Reklama

Z transportu publicznego mamy do wyboru autobusy i autobusy oraz autobusy

08/10/2017 15:41

Białostocki transport publiczny od jakiegoś czasu zdobywa różnego rodzaju nagrody i wyróżnienia. Doceniono już między innymi bezpłatne Wi-Fi, rozwiązania ekologiczne, a nawet to, że mamy w mieście trzy spółki komunikacyjne, które ze sobą nie konkurują. Tymczasem to w innych miastach w Polsce pasażerowie zyskują realne udogodnienia.

Już za około miesiąc w Centrum Nauki Kopernik w Warszawie odbędzie się szósta edycja Kongresu Transportu Publicznego. Gdybyśmy mogli się tam udać, to z pewnością przywieźlibyśmy do Białegostoku sporo ciekawych wieści. Między innymi o tym, jak powinien działać transport zbiorowy. Nasz w Białymstoku, choć nie działa najgorzej, to rozwiązaniami, jakie oferuje pasażerom, jest daleko w tyle poza innymi miastami. I wcale nie trzeba tu daleko szukać. Wystarczy popatrzeć, czym dysponujemy i jak to działa, aby wyciągnąć wnioski, że daleko nam do Olsztyna, Poznania, czy Warszawy.

W wielu polskich miastach funkcjonuje już bezpłatna komunikacja miejska. To znaczy, że część lub wszyscy mieszkańcy miasta korzystają z przejazdów nie wnosząc żadnej opłaty za przejazd. Czy to się kalkuluje? W większości przypadków tak. Dzieje się tak głównie dlatego, że do transportu publicznego i tak dokłada się każdy podatnik, niezależnie od tego, czy korzysta z tego rodzaju transportu, czy nie. Drugim powodem jest zachęcenie przynajmniej części kierowców do tego, żeby zostawili swoje samochody na parkingach lub w garażach i skorzystali z przejazdów oferowanych przez samorządy. Ma to realny wpływ na utrudnienia w ruchu i korki, zapełnienie parkingów w centrach, ale także ograniczenie zanieczyszczeń środowiska.

- Zmniejszyła się liczba samochodów na ulicach miasta, wielu mieszkańców zaczęło dojeżdżać do pracy czy szkoły i innych miejsc autobusami bezpłatnej komunikacji miejskiej – mówiła już trzy lata temu polskiemu radiu Anna Ujma, doradca prezydenta ds. Promocji, Kultury i Sportu Urzędu Miasta Żory.

Czy coś się od tego czasu zmieniło? W Żorach – nie. W innych miastach także chwalone są rozwiązania, które umożliwiają bezpłatne przejazdy mieszkańcom lub grupom mieszkańców. Okazuje się, że dopłaty z kasy samorządu wcale nie są o wiele większe. Powodem jest zmniejszenie kosztów obsługi i całej papierologii związanej z rozliczeniami, sprzedażą biletów i tym podobnymi. Niedawno kolejne miasta wprowadziły bezpłatne przejazdy dzieciom i uczniom. Jednym z nich jest Częstochowa, która od września tego roku postawiła na bezpłatny transport dla uczniów do 15 roku życia.

- Naszym celem jest, by część mieszkańców chętniej niż do tej pory przesiadła się do autobusów czy tramwajów. Z drugiej strony mam nadzieję, że rodzice, którzy zaoszczędzą pieniądze, które wydaliby na bilety dla swoich pociech, będę mogli przeznaczyć te środki np. na ich zajęcia dodatkowe – powiedział Prezydent Częstochowy Krzysztof Matyjaszczyk.

To już zresztą kolejne miasto, które wprowadza takie rozwiązanie. Uczniowie jeżdżą bezpłatnie także w innych i to o wiele większych od Białegostoku miastach, między innymi w Krakowie i w Warszawie. W Poznaniu, Olsztynie i w kilku innych miastach w tej chwili trwają debaty i przygotowania do uruchomienia bezpłatnej komunikacji uczniom i studentom. Tymczasem w Białymstoku nie można nawet zorganizować czasowej, bardziej dopasowanej do potrzeb pasażerów, oferty przewozowej. Dopiero za kilka miesięcy mają się pojawić w naszym mieście biletomaty, które funkcjonują na zachód od Narwi od wielu lat.

Mimo tego, to Białystok jest od jakiegoś czasu wyróżniany za transport publiczny w różnego rodzaju inicjatywach. Na przykład w ubiegłym roku otrzymaliśmy nagrodę za wprowadzenie bezpłatnego Wi-Fi. W tym roku za ekologiczne rozwiązania. Organizator tegorocznego konkursu poinformował, że w skład kapituły wchodzą autorytety branży. Jakie? Kto? Z jakiej dokładnie branży? Tego już nie podano. A szkoda, bo akurat w tegorocznym konkursie z Białymstokiem rywalizował między innymi Olsztyn, który od niedawna uzupełnił ofertę transportu publicznego o tramwaje i jak wspomnieliśmy – rozważa wprowadzenie bezpłatnej komunikacji miejskiej dla uczniów.

Białystok – o czym wielokrotnie pisaliśmy – posiada trzy spółki komunikacyjne, które ze sobą nie konkurują. Nie ustalają rozkładów jazdy i nie mają żadnego wpływu na tabor komunikacyjny, ani nie są w stanie zaoferować pasażerom niczego bez zgody zarządu Białostockiej Komunikacji Miejskiej. Mają za to trzy zarządy, trzy rady nadzorcze, trzy administracje, trzy zajezdnie, trzy stacje naprawy i konserwacji pojazdów, itd., itd. I nawet taki system znalazł uznanie, za co w ubiegłym roku naszemu miastu przyznano nagrodę.

- Cieszymy się z tej prestiżowej nagrody. To dla nas potwierdzenie, że komunikacja miejska w Białymstoku jest zorganizowana właściwie, z myślą o komforcie mieszkańców – powiedział odpowiedzialny wówczas za komunikację zastępca prezydenta Robert Jóźwiak.

O komforcie mieszkańców można mówić wówczas, jeśli jest dopasowany do potrzeb rozkład jazdy, jest dużo kursów autobusów i przewożą ich w miarę nowe lub nowoczesne autobusy. O komforcie można też w końcu mówić, kiedy nie będzie problemów z kupnem biletów, a także kiedy oferta przewozowa będzie uwzględniała różne potrzeby korzystania z transportu zbiorowego. Białystok miał szanse poprawić to wszystko, dzięki systemowi, który został kupiony już wiele lat temu za ogromne pieniądze. Wówczas pasażerom kazano klikać kartami elektronicznymi za każdym razem kiedy wsiadali i wysiadali z autobusu.

Niestety, w naszym mieście, dane zebrane z tego klikania nie posłużyły kompletnie do niczego. Ani nie ustalano lepszych rozkładów jazdy, ani cen biletów, ani nie wprowadzono nowych rozwiązań dogodnych dla pasażerów, jak choćby określone bilety czasowe. Tymczasem na przykład Łódź, wprowadza pilotażowo klikanie, ale takie, z którego ucieszą się pasażerowie.

- Rozwiązanie, które na próbę wprowadzamy, będzie uzupełnieniem naszej i tak już bogatej palety możliwości dokonania opłaty za przejazd. Jest ono przeznaczone głównie dla osób, które rzadziej korzystają z komunikacji miejskiej, w tym także dla turystów i innych osób odwiedzających miasto. Dzięki niemu okazjonalne przejazdy tramwajem lub autobusem, szczególnie na krótszych dystansach, będą łatwiejsze i tańsze – zapowiadał na łamach portalu transport publiczny prezes MPK Zbigniew Papierski.

Chodzi o to, że za pomocą karty płatniczej będzie można kupić bilet od przystanku do przystanku. Warunkiem jest posiadanie karty zbliżeniowej oraz kliknięcie jej w czytniku na wejściu i przy wyjściu z pojazdu. Bilet będzie kupiony i zapłata pobrana tylko za tyle, ile pasażer w rzeczywistości przejechał.

Jak to wszystko się ma do oferty Białostockiej Komunikacji Miejskiej, można ocenić samemu. My wkrótce wrócimy jeszcze do możliwości uruchomienia bezpłatnych przejazdów. Zapytamy radnych, co udało im się rozbić przez dwa lata, odkąd zapowiedzieli rewolucje w komunikacji miejskiej. Wydaje się, że dwa lata to wystarczająco dużo, aby w końcu pojawiły się jakieś wnioski i realne działania. Bo jak dotąd wciąż mamy tylko autobusy, ale za to z gadżetami. A to zdecydowanie za mało, aby pasażerowie faktycznie byli zadowoleni.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do