Śnieg na przemian z deszczem, temperatura w okolicach zera stopni, śliskie jezdnie i chodniki. Takie warunki mamy w Białymstoku od kilku dni, ale miasto walczy z zimą. Tymczasem kierowcy też walczą z zimą i przy okazji z systemem zarządzania ruchem.
Początek tygodnia przywitał nas opadami śniegu. W poniedziałek (11 stycznia) śnieg zaczął padać po godz. 9.00. Do godz. 12.40 spadło około 3 cm śniegu. W ciągu kilku najbliższych dni pogoda może płatać figle i w zasadzie trzeba uważać każdego dnia. Wystarczy, że zmieni się wiatr, a może nam nawiać nowego puchu, albo marznącego deszczu. To najgorszy wariant dla kierowców. Tym bardziej, że kiedy panują trudne warunki drogowe o stłuczkę jest bardzo łatwo. O mandat zaś może być jeszcze łatwiej.
Wszystko dlatego, że system zarządzania ruchem wciąż nie działa prawidłowo. Na skrzyżowaniach światła zmieniają się jak chcą i przejazd na czerwonym świetle musi być wkalkulowany w jazdę po śliskiej nawierzchni. O ile część kierowców może sobie pozwolić na uszczuplenie portfela, o tyle inni nie mogą pozwolić przede wszystkim na dodatkowe punkty karne. Zwłaszcza ci, którzy żyją z kierowania pojazdami.
- Wieczorem we wtorek jechałem przez skrzyżowanie przy Turkusie. Było bardzo ślisko i nie zdążyłem zahamować, musiałem przejechać już na czerwonym. Ciekawe co będzie na nagraniu widać. Założę się, że niewiele, bo co kamera ma zobaczyć jak depczę w podłogę, a samochód dalej jedzie? Strasznie jestem zły na to ustrojstwo – powiedział nam Marek jeden z kierowców korporacji taksówkowej.
- Bo to jest tak, że najpierw powinni wprowadzić albo te sekundniki, albo migające zielone, żeby człowiek wiedział, że światło nagle się nie zmieni. Ja rozumiem latem, to co innego, ale zimą jak jest ślisko, tak jak nawet i wczoraj wieczorem, to weź i zahamuj. Nie ma tak. To nie poprawia bezpieczeństwa, tylko dokładnie odwrotnie – uważa Tomasz, który jeździ dostawczakiem.
Problem wydaje się bardziej poważny, gdy spojrzymy jak po śliskiej nawierzchni jedzie pojazd ciężarowy z dużym ładunkiem. Taki nie ma szans zahamować, jeśli światło zmieni się nagle. Droga hamowania każdego dużego pojazdu jest dłuższa, zimą zaś wydłuża się jeszcze bardziej. Trudniej ma także autobus komunikacji miejskiej z pasażerami. Kierowca, który musi gwałtownie zahamować naraża na niebezpieczeństwo nie tylko innych uczestników ruchu, ale i pasażerów. W jednym i drugim przypadku może się to skończyć tragicznie.
- Funkcjonariusze nałożyli 7 mandatów karnych kierowcom autobusów komunikacji miejskiej za przejazd na czerwonym świetle – informowała nas jeszcze na początku listopada ubiegłego roku Joanna Szerenos-Pawilcz ze Straży Miejskiej w Białymstoku.
Tym tematem zainteresował się również radny miejski – Henryk Dębowski. Na początku grudnia złożył interpelację do Prezydenta Białegostoku z prośbą o podanie bliższych informacji odnośnie wystawiania mandatów za przejazd na czerwonym świetle przez Straż Miejską kierowcom autobusów. Prezydent Białegostoku jednak nie odpowiedział radnemu precyzyjnie, ile mandatów zostało wystawionych, a ilu kierowców zostało jedynie pouczonych. Z naszych informacji wynika, że obecnie atmosfera wśród kierowców i to wszystkich miejskich spółek komunikacyjnych bez wyjątku, jest napięta.
„Analiza systemu wspomagającego obsługę wykroczeń FET Trafic wskazała, iż nałożenie grzywny w drodze mandatu karnego za wjazd na skrzyżowanie gdy sygnalizator nadaje sygnał czerwony przez kierującego pojazdem ciężarowym miało miejsce w 238 przypadkach, co stanowi 10,8% ogólnej liczby nałożonych mandatów karnych. W 32 przypadkach sprawcami przedmiotowych wykroczeń byli kierujący autobusami komunikacji miejskiej, co stanowi 1,4% ogólnej liczby postępowań zakończonych w drodze mandatu karnego” – czytamy w odpowiedzi Tadeusza Truskolaskiego dla radnego.
I być może liczba 1,4% nie robi wrażenia. Ale gdyby wziąć pod uwagę wyłącznie liczbę ukaranych samych kierowców autobusów miejskich, to przy takim tempie wystawiania mandatów, szybko by się okazało, że być może w niedalekiej przyszłości, nie będzie komu prowadzić autobusów. Stąd też i nerwowa atmosfera panująca wśród pracowników. To na co zwracamy uwagę i my, i radny miejski, to przede wszystkim fakt, że pojazd o takich gabarytach, na dodatek z pasażerami, nie jest w stanie zahamować nagle, zwłaszcza zimą i to na śliskiej nawierzchni. A punkty lecą. Za każde przewinienie zakończone w drodze mandatu karnego to może być nawet 6 punktów. Oprócz tego oczywiście kara finansowa, jak zwykle to bywa w przypadku mandatu.
- Wygląda to źle. Wszyscy są też niezadowoleni. Bo jak już tak się dzieje, że nam wystawiane są mandaty, to powinniśmy mieć jakiś zakładowy fundusz na ten cel, albo coś w tym stylu. Naprawdę jesteśmy odpowiedzialni i żaden normalny kierowca nie jedzie celowo na czerwonym świetle. Nie wiem czy to tak ciężko zrozumieć? A wypłaty są mniejsze przez mandaty. O punktach szkoda mówić. Może być tak, że niektórzy stracą prawa jazdy i będzie koniec pracy. Szefostwo unika tematu i nie rozmawia z nami na ten temat. Bo i po co im? Oni nie pracują na szosie – żalił się nam jeden z kierowców autobusu.
Urząd Miejski donosi na swoich stronach internetowych, że walka z trudnymi warunkami została podjęta niemal natychmiast, w poniedziałek, o godz. 10.00. Na ulice Białegostoku wyjechały wszystkie zakontraktowane posypywarki (33 piaskarko-solarki i 24 ciągniki chodnikowe). W czasie trwania akcji inspektorzy Departamentu Gospodarki Komunalnej prowadzili kontrolę stanu dróg w mieście pierwszej i drugiej kolejności odśnieżania. Po południu, ok. godz. 16.00, pługi zostały skierowane na ulice osiedlowe.
W trakcie kolejnych opadów walka z zimą trwała i trwa właściwie nadal, zwłaszcza na osiedlach. Prace polegają głównie na likwidacji śliskich chodników i przejść.
– Jesteśmy przygotowani do zimy, ale warunki są naprawdę trudne. Dlatego apelujemy do mieszkańców o zachowanie szczególnej ostrożności w tych dniach. Zwłaszcza starsi mieszkańcy miasta powinni na siebie uważać – mówi zastępca prezydenta Białegostoku Robert Jóźwiak.
W całej sprawie z walką ze śniegiem wydaje się, że urząd zapomniał jeszcze o swoich tak zwanych udogodnieniach, które w tym samym sezonie są prawdziwą udręką. Kierowcy miejskich autobusów, ale także i ci prowadzący z racji zawodu inne pojazdy, są delikatnie mówiąc zdenerwowani. Sytuację poprawiłoby wyłącznie świateł, przynajmniej w godzinach późnego wieczora i nocą, kiedy jest najbardziej niebezpiecznie. Na pewno problem wypadałoby jakoś rozwiązać, ponieważ w dalszym ciągu system zarządzania ruchem nie działa tak jak powinien. Dziś nie wiadomo w jaki sposób będą analizowane nagrania, które otrzyma Policja. Czy będzie w stanie zbadać czy kierowca miał możliwość zahamowania? Czy podobnie jak Straż Miejska będzie twardo egzekwować wykroczenia drogowe.
Nie pochwalamy absolutnie przejazdów na czerwonym świetle. Kierowcy, zwłaszcza o tej porze roku i w obecnych warunkach atmosferycznych, powinni zachować szczególną ostrożność. Niemniej jednak problem w tym przypadku jest bardziej złożony niż się wydaje. Do tego – jak przewidują synoptycy – warunki pogodowe w najbliższym czasie mogą się jeszcze pogorszyć. Może padać deszcz i deszcz ze śniegiem. To z kolei może prowadzić do powstawania gołoledzi i oblodzeń.
Komentarze opinie