Kiedyś widok budek telefonicznych był codziennością. Obecnie znaleźć je gdziekolwiek na ulicach polskich miast jest bardzo trudno. W Stanach Zjednoczonych dzieje się podobnie. Ale tam postanowiono dać im drugie życie. Będą służyć już jako hot spoty.
Dziś coraz mniej osób korzysta z telefonów stacjonarnych. Jeszcze mniej jest zainteresowanych rozmowami z budek telefonicznych na ulicach. Za to coraz częściej nawet osoby w dość zaawansowanym wieku posługują się nie tylko telefonami komórkowymi, ale nawet i smartfonami z internetem. Zaś wielu ludziom trudno jest sobie wyobrazić brak możliwości sprawdzenia mapy lub maila.
Pomysł na bezużyteczne budki telefoniczne powstał w Stanach Zjednoczonych, a konkretnie w Nowym Yorku. Tam znikać nie będą, ale dostaną drugie życie. Od nowego roku rusza program tak zwany LinkNYC. Oznacza to, że budki telefoniczne zamienią się w hot spoty, w których będzie można prowadzić bezpłatne rozmowy telefoniczne na terytorium całego kraju, skorzystać z bezpłatnego internetu, ale dodatkowo będzie w nich można naładować smartfon, tablet lub inne urządzenie przenośne.
W Białymstoku też pewnie dałoby się podobne hot spoty zorganizować, ale budek telefonicznych już prawie nigdzie nie ma. Zostały zdemontowane przez właściciela niemal wszędzie. Kilka z nich jeszcze jest, między innymi, ta widoczna na zdjęciu.
Czasami szkoda, że operatorzy telefonii stacjonarnej i poczty są krótkowzroczni, bo być może dzięki gotowym budkom, które były rozmieszczone w przestrzeni publicznej niebawem mielibyśmy hot spoty z prawdziwego zdarzenia, jak w Nowym Yorku. Burmistrz miasta – Bill de Blasio podkreślał, że LinkNYC będzie „najszybszą i największą municypalną siecią wi-fi na świecie”.
Komentarze opinie