
Analitycy wojskowi są zdania, że w najbliższym czasie możliwy jest atak na Ukrainę ze strony Białorusi. Tu jednak nieoczekiwanie z pomocą Ukrainie przyszły bobry. Przez ich aktywność takie plany mogą spalić na panewce. Bo obszar położony wokół północno-zachodniej granicy Ukrainy z Białorusią składa się obecnie z mokradeł oraz rozlewisk.
Choć siły zbrojne Ukrainy czekają cały czas na mrozy i na to, żeby zamarzły czarnoziemy, aby mogły się po nich poruszać czołgi i ciężki sprzęt, to okazuje się, że łagodna zima też nie jest zła dla prowadzenia działań. Na granicy z Białorusią – głównie tych obronnych. Oprócz muru, który jest budowany od kilku miesięcy, z pomocą jeszcze przyszła natura. A dokładniej zadziałały bobry w służbie Ukrainy.
W tej chwili granicy z Białorusią strzeże ukraińska straż graniczna i Wołyńska Brygada Obrony Terytorialnej. Na północno – zachodnim odcinku granicy pomiędzy Ukrainą a Białorusią, skąd przewidywany jest atak połączonych wojsk rosyjskich i białoruskich, są przede wszystkim gęste lasy oraz mokradła. Po nich czołgi, ani wozy bojowe nie będą w stanie przejechać nawet kilkudziesięciu metrów. Ukraińcy terytorialsi zdradzili dziennikarzom Agencji Reutera, że ciepła zima dała im przewagę taktyczną, a swoje dla bezpieczeństwa Ukrainy dołożyły jeszcze bobry. To dość nieoczekiwany sojusznik, a na pewno sojusznik, którego nie trzeba było do niczego przekonywać, bo zrobił swoje, na czym zna się najlepiej.
- Ludzie zwykle niszczą tamy budowane przez bobry. W tym roku, z powodu wojny, nikt ich jednak nie ruszał, więc teraz wszędzie jest woda – poinformował Serhij Chominski, rzecznik Wołyńskiej Brygady Obrony Terytorialnej.
Właśnie taka sytuacja sprawia, że próba ataku Ukrainy od tej strony, nie miałaby szans na powodzenie. Podobnego zdania jest też analityk z Polski, Konrad Muzyka, który udzielał informacji Agencji Reutera. Przekazał on dziennikarzom, że gdyby połączone siły Rosji i Białorusi chciały zaatakować północno-zachodnią Ukrainę, to będzie to niezmiernie trudne. Właśnie z powodu ukształtowania terenu.
- To okropne miejsce do prowadzenia operacji ofensywnej. Jest tam dużo cieków i bardzo mało dróg – powiedział Konrad Muzyka. – Ułatwiłoby to siłom ukraińskim kierowanie Rosjan na określone tereny, gdzie zostaliby ostrzelani przez artylerię – dodał.
Przypominamy, że jeszcze w październiku ubiegłego roku, Alaksandr Łukaszenka mówił, że uzgodnił już z władzami Kremla rozmieszczenie regionalnego zgrupowania wojsk na terytorium swojego kraju. Od poniedziałku ruszają tak zwane ćwiczenia wojskowych dywizji lotniczych połączonych wojsk rosyjskich i białoruskich.
(Cezarion/ Foto: pixabay.com/ beaver)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie