Reklama

Zaryzykowali zimno. Ale jaka atmosfera!

09/01/2014 11:00



O wolontariuszach Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy i trudzie organizacyjnym z koordynatorami orkiestrowego zamieszania – Michałem Wieteską i Marcinem Wróblem rozmawiał Paweł Waliński.


To już XXII finał. Czy ludziom nadal się chce? Czy Waszych wolontariuszy przybywa?
Michał Wieteska: I tak, i nie. Liczba ludzi, których możemy w tym charakterze przyjąć, jest stała. Chętnych natomiast z roku na rok jest coraz więcej.

Jaki jest ich przekrój wiekowy?
Wieteska: Niesamowicie duży. Najmłodsi wolontariusze to ci, których zgłaszają rodzice. Zdarzają się wśród nich nawet roczne dzieci. Z kolei najstarszy z naszych kwestorów przekroczył już osiemdziesiąt lat.

A w jakiej grupie wiekowej jest ich najwięcej?
Wieteska: Najwięcej wolontariuszy rekrutujemy spośród ostatnich klas gimnazjów, szkoły średniej i pierwszych roczników studenckich. Oni tworzą zdecydowaną większość.

Zdarzają się jakieś wpadki? Kradzieże, nieuczciwi wolontariusze?
Wieteska: Owszem. Wszędzie znajdzie się czarna owca. Ale na szczęście w przypadku Orkiestry jest to rzecz absolutnie marginalna. Białostocki sztab nigdy nie miał większych problemów. I jeśli zdarzają się jakieś niejasności, dotyczy to jednej-dwóch osób na 600-700, jakie koordynuję. Kropla w morzu. Z każdym z wolontariuszy wcześniej rozmawiamy, próbujemy ich weryfikować. W tym roku zresztą wprowadzamy nowy system komputerowego skanowania. Wystarczy zeskanować puszkę, identyfikator lub zajrzeć do systemu i wszystko mamy jak na dłoni: o której ktoś wziął puszkę, o której ją zdał plus wszelkie dane wskazujące, o kogo chodzi. Więc jeśli ktoś weźmie puszkę o ósmej rano, a o godz. 23 nadal nie mamy jej w sztabie, wiemy kogo szukać.

I chce im się? Tak cały dzień na nogach, na mrozie?
Wieteska: Bardzo im się chce. Dostajemy wyjątkowo pozytywny feedback. Dla przykładu – napisała do mnie dziewczyna, która w akcji bierze udział od trzech lat. Mówi, że faktycznie bała się zimna i wysiłku, ale atmosfera była wyjątkowo fajna i w pełni zrekompensowała wszelkie niewygody. Zadeklarowała nawet, że będzie kwestowała, nawet jeśli temperatura spadnie do minus trzydziestu stopni. Termos z czymś ciepłym w rękę i do roboty! (śmiech)

Jak długo robi się WOŚP?
Marcin Wróbel: Co roku zaczynamy w listopadzie i pracujemy do stycznia, więc trzy-cztery miesiące. Choć licząc wszelakie aukcje, które się przeciągają, przekazywanie funduszy i podziękowania, trwa to nawet o kilka tygodni dłużej.

Ile osób, poza wolontariuszami, jest w organizację WOŚP zaangażowanych?
Wróbel: Ścisły sztab to około 50-60 osób, z których każdy praktycznie ma przypisaną jakąś działkę. Jednak w pobliżu finału akcji ich liczba rośnie nawet do ponad stu.

Czy Białystok dobrze radzi sobie na tle innych polskich miast?
Wróbel: Jeśli porównywać nas do innych podobnej wielkości, lokujemy się w solidnym środku.

Czyli białostoczanie są „średnio” hojni?
Wróbel: Nasze miasto nie należy do najbogatszych, a mimo to wypada odrobinę powyżej oczekiwań. Choć... Może faktycznie powiedzmy, że białostoczanie są średnio hojni, bo może ich to zmotywuje? (śmiech).
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do