Około 3,5 mln. złotych wydaliśy za budowę ekranów akustycznych na ulicy gen. Andersa i Sosabowskiego. Ochronę akustyczną można było zrealizować i wcześniej, i taniej, ale urzędnicy nie przewidzieli, że na przelotowej trasie będzie głośno.
O budowę ekranów przy Trasie Generalskiej zabiegali mieszkańcy domów sąsiadujący z tą inwestycją. Zanim nie było tam szerokiej arterii, nie było tak głośno, jak już po otwarciu kilkupasmowej trasy w obydwu kierunkach. Ekrany akustyczne można było wybudować w tym samym czasie, kiedy budowała się cała nowa trasa. Wówczas nie musielibyśmy za nie płacić z kasy miasta. Skoro nowa arteria powstawała z udziałem środków unijnych, ekrany akustyczne także może było częściowo sfinansować z takich pieniędzy. Niestety stało się inaczej.
Już wcześniej pytaliśmy w magistracie o to, dlaczego ekranów nie wybudowano wraz z nową arterią. Odpowiedź udzielona przez biuro prasowe nas zdumiała. Najwyraźniej urzędnicy nie przewidzieli, że na trasie przelotowej, prowadzącej w kierunku do granicy państwa, będą jeździły ciężkie pojazdy i że będzie ich dużo.
- W decyzji środowiskowej dla przedsięwzięcia polegającego na „Budowie przedłużenia ul. Gen. Wł. Andersa (przedłużenie drogi krajowej nr 65 Gołdap – Bobrowniki) na odcinku od skrzyżowania dwupoziomowego z ul. Wasilkowską w Białymstoku do połączenia z Szosą Baranowicką (teren Gminy Supraśl)” nie była przewidziana ochrona akustyczna – wyjaśniała naszej redakcji jeszcze w maju tego roku Katarzyna Ramotowska z Departamentu Prezydenta Miasta Białegostoku.
Nie jest to jedyne miejsce, w którym za budowę ekranów zapłacimy z naszych kieszeni. Urzędnicy nie przewidzieli, a w zasadzie nie posłuchali próśb rodziców dzieci, umieszczonych w Domu Pomocy Społecznej przy ulicy Baranowickiej. Tam, niemal pod oknami, także przebiega szeroka trasa wylotowa z miasta i suną TIR-y, ciężarówki, ciężkie pojazdy oraz samochody osobowe. Rodzice pensjonariuszy prosili dość długo o ekrany akustyczne, ale ich głos nie był brany pod uwagę. Zmieniło się to dopiero po zwolnieniu dyrektorki DPS-u, kiedy wśród personelu i rodziców podniósł się bunt po tym, czego się dopuszczała. Dopiero wtedy zapadła decyzja o budowie ekranów akustycznych, chociaż można je było zrealizować dużo wcześniej i z unijnej kasy. Identycznie stało się na Andersa i Sosabowskiego.
- Bardzo czekamy na montaż ekranów. Tu jest strasznie głośno. Zimą, jak okna są zamknięte, jeszcze jakoś da się wytrzymać, ale całe lato mieliśmy okropnie. Hałas, kurz, nie dało się telewizora obejrzeć – mówi nam pani Teresa, mieszkająca przy ulicy Andersa.
Kolejny raz okazuje się, że z myśleniem o przyszłości oraz planowaniem oraz ze zwykłą ekonomią nie jest u nas najlepiej i to już od dawna. Inwestycja mogła zostać zrealizowana taniej i już dawno temu. Jak widać budowa ekranów akustycznych wciąż jeszcze trwa.
Komentarze opinie