
Problem istnieje od wielu lat. A na dowód tego, że jest nam znany i mówiliśmy już o nim ponad 4 lata temu, zamieszczamy na górze strony nasz archiwalny wręcz już filmik, w którym opisywaliśmy problem. Teraz sprawa niejako wraca, bo dotychczasowe działania nie przyniosły żadnego efektu. A można powiedzieć, że jest coraz gorzej.
Problem ten to wyjazdy z ulic podporządkowanych na ulicę Kazimierza Wielkiego w Białymstoku. W szczególności niebezpieczny jest wyjazd z ulicy Trawiastej, ale też z Chełmońskiego. Zresztą po jednej, jak i po drugiej stronie ulicy, wszystkie w zasadzie wyjazdy na drogę główną, są obarczone dużym ryzykiem kolizji lub wypadku drogowego. Wszystko przez to, że droga została źle zaprojektowana i nikt tych błędów nie skorygował podczas budowy.
Chodzi krótko mówiąc o to, że ekrany akustyczne zostały ustawione w taki sposób, że całkowicie zasłaniają widoczność drogi głównej kierowcom wyjeżdżającym z ulic podporządkowanych na wspomnianą już ulicę Kazimierza Wielkiego. Nikt z kierujących nie ma szans zobaczyć przede wszystkim rowerzystów, którzy mogą jechać drogą dla rowerów. Bo taka droga rowerowa dodatkowo jeszcze pojawia się w dojeździe do drogi głównej.
Z tego powodu radny Marcin Moskwa napisał interpelację do prezydenta Białegostoku. Choć jest najeżona błędami, da się z niej zrozumieć o co chodzi radnemu, co miałoby jego zdaniem poprawić bezpieczeństwo w tej części Białegostoku. Radny bowiem uważa, że trzeba ustawić barierki wymuszające spowolnienie prędkości… dla rowerzystów. Poniżej zamieszczamy całą treść interpelacji i podkreśliliśmy przy okazji błędy, apelując w tym miejscu do radnego Moskwy, aby nieco pilniej przykładał się do treści, które w sposób oczywisty są do wglądu publicznego. W ostateczności przecież reprezentuje mieszkańców Białegostoku i choćby z tego względu szacunek dla języka ojczystego po prostu się należy.
Na tę interpelację błyskawicznie zareagowało Stowarzyszenie Rowerowy Białystok. I nie zostawia suchej nitki na pomyśle radnego. Bo faktem jest, że to nie rowerzyści są winni temu, że jest niebezpiecznie. Ale kierowcy również nie są temu winni. Ustawienie luster drogowych i znaków STOP wcale nie rozwiązuje problemu, że zapłaciliśmy ogromne miliony za tę inwestycję drogową. Inwestycję, która jest tragiczną fuszerką i powinna zostać poprawiona już na etapie dokumentacji projektowej. A już na pewno na etapie realizacji inwestycji. Jak w ogóle można było dopuścić do budowy ekranów akustycznych w taki sposób, kiedy nie widać nic kompletnie gdy się próbuje wyjechać za nie. I na dodatek to nie jest jedyne miejsce, które wygląda w taki sposób.
„Od razu informujemy, że samo stawianie znaków "stop" lub "ustąp pierwszeństwa" nie jest problemem. Kilka takich miejsc w Białymstoku funkcjonuje i naszym zdaniem mają sens. Natomiast tu mamy do czynienia z ewidentną próbą naprawiania problemu, który samemu się wcześniej wygenerowało, bo nie słuchało się głosu osób, które z tym problemem przez lata muszą sobie radzić same. Znamienne jest również to w jaki sposób próbuje się rozwiązać problem. Najniższym możliwym kosztem, bez żadnej logiki, dając pierwszeństwo tym, którzy normalnie mieli by je odebrane, gdyby nie felerny ekran i zaplanowany brak widoczności. Naiwne jest też myślenie, że postawienie znaku STOP poprawi bezpieczeństwo, bo bezpieczeństwo zapewnia się dobrze zaprojektowaną infrastrukturą, a nie znakami” – wskazuje Stowarzyszenie Rowerowy Białystok.
Stowarzyszenie mówi też wprost, że pod względem bezpieczeństwa rowerzystów cała ulica Kazimierza Wielkiego jest jedną wielką katastrofą. I nie godzi się z tym, że „mimo iż rowerzyści są najmniej winni całej sytuacji, to właśnie oni poniosą wszystkie konsekwencje, a sytuację (i bezpieczeństwo) naprawi spowolnienie ich za pomocą grubowarstwowych malowanek w poprzek drogi dla rowerów i postawienie im w tym miejscu znaku STOP”.
Co więcej, jeden z członków Stowarzyszenia jeszcze na etapie realizacji inwestycji, zwracał uwagę, że zaproponowane rozwiązanie drogowe jest niebezpieczne. I tradycyjnie w Białymstoku, urzędnicy wiedzieli lepiej, więc ten głos został całkowicie zignorowany. Dlatego teraz rowerzyści mają zostać niejako ukarani zepchnięciem ich do drugorzędnej roli uczestników ruchu drogowego. Co może skutkować także i takim postępowaniem w przyszłości i w innych miejscach.
„Obawiamy się również czy takie praktyki nie staną się jakimś nowym standardem organizacji ruchu rowerowego w Białymstoku, tym bardziej, że mamy kolejnego mocnego kandydata w samym centrum miasta, gdzie wygenerowano nowy problem, bo nie słuchano głosów strony społecznej” – wskazuje Rowerowy Białystok.
Dodamy w tym miejscu, że podobna sytuacja, tyle że ze zjazdem z drogi głównej w podporządkowaną istnieje na ulicy Sosabowskiego. Kierowcy, którzy wjeżdżają z tej ulicy na ulicę Pułkową lub Kapralską nie mają szans zobaczyć, czy za ekranami akustycznymi nie nadjeżdża przypadkiem jakiś rowerzysta. Tam również rozwiązanie drogowe wymaga natychmiastowej poprawy, bo jest zagrożeniem nie tylko dla rowerzystów. Ale też i dla kierowców.
„Do takich sytuacji dochodziłoby być może rzadziej, gdyby Białystok w końcu opracował i wdrożył standardy techniczne dla infrastruktury rowerowej i włączył stronę społeczną do konsultowania projektów inwestycji już na etapie projektowania oraz przyjmował do wiadomości wnioski płynące z audytów społecznych czy uwag do projektów będących przedmiotem przetargów. I to tym powinni zająć się radni, a nie typowaniem miejsc gdzie miasto postawi kolejny znak STOP rowerzystom, by zatuszować popełnione wcześniej błędy. Bo tak jest taniej, łatwiej, szybciej i nie trzeba się przejmować jakimiś ogólnie przyjętymi w Europie standardami by projektować i budować dobrą, przyjazną i bezpieczną infrastrukturę” – kwituje swój wpis Rowerowy Białystok.
Brak konsultacji społecznych i wsłuchiwania się w głos mieszkańców, przede wszystkim tych, którzy będą korzystać z inwestycji realizowanych za publiczne pieniądze, od lat jest bolączką Białegostoku. Dlatego powstają inwestycyjne buble, które późnej trzeba usprawniać metodą chałupniczą. Tak działali niegdyś komuniści. Oni też rozwiązywali problemy nieznane w żadnym innym systemie, które na dodatek, sami stworzyli innym ludziom.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: zrzut ekranu z Facebooka/ Rowerowy Białystok)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie