Dziś już mniej dzieci bawi się na placach zabaw, na pewno dużo mniej wie co to zabawa w klasy lub gumę. Chyba najmniej jeździ motorynką. Ale pewien zwyczaj pozostał mimo upływu lat. Zbiórki pod blokowymi klatkami nadal są w modzie. Zmienili się wyłącznie uczestnicy.
Trudno powiedzieć, co fascynującego może być w staniu pod klatką i blokowaniu przejścia. Chyba nie ma w Białymstoku żadnego osiedla, ani żadnej ulicy z blokami, żeby nie dało się nie trafić na klatkę, która jak magnes ciągnie niekiedy osoby nawet z sąsiednich dzielnic. Białostocki lifestyle? Nowa forma facebooka w realnym świecie? A może współczesna wersja integracji społeczności blokowisk?
- Tutaj to strach przejść. Pod tą klatką czasami stoi i ze 20 osób. Piją piwo, wyrażają się niekulturalnie. Kiedyś sąsiad zwrócił uwagę, to dostał kopa i to też tylko dlatego, że zdążył schować się do następnej klatki, bo już za nim trzech biegło. Widziałem wszystko z okna – powiedział Pan Eugeniusz, który mieszka przy ulicy Zagórnej.
- U nas jest w miarę spokojnie. Chłopcy nie zaczepiają nikogo, ale brudzą. Naplute, nałuszczone łupin od pestek. Jak zwróciłam uwagę, to ten, co mieszka w naszej klatce nawet sam posprzątał. Ale jego koledzy to są okropni. Przyjeżdżają gdzieś z miasta i stoją tutaj całymi wieczorami. Po co? Do czego? I tak na nikogo nie czekają – mówi z kolei Barbara, która mieszka na Nowym Mieście.
Lata mijają, a moda z odległych lat minionej epoki wciąż jest żywa. Kiedyś jednak częściej można było spotkać pod klatką sąsiadów i sąsiadki plotkujące o zwyczajach swoich mężów i propozycjach obiadowych. Niekiedy zdarzały się tematy „inaczej” prowadzących się sąsiadek. Panowie sporadycznie zaś widywani byli pod klatką, kiedy wymieniali uwagi na temat części samochodowych lub wyników meczów. Zazwyczaj po zmroku trudno było zobaczyć kogoś, komu chciałoby się wystawać pod klatką w bliżej nieokreślonym celu.
Dziś już jakby tylko dialogi inne i postój wydłużony. Młodzi ludzie, często i gęsto agresywni lub pijani wielu mieszkańcom zatruwają życie. Szczególnie ci, mieszkający na parterach muszą wysłuchiwać wątpliwej jakości poglądów na tematy wyciskania na klatę, ewentualnie lekkiego prowadzenia się współczesnych kobiet.
- Powiem szczerze, że momentami to nie wiem czy się śmiać czy płakać. Uwagi już nawet nie zwracam, bo trochę strach. Sąsiada pobili jakoś z miesiąc temu. Może i niemocno, ale lepiej nie zaczynać. Dzieci mają sypialnię od tej strony, gdzie stoją ci ludzie. Strasznie to denerwujące. Policja podjedzie to się rozejdą. Odjedzie, znów stoją w kupie. Pojęcia nie mam czy teraz młodzi ludzie naprawdę nie mają nic lepszego do roboty, żadnych zainteresowań? – mówi nam z kolei Beata z osiedla TBS – y.
Trudno, żeby policja była wszędzie. Zwłaszcza, że często nie ma powodów do interwencji. Samo stanie od klatką to jeszcze nie wykroczenie. Niemniej trudno jest zrozumieć powody, dla których na każdym osiedlu gromadzą się ludzie w bliżej nieokreślonym celu. Bo stać w grupie osób można wszędzie, nie tylko pod klatką.
Komentarze opinie