Reklama

Blisko rok negocjacji i zero efektu

27/07/2016 15:42


Za około dwa tygodnie minie równo rok odkąd został ogłoszony przetarg na wyłonienie sponsora tytularnego naszego stadionu miejskiego. Wyłoniono dwa podmioty, z którymi rozpoczęto rozmowy i efekt jest taki, że sponsora jak było, tak nie ma. Rafał Rudnicki i władze stadionu miejskiego powinny zapaść się ze wstydu pod ziemię.

Skoro półtorej roku trwały negocjacje z Suwalską Specjalną Strefą Ekonomiczną w sprawie terenów inwestycyjnych, po których udało się wytargować aż całe ćwierć procenta, być może zdziwienia być nie powinno, że znacznie poważniejsze negocjacje od niemal roku praktycznie w ogóle nie ruszyły z miejsca. Od początku sierpnia ubiegłego roku toczy się bowiem postępowanie w sprawie wyłonienia sponsora tytularnego naszego stadionu miejskiego.

Nieco ponad miesiąc od ogłoszenia przetargu w tej sprawie, władze spółki Stadion Miejski, poinformowały, że do przetargu zgłosiło się kilka firm, z których do dalszego etapu zaproszono dwie z nich. Dlatego zapowiedziano dalsze negocjacje, które ostatecznie miały wyłonić sponsora, zaś białostoczanie poznać mieli nową nazwę naszego największego obiektu sportowego w mieście. Nic nie wiadomo do dziś, mimo że to zaledwie dwa podmioty: ADAMPOL S.A, ul. Usługowa 3, 15-521 Zaścianki k/ Białegostoku i ELECTRUM Sp. z o.o., ul. Watykańska 13, 15-638 Białystok”. Wciąż brak jest jakichkolwiek informacji o postępach negocjacji, tym bardziej brak jest informacji o ich zakończeniu. Radni z Komisji Sportu już wiele miesięcy temu dopytywali o stan tych negocjacji. I ci sami radni wiedzą obecnie dokładnie tyle samo, co i reszta mieszkańców.

Mieliśmy być informowani o postępach negocjacji w sprawie sponsora tytularnego stadionu miejskiego. Wstyd, że trwa to już tyle czasu i nic nie ruszyło z miejsca. Nie mamy żadnych informacji, co się dzieje w tej sprawie, nikt o niczym nie mówił od czasu, kiedy prezydent się sam zobowiązał się wobec nas, jako radnych, do informowania o postępach negocjacji. Najwyraźniej pan Rudnicki, odpowiedzialny za sport, tak samo negocjuje z kandydatami na sponsorów tytularnych stadionu, jak spotyka się z ministrem sportu w sprawie budowy hali widowiskowo-sportowej. Czyli nikt nic nie wie – komentuje naszej redakcji radny z Komisji Sportu, Jacek Chańko.

Negocjacje z potencjalnym sponsorem tytularnym najwyraźniej przerastają możliwości urzędników i to tych, z najwyższych stanowisk. Jak podawaliśmy – negocjowali z Suwalską Specjalną Strefą Ekonomiczną w sprawie terenów inwestycyjnych przez półtora roku, żeby ostatecznie wytargować ćwierć procenta. Dodajmy, że był to podmiot, z którym miasto już współpracowało. Jeśli teraz negocjacje są prowadzone z kompletnie nieznanymi we współpracy firmami o całość sponsoringu, być może zwycięzcę tych negocjacji poznamy dopiero za kilka lat. A może zrobi to już zupełnie inny prezydent i zarząd spółki stadion miejski, skoro od roku obecne władze nie potrafią stanąć na wysokości zadania.



Sprawdzaliśmy na stronach internetowych spółki stadion miejski, czy są jakieś nowe informacje w sprawie sponsora tytularnego naszego największego i najdroższego obiektu sportowego w Białymstoku, ale niestety nie było ani jednej dodatkowej litery, poza tym, o czym było wiadomo już prawie rok temu. Czyli, że dwie wyżej wymienione firmy zaproszono do negocjacji.

Stąd zastanawiamy się nad tym, czy jeśli minister sportu, który był w miniony piątek w Białymstoku, przyjrzy się bliżej działaniom władz Białegostoku w takich sprawach, jak zarządzanie obiektami sportowymi, czy roczne negocjacje, to czy może się okazać, że pieniądze na budowę hali widowiskowo-sportowej z budżetu centralnego, nigdy tu nie trafią? W sumie na wzór i podobieństwo jak pieniądze od marszałka województwa na budowę hali, których prezydent po prostu nie wziął.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: BI-Foto)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do