Trzy horrory na początek wiosny

Recenzje gier przygotował dla Czytelników Faktów Białystok Paweł Waliński.
Aliens: Colonial Marines
Sega, dystr. polski CDP.pl
PEGI: 18

No i powtórka z… rozczarowania. Choć i z rozrywki. Filmowy „Prometeusz” zawodził, ale przynajmniej był ładny. Tu nie ma i tego. FPP, słaba grafika, rachitycznie animowani obcy, AI przeciwnika takie, że oto nie z krwiożerczymi obcymi zdajemy się ścierać, ale z zepsutą glebogryzarką. Scenariusz miał być kontynuacją „Obcego: decydującego starcia”, a jest li tylko pastiszem, pomyłką, stekiem przewidywalnych bzdur. Tylko dla hardcore’owych fanów uniwersum. Kupcie sobie do kompletu nerwosol.
Devil May Cry
Capcom, dystr. Polski Cenega
PEGI: 18

Reebot serii. Jest jednak to, co cieszyło w poprzednich odsłonach: dziwactwo postaci, wyśrubowany poziom graficzny, architektura rozgrywki i euforia robienia krupnioków z kolejnych przeciwników. Czyli slasher na wysokim poziomie. Odświeżony, bardziej logiczny pod względem narracji. Na minus z kolei wypada mała ilość bossów, a duża mięsa armatniego i szybko wyczerpujące się możliwości systemu walki. Ale jako odmóżdżająca rozrywka DMC sprawdza się znakomicie. Smaczkiem jest to że ścieżkę dźwiękową nagrały zespoły Noisia i Combichrist. Kto te nazwy zna, wie jakieś dynamiki po DMC może oczekiwać.
Dead Space 3
EA, dystr. polski: EA Polska
PEGI: 18

Monolit, który czyni szalonym, a martwych zmienia w zombie, groźna sekta i outsider zaplątany w heroiczną misję zniszczenia całego tego czortostwa. Dalej opuszczone stacje kosmiczne, pułapki i niezła sztuczna inteligencja przeciwników. Czyli mamy wszystko, czego należy oczekiwać po przyzwoitym survival-horrorze. Momentami twórcom osuwa się tylko kontrola nad scenariuszem, który zdaje się raz: jednowymiarowy, dwa: odarty z emocji bardziej skomplikowanych, niż podskok w fotelu na widok czegoś, co wyłania się nam na krawędzi ekranu, a intencji dobrych raczej nie ma. Bardzo rzetelna rzemieślnicza robota. Bez fajerwerków… niestety.