
Mechanizm świata, jak zegarek, który kiedyś Wielki Zegarmistrz stworzył i jednym palcem ruszył, kręci się w sposób powtarzalny. Co roku przychodzą dni szczególne, kiedy orbium coelestium tak się układają, że na ziemi nic innego nie może się wydarzyć, jak tylko jakieś święto. Do takich dni wyróżnionych należy równonoc – zrównanie dnia z nocą, które dwa razy rocznie wyznacza początek pór roku.
Równonoc wiosenna – pierwszy dzień wiosny, Jare Święto, jak mawiali nasi przodkowie (i współcześni rodzimowiercy), to moment pożegnania zimy i powitania nowego życia. W ten dzień bawiono się, grano, śpiewano, huczały wszelkiego rodzaju klekotki i terkotki. Smagano się świeżo rozkwitłymi witkami i oblewano wodą panny, a te które pozostały suche popadały w depresję. To święto przetrwało kulturę pradziadów, chociaż tępiono je jako zwyczaj pogański, i na rozmaite sposoby anektowano na potrzeby chrześcijaństwa. Mimo to dziś każdy wie, co to topienie Marzanny, podczas gdy dzień Matki Boskiej Roztwornej (kiedy ziemia się otwiera i przyjmuje ziarna) przepadł w archiwach etnografów. Choć już w 1420 roku Synod Poznański nakazywał duchowieństwu: „Nie dozwalajcie, aby w niedzielę odbywał się zabobonny zwyczaj wynoszenia jakiejś postaci, którą śmiercią nazywają i w kałuży topią”, to do dziś w polskich rzekach lądują płonące kukły, przystrojone w rozmaite „materklasy” i „plugastwa”, jak pisał ksiądz Kitowicz. Dziś jednak zima nie zawsze ma możliwość spłynięcia do morza, bo za najbliższym zakrętem rzeki czają się ekolodzy oczyszczający skrzętnie koryto.
Czołg, czyli palarnia
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie