
O to apelują białostoccy radni z klubu Prawa i Sprawiedliwości. Są przeciwni pomysłom łączenia przedszkoli w zespoły. Uważają, że nie tutaj powinno się szukać oszczędności, obawiają się rotacji kadr, a co za tym idzie - zaburzeniu poczucia bezpieczeństwa u podopiecznych tych placówek.
Magistrat wyliczył, że mowa o zaoszczędzeniu nawet miliona złotych rocznie, a zmiany mają mieć charakter wyłącznie administracyjny. W to nie wierzą radni PiS, a oszczędności sugerują szukać w zarobkach czy liczbie np. wiceprezydentów albo zakupach limuzyn służbowych.
Pan prezydent przygotował prezent dla dziewięciu przedszkoli, choć dla przedszkolaków to raczej w cudzysłowie będzie to prezent. Po raz kolejny postanowił łączyć przedszkola w zespoły. Dziewięć placówek zamieni się w zespoły, w których będą dwa, a nawet trzy przedszkola. A są to miejsca od siebie oddalone, to są oddzielne, dobrze funkcjonujące przedszkola - mówi Agnieszka Rzeszewska (na zdjęciu z prawej).
Jak tłumaczy, zadaniem przedszkola jest zapewnienie dzieciom bezpieczeństwa i warunków niemal domowych. Dlatego też są to małe jednostki, w których dzieci mają powtarzalne sytuacje, z tymi samymi osobami.
A istnieje zagrożenie, że przy tym połączeniu pracowników ubędzie i będą kursowali między poszczególnymi placówkami. Stworzymy więc dziecku zagrożenie bezpieczeństwa. Tu będzie dochodziło do zmian w obsłudze i opiece, tak nie może być. Dziś w przedszkolach jest już wiele osób, które mają problem z adaptacją, są dzieci z autyzmem i tym bardziej potrzebują wrażliwości, opieki i powtarzających się sytuacji, a nie zagrożenia - argumentuje Rzeszewska.
Według radnej po połączeniu poszczególnych placówek w zespoły ich kadry zostaną w dużej części okrojone. Pyta więc, jak mają funkcjonować placówki zbite w jeden zespół, a funkcjonujące w oddzielnych, oddalonych od siebie budynkach. Zastanawia się też, jak będzie wyglądało dbanie o majątek, kiedy w jednym budynku nie będzie szefa, a to przecież dyrektor odpowiada za prowadzenie placówki.
Uważam, że pan prezydent powinien być dumny z tych przedszkoli, które mamy w Białymstoku, bo one świetnie sobie radzą. I nie psuć tego, co dobrze działa. Raz jeszcze apelujemy, by wycofał się z projektów tych uchwał, bo to jest szkoda dla dzieci, zagrożenie ich bezpieczeństwa - podkreśla Agnieszka Rzeszewska.
Z kolei radny Paweł Myszkowski zastanawia się nad kwestiami logistycznymi.
Jak miałyby wyglądać kuchnie? Czy to będzie jedna na trzy placówki, a posiłki będą dowożone? Tego nie wiemy - mówi Myszkowski.
Z kolei Agnieszka Dzierka (na zdjęciu z lewej) z przedszkola nr 36 nie rozumie, dlaczego oszczędza się na wychowaniu przedszkolnym. Zwraca uwagę, że mamy edukację włączającą i w przedszkolach są dzieci z różnymi niepełnosprawnościami, stąd też zapewnienie bezpieczeństwa im poprzez stałą i znaną kadrę pedagogiczną powinno być priorytetem.
(Piotr Walczak)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie