
Mieczysław Baszko, podlaski parlamentarzysta i członek Porozumienia Jarosława Gowina, we wtorkowym głosowaniu w Sejmie nad kandydatami na stanowisko Rzecznika Praw Obywatelskich, poparł Lidię Staroń. Tak, jak PiS. Ale Porozumienie głosowało za Marcinem Wiąckiem, co jest odbierane jako swoista próba sił między liderami ugrupowań tworzących Zjednoczoną Prawicę. Niedługo po tym media obiegła informacja, że Baszko może zostać wyrzucony z partii.
Nie przeszedłem do prawicowego klubu po to, by głosować jak lewica (były marszałek województwa podlaskiego i regionalnych struktur PSL dołączył do Porozumienia na początku 2018 roku - red.) - napisał Mieczysław Baszko na swoim oficjalnym profilu na Facebooku.
We wtorek, 15 czerwca, w Sejmie odbyło się głosowanie w kwestii powołania nowego Rzecznika Praw Obywatelskich. Przypomnijmy, że pięcioletnia kadencja Adama Bodnara upłynęła we wrześniu 2020 r., z tym że nadal on pełni swoją funkcję, ponieważ do tej pory nie udało się powołać nikogo innego na to stanowisko. Dotychczas cztery próby były nieudane. Wygląda to tak, że Sejm powołuje RPO na wniosek marszałka Sejmu bądź 35 posłów. Ale zgodę musi wydać Senat. Jeśli tam kandydatura przepadnie, wszystko wraca do Sejmu, gdzie musi być przedstawiona inna kandydatura.
Na wtorkowym głosowaniu w Sejmie na tapecie były dwa nazwiska. Pierwsze to Staroń (Lidia), która w latach 2005 - 2015 była członkinią Platformy Obywatelskiej, po wystąpieniu z tej formacji startując z własnego komitetu została senatorką, w 2019 z tegoż z powodzeniem ubiegała się o reelekcję. Drugi kandydat to Marcin Wiącek, którego zgłosiły: KO, KP-PSL, Lewica, koła Polska 2050 i Polskie Sprawy. Wniosek poparło też Porozumienie i posłowie niezrzeszeni. W wyniku głosowania w Sejmie, Lidię Staroń poparło 231 posłów, a Wiącka - 222. Staroń mogła liczyć na poparcie Zjednoczonej Prawicy (w tym posłów koła Kukiz'15 i kilku z Konfederacji), ale wyłamało się Porozumienie, oddając głosy na kontrkandydata. Dyscypliny partyjnej w Porozumieniu jednak nie było, bo Mieczysław Baszko głosował jak reszta Zjednoczonej Prawicy. Jak podaje polsatnews.pl, podobnie zrobiła Anna Dąbrowska-Banaszek, ale dziennikarze - powołując się na swoje źródła - donoszą, że mimo współpracy z Jarosławem Gowinem, a nie należy ona do jego partii, nie zostaną tu wyciągnięte żadne konsekwencje.
Jak dla mnie, to dziwne wydarzenie - mówi w rozmowie z naszą redakcją Mieczysław Baszko. - Nie mam nic do profesora Wiącka, ale przyznaję, że byłem nieco manipulowany, by podpisać się na liście poparcia dla niego. A przecież nawet jeszcze we wtorek nasz klub rozmawiał z prezesem Jarosławem Kaczyńskim.
Parlamentarzysta z Podlasia opowiada, że podczas wewnętrznych dyskusji w Porozumieniu rozmawiano o takich kandydatach na RPO, jak Marek Konopczyński i Lidia Staroń.
Konopczyński swego czasu był oficjalnie zgłoszonym kandydatem przez nas (Porozumienie - red.), a Staroń nie przeszła - wyjaśnia Baszko. - A w miniony piątek dowiedziałem się, że mamy Wiącka. Trzymałem jednak za Staroń i namawiałem za poparciem jej kandydatury. Ale szarża poszła. To niebezpieczna gra, by przez RPO miała się rozbić nasza (Zjednoczonej Prawicy - red.) koalicja.
Według Polsat News Porozumienie wystosuje wniosek o wyrzucenie Baszki z partii. Dokumenty trafią najpierw do zarządu, lecz ostateczną decyzję podejmie sąd koleżeński.
Jak Baszko ma swoje zdanie, to od razu wszyscy trąbią o wyrzuceniu z partii - komentuje poseł. - Jestem dziś w Porozumieniu i nie zajmuję się plotkami.
(Piotr Walczak)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie