Reklama

Z dzieckiem na BiKeRa nie wsiądziesz

12/08/2015 10:33


Myślenie, a zwłaszcza to wybiegające nieco w przyszłość, nie jest najmocniejszą stroną białostockich urzędników. Nikt nie wpadł na pomysł, aby chociaż w kilkunastu BiKeRach dało się jechać z dzieckiem. Nikt więc nie wpadł na pomysł, żeby zamówić rowery wyposażone w foteliki dziecięce.

Kiedy trzeba odtrąbić sukces BiKeRa albo Białostockiej Karty Dużej Rodziny wszyscy pchają się przed obiektywy kamer i aparatów. Oczywiście ci wszyscy, którzy poczuwają się do takiego sukcesu. Ale kiedy wytyka się niedoróbki i błędy, chętnych do naprawienia można ze świecą szukać. Niedawno Stowarzyszenie „Miasto Mieszkańców” zwracało się z petycją o objęcie programem Białostockiej Karty Dużej Rodziny wielodzietnych rodzin, mieszkających bez zameldowania w naszym mieście. Oczywiście nie da się. Tak samo jak nie da się zamontować fotelików do przewożenia dzieci w bardzo drogim systemie wypożyczalni rowerów.

Na początku lutego białostoczanie mogli głosować na nowe lokalizacje stacji BiKeRa. W tym roku pojawiło się ich o 15 więcej. Za tym poszły też dodatkowe jednoślady. Tych też przybyło więcej o 150 sztuk. Wszystko brzmi dobrze, bo mieszkańcy naszego miasta chętnie korzystają z wypożyczalni. Ale dobrze to nie znaczy, że bardzo dobrze. Bo także w lutym tego roku radny Henryk Dębowski prosił prezydenta Białegostoku, aby niektóre z jednośladów były wyposażone w foteliki dziecięce, tak by rodzice mogli wspólnie z dzieckiem skorzystać z oferty uzupełniającej Białostockiej Komunikacji Miejskiej. Operator, firma Nextbike, nie miała nic przeciwko temu. Wskazał tylko, że o taką specyfikację rowerów miejskich musiałyby wystąpić władze Białegostoku.

Nikt o to nie wystąpił, nawet nie miał zamiaru występować. Chociaż władze Białegostoku negocjowały ofertę z firmą Nextbike na dodatkowe lokalizacje i dodatkowe rowery, nie wiedzieć czemu nikt nie podjął tematu wyposażenia choć kilkunastu rowerów w foteliki do przewożenia dzieci.

„(…) w sprawie dodatkowego wyposażenia niektórych rowerów wschodzących w skład systemu BiKeR w foteliki dziecięce niniejszym informuję, iż specyfikacja istotnych warunków zamówienia na system roweru miejskiego nie przewidywała ww. wyposażenia, w związku z powyższym w ramach obowiązującej umowy nie ma możliwości wprowadzenia fotelików do użytkowania” – odpisał 10 marca tego roku Tadeusz Truskolaski, Prezydent Miasta.

Problemem być może okazały się negocjacje, w których urzędnicy nie mają szczególnych sukcesów. Patrząc choćby na ustalenia prowadzone z Suwalską Specjalną Strefą Ekonomiczną, z którą przez wiele miesięcy udało się wynegocjować zaledwie ćwierć procenta prowizji więcej w stosunku do poprzednio obowiązującej umowy, można zakładać, że z firmą Nextbike poszłoby jeszcze mniej optymistycznie. Bo przynajmniej nam trudno jest znaleźć powody, dla których władze Białegostoku nie podjęły rozmów w sprawie montażu fotelików do przewożenia dzieci, na które operator sam się zgodził. Niemniej prawdziwe powody, dla których takich rozmów nie podjęto, są nieznane i nikt ich publicznie nie podaje.

Sprawdziliśmy ile pieniędzy dodatkowo z budżetu miasta trzeba by było wydać na foteliki rowerowe do przewożenia dzieci. Założyliśmy, że i tak nie byłyby to najdroższe siedziska, których cena sięga nawet 1400 złotych. Ale nawet gdyby miasto zamówiło takich najdroższych fotelików na przykład 30 sztuk, budżet byłby obciążony kwotą 42 tysięcy złotych. To mniej niż wydano na pamiątkowe pióra dla gości odwiedzających Białystok. Natomiast gdyby prezydent zakupił zwykłe siedziska średniej jakości, czyli za około 300 złotych za sztukę miasto wydałoby zawrotną sumę 9 tys. złotych za 30 sztuk. Dostępne są także i tańsze foteliki, bo można je kupić za zaledwie 40 zł i mniej. A dziecko już mogłoby podróżować z rodzicem i cieszyć się wspólną przejażdżką.

Radny Henryk Dębowski nie poprzestał na jednej interpelacji i jeszcze pod koniec czerwca prosił ponownie prezydenta o wyposażenie części rowerów sieci Białostockiej Komunikacji Rowerowej BiKeR, w foteliki dziecięce. Prosił, by Tadeusz Truskolaski ponownie rozpisał przetarg i zdecydował się na taki zakup.

Rodziny z małymi dziećmi oczekują wprowadzenia fotelików dziecięcych w Białostockiej Komunikacji Rowerowej, co korzystnie wpłynie na zainteresowanie rowerem miejskim oraz pozwoli na organizowanie rodzinnych wycieczek po obszarze naszego miasta i okolicach” – zwracał się do Prezydenta Białegostoku radny PiS, Henryk Dębowski.

Najwyraźniej zawrotna suma pieniędzy, którą trzeba by było wydać na dodatkowe wyposażenie miejskich rowerów – zrujnowałaby budżet miasta. Na wzór i podobieństwo utrzymania domeny „Twój Białystok 2020”. Przypominamy, że ustami rzeczniczki prezydenta, tłumaczono obciążeniem finansowym nieprzedłużenie funkcjonowania strony. Ustaliśmy, że była to zawrotna suma kilkunastu złotych rocznie! W tym przypadku chodzi o nieco więcej, ale nie na tyle, aby zrujnować finanse. Przynajmniej z przedstawionych przez nas wyżej wyliczeń, wynika że nie byłaby to jakaś zawrotna suma i foteliki można by było zakupić.

W sprawie wyposażenia rowerów wchodzących w skład systemu BIKER w foteliki do przewozu małych dzieci informuję, że na chwilę obecną nie ma takiej możliwości. Ewentualny montaż dodatkowego wyposażenia rowerów wiązałby się z dodatkowymi kosztami, które nie są możliwe do realizacji w ramach obowiązującej umowy.

Umowa zawarta pomiędzy BKM oraz operatorem Bikerów, firmą Nextbike opiewa na konkretną kwotę i jej zapisy bardzo dokładnie wskazują obowiązki stron umowy, nie przewidując tego rodzaju modyfikacji” – tak odpisał 29 lipca radnemu tym razem zastępca prezydenta – Adam Poliński.

Trudno nawet dociekać dlaczego, kiedy miasto zdecydowało się powiększyć liczbę stacji BiKeRa oraz liczbę rowerów, co i tak powodowało zmianę umowy, nikt nie zdecydował się na dopisanie również choćby kilkunastu fotelików, bo nawet już nie chodzi o to, by było ich 30. Przypominamy w tym miejscu, że gdyby władze Białegostoku zdecydowały się wyposażyć miejskie BiKeRy w jedne z najtańszych fotelików do przewożenia dzieci, zapłaciłoby o ponad połowę mniej niż za cztery podpórki dla rowerzystów ustawione przed skrzyżowaniami. Siedziska w liczbie 30 po 40 zł za jedną sztukę kosztowałyby całe 1200 zł. Cztery podpórki wraz z montażem za to kosztowały 3 tys. złotych.

Bo rodzice i dzieci są ważne tylko wtedy, gdy się o nich mówi. Za to chwalić się inwestycjami można codziennie na bialystok.pl lub fanpage Wschodzący Białystok. Tymczasem realne działania prorodzinne w wydaniu władz Białegostoku widać w tym przypadku jak na dłoni.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: BI-Foto)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do