Reklama

Brak konsultacji z mieszkańcami w sprawie krematorium to wina inwestora?

22/06/2015 10:46


Wielokrotnie padało w środowe popołudnie z ust zastępcy prezydenta Białegostoku, że za budowę krematorium przy Marczukowskiej należy winić inwestora. Włącznie z tym, że władze miasta wydały decyzję pozwalającą na taką budowę, że nie poinformowały okolicznych mieszkańców i przedsiębiorców, co będzie się budowało w najbliższym sąsiedztwie. Okazało się, że wszystko to jest najwyraźniej winą inwestora.

Środowe posiedzenie komisji zagospodarowania przestrzennego było dość burzliwe, a to za sprawą dwóch punktów. Jeden dotyczył spopielarni zwłok przy Marczukowskiej, drugi spopielarni zwłok przy Ciołkowskiego. W jednym i w drugim przypadku mieszkańcy nie chcą w najbliższym sąsiedztwie tego rodzaju inwestycji i protestują, zbierają podpisy i apelują wszędzie gdzie się da, by krematorium nie powstało. Kolejny punkt wspólny obydwu lokalizacji takich usług – to jak twierdził zastępca prezydenta Białegostoku, Robert Jóźwiak – wina inwestora. Tą winą jest chęć do prowadzenia właśnie takiej działalności gospodarczej. Jednak – naszym zdaniem – różnica jest ogromna. I punkt wspólny sprowadza się wyłącznie do jednego – do dużego protestu mieszkańców w przypadku jednej jak i drugiej inwestycji.

W przypadku inwestycji przy Marczukowskiej inwestor nigdy nie ukrywał, co tam chce budować i czego potrzebuje, aby móc prowadzić działalność. Jeszcze w 2013 roku została wydana decyzja podpisana przez Prezydenta Miasta Białegostoku, w jakiej zgodził się on na wszystkie warunki, jakich potrzebował inwestor do budowy krematorium. W wyniku zaskarżenia przez mieszkańców osiedla sprawa miała swój dalszy finał w sądach, które uznały, że inwestor złożył wymagany komplet dokumentów i decyzja Prezydenta jest zgodna z obowiązującym prawem. Taki jest stan faktyczny. W środę zastępca prezydenta próbował tłumaczyć, że winnym jest inwestor, bo miasto nie mogło odmówić wydania tego rodzaju dokumentu i musiało się zgodzić na budowę spalarni zwłok. Niemniej podkreślał, że urzędnicy i prezydent stoją po stronie mieszkańców.

Mieszkańcy, w tym ja, nie zostaliśmy nigdy powiadomieni o planowanej inwestycji. Nikt nie przesłał do nas pisma informującego, ani żadnego innego, żeby można było się wypowiedzieć odnośnie takiej budowy. Tak samo żadnych pism nie otrzymali przedsiębiorcy prowadzący obok działalność. Wszystko odbyło się bez naszej wiedzy. To jest porażka XXI wieku – mówił mieszkaniec Henryk Dubrowski.

Na nasze pytanie skierowane do zastępcy prezydenta – Roberta Jóźwiaka – dlaczego przedstawiciele magistratu dopiero teraz podejmują dyskusję z ludźmi, zamiast zrobić to przed wydaniem decyzji pozytywnej o warunkach zabudowy – ten nie umiał odpowiedzieć. Dziś sytuacja z budową krematorium przy Marczukowskiej wydaje się być przesądzona. Prezydent Białegostoku wydał decyzję, bez konsultacji społecznych, która pozwala na budowę tego rodzaju usług. Obecnie musi jeszcze wydać pozwolenie na budowę. Raczej trudno będzie wydać decyzję odmowną w tej sprawie, ponieważ już jeden raz ten sam organ wypowiedział się, że wszystko mu pasuje.

Pasuje nawet to, że miasto już po wydaniu decyzji ustalającej warunki zabudowy z krematorium, pozwoliło aby w sąsiedztwie powstał ośrodek do gry w golfa, na dodatek w tym roku zaplanowano tereny zielone i rekreacyjne w bezpośrednim sąsiedztwie spopielarni zwłok. Mają tam stanąć ławeczki, wieża widokowa do obserwacji ptaków i to wszystko obok dymiących kominów. Ale zdaniem Roberta Jóźwiaka – to też wina inwestora, bo chciał się tu pobudować ze swoją inwestycją. Argumentacja miażdżąca jak na urzędnika, który nie widzi bezsensu planowania, a w tym wypadku braku planowania i myślenia w ogóle.

Inwestor chciał spotkać się z prezydentem. Jest to pilna sprawa, żeby ustalić, co można zrobić w tej sytuacji, w jakiej się znajdujemy. Jest niezrozumiałym, że prezydent od półtora miesiąca nie ma czasu na takie spotkanie. Ludzie czekają, inwestycja czeka, a prezydent nie spotyka się – mówiła radna Katarzyna Siemieniuk.

Nie wiem i nie umiem odpowiedzieć, dlaczego prezydent jeszcze się nie spotkał – mówił znów Robert Jóźwiak.

W ogóle na trudne pytania zastępca prezydenta nie umiał nic powiedzieć. Nie miał żadnej wiedzy, ale zapewniał, że władze miasta stoją po stronie mieszkańców. Co nie zmienia faktu, że przeczy temu kompletnie postawa i namacalne fakty. Na przykład to, że mieszkańcy tydzień przed posiedzeniem Komisji złożyli do biura prezydenta pismo w sprawie szkodliwości inwestycji. Prosili o ustosunkowanie się. Robert Jóźwiak przekonywał, że otrzymał je w dniu, kiedy odbywała się komisja.

Dlaczego pan mówi nieprawdę? Ja mam tu pieczątkę z datą 11 czerwca, że pismo wpłynęło do urzędu, a pan mówi, że 17 czerwca. Bałagan za duży macie – mówił jeden z mieszkańców obecny na posiedzeniu.

Przepychanka słowna trwała niemal cały czas i kilkukrotnie mieszkańcy jak i przewodniczący komisji prosili zastępcę prezydenta – Roberta Jóźwiaka, aby ten nie upolityczniał poważnych rozmów dotyczących sporej grupy mieszkańców. Ten zaś kilkukrotnie wskazywał, że winę za inwestycję w postaci krematorium ponosi jeden z członków Prawa i Sprawiedliwości i sam inwestor. Ani słowem jednak nie potrafił skomentować tego, dlaczego pod decyzją pozwalającą na tę inwestycję widnieje podpis Prezydenta Białegostoku i dlaczego nikt z mieszkańcami nie konsultował inwestycji przed wydaniem takiej decyzji.

Wkrótce opiszemy jeszcze inne aspekty związane z planowaną budową także drugiego krematorium, przy Ciołkowskiego. Tam sprawa wygląda zupełnie inaczej, choć też – zdaniem zastępcy prezydenta – winny wszystkiemu jest inwestor, a nie władze Białegostoku. W każdym razie z tego, co zrelacjonowaliśmy z wydarzeń na posiedzeniu komisji zagospodarowania przestrzennego, można wyciągnąć jeden wniosek – żaden inwestor nie może czuć się w Białymstoku bezpiecznie, ani nie będzie miał pewności, że jego działalność nie zostanie utrącona. I to nie ze swojej winy, ale przede wszystkim dlatego, że władze miasta kolejny raz robią swoje, później muszą tłumaczyć się przed mieszkańcami, aby na koniec winić za to innych, którzy spełnili wszelkie wymogi formalne i prawne, aby jakoś funkcjonować w Białymstoku.

Problemu by z pewnością nie było żadnego, ani z taką inwestycją, ani z innymi, które nie podobają się mieszkańcom. Wystarczyło tylko zapytać ich wcześniej co sądzą o danej inwestycji, a potem dopiero w oparciu o zebrane opinie, wydać decyzję dowolnemu inwestorowi. Oczywiście, sprawa budowy spalarni zwłok jest bardzo kontrowersyjna i nie zamierzamy bronić inwestora, ale trzeba też oddać sprawiedliwość, że w przypadku Marczukowskiej, nie krył on swoich zamiarów. Za to Miasto Białystok ukrywało tę inwestycję do końca przed własnymi mieszkańcami.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do