
Sąd Apelacyjny w Białymstoku orzekł w sprawie żołnierzy oskarżonych o to, że niesłusznie zatrzymali dwóch dziennikarzy fotografujących ich obozowisko. Mają zapłacić 10 tys. złotych każdemu z nich. To mniej niż żądali dziennikarze. I na nic zdały się tłumaczenia, że żołnierze podejrzewali dziennikarzy o działalność szpiegowską.
Zdarzenie miało miejsce 16 listopada 2021 r., zaledwie dwa dni po szturmie na polską granicę w Kuźnicy, pierwszym ataku na polską granicę od czasu zakończenia II wojny światowej. Dwaj dziennikarze zbierający materiały prasowe o sytuacji na granicy polsko – białoruskiej przybyli pod jeden z obozów wojskowych i tam zaczęli robić zdjęcia obozowiska. I kiedy mieli już odjeżdżać zostali zatrzymani przez żołnierzy Wojska Polskiego.
Przebieg zdarzenia przedstawiony w sądzie miał wyglądać w taki sposób, że samochód dziennikarzy został otoczony prze żołnierzy, a oni sami nie chcieli wyjść do momentu aż ze strony żołnierzy nie padły wyraźne polecenia podniesionym głosem, w tym również wulgaryzmy. Dziennikarze po tym wyszli z auta i musieli stać z podniesionymi rękami twarzą do jednej z posesji. Żołnierze zabrali im kurtki oraz czapki i nałożyli kajdanki zaciskowe. W tym czasie przeszukali odzież dziennikarzy oraz zawartość aparatu fotograficznego. Po nieco ponad godzinie przyjechał patrol Policji, który dziennikarzom po wylegitymowaniu pozwolił odjechać do hotelu.
Sąd Apelacyjny w Białymstoku uznał to zachowanie za niesłuszne. Stwierdził, że nie trzeba było używać wulgaryzmów, ani zabierać czapek. Ale nade wszystko stwierdził, że doszło w tej sytuacji do nieprawidłowego pozbawienia wolności, zaś krzywda wnioskodawców wynikała przede wszystkim ze sposobu potraktowania ich przez żołnierzy. I ta krzywda została wyceniona na 10 tys. złotych dla każdego z nich.
Sąd pierwszej instancji orzekł o wyższym odszkodowaniu, bo 15 tys. zł, chociaż sami poszkodowani domagali się po 25 tys. złotych. Niemniej w prawomocnym już orzeczeniu zadośćuczynienie zostało ustalone na poziomie 10 tys. złotych, zaś sędzia Grzegorz Skrodzki uzasadniał swój werdykt tym, że sytuacja na granicy czy nerwowość nie tłumaczą tego, jak zachowali się w tej konkretnej sprawie żołnierze. Podkreślał przy tym etos żołnierza.
Sami żołnierze, ale także ich pełnomocnicy, tłumaczyli zachowanie żołnierzy tym, że mieli oni podejrzenie szpiegostwa u zatrzymanych dziennikarzy. Na co sędzia stwierdził, że obozowisko było widoczne z drogi i nie było żadnych znaków zabraniających fotografowania. Podkreślił też, że szpiedzy zachowują się zgoła inaczej.
Być może tak, że szpiedzy zachowują się inaczej, ale przecież mamy niedawny przypadek szpiega i oficera GRU Pawła Rubcowa, który podawał się w Polsce za dziennikarza, a w rzeczywistości zbierał informacje, także z takich miejsc i był na granicy z Białorusią. To akurat sędziemu nie przyszło do głowy.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: Fakty Białystok)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie