwyciężaniu trudności. Starałam się opowiedzieć o drodze, jaką musi przebyć człowiek zmierzający z jednego do kolejnego etapu istnienia. Chodziło mi o czas dojrzewania do bycia dorosłym, spełnionym człowiekiem. Kiedy pisałam tę książkę, korzystałam z psychologicznych wskazówek Wojciecha Eichelbergera. On nie za często, ale jednak czasem dopowiadał, że, aby dana historia była prawdopodobna psychologicznie, bohater powinien jeszcze zrobić to czy tamto. Wiem, że ta książka jest polecana przez niektórych psychoterapeutów jako baśnie terapeutyczne, więc mogę być zadowolona.
Potem powstał „Królewicz Śnieżek”. O czym jest ta książka?
Powstała po to, żeby razem z czytelnikiem poobserwować role kulturowo przypisywane mężczyznom i kobietom. Zamiana ról postaci z bajek okazała się dla mnie inspirująca. Zauważyłam, że kiedy się pozamienia bohaterów płciami, nagle okazuje się, czym tak naprawdę jest każda z ról, na czym rzeczywiście polega. Nie chodziło mi o to, żeby kogokolwiek namawiać do takiej zamiany. Jednak myślę, że warto się nad tymi rolami pozastanawiać. Zastanowić się, na ile pasują kobietom i mężczyznom. Wzorce, jakie im proponuje kultura, nie zawsze muszą im odpowiadać. Książka zyskała sporo dobrych recenzji. Mogę więc potraktować to jako sukces, bo to, co chciałam przekazać, czytelnicy faktycznie widzą.
Żyje i tworzy Pani w Białymstoku. Czy to miasto jakoś wpływa na Panią, czy jest inspiracją?
Nie zastanawiałam się nad tym, ale na pewno wpływa i to bardzo. Na pewno tempo życia w Białymstoku sprzyja pisaniu. Tu żyje się wolniej. Na przykład w Warszawie trzeba do pracy dojeżdżać przynajmniej godzinę i jest przy tym mnóstwo bodźców, które do nas docierają, czy tego chcemy, czy też nie. Tutaj idę po ulicy i mogę myśleć, o czym chcę, bez obawy, że zabłądzę. Dojazdy, zakupy zajmują w Białymstoku znacznie mniej czasu, dlatego jest go więcej na pisanie. Chociaż piszę błyskawicznie, to potem bardzo długo pracuję nad tekstem, sprawdzam go i poprawiam.
Czy ma Pani jakieś plany pisarskie na przyszłość?
Mam ich sporo. Myślę o książce dla dzieci. Mam również kilka rozdziałów naprawdę smutnej opowieści dla dorosłych, jednak trudno mi ją skończyć. Cały czas pracuję nad materiałami edukacyjnymi.
Komentarze opinie