
Budżet duży, ale cieszyć się nie ma z czego – to najkrótsze podsumowanie, jakie można zamieścić w związku z przygotowanym na przyszły rok budżetem miasta. Tadeusz Truskolaski, prezydent Białegostoku oraz skarbnik miasta, choć ten budżet układali, nie są z niego zadowoleni. Bo to budżet obliczony na przeżycie, a nie na rozwój.
Już kilka miesięcy temu Tadeusz Truskolaski informował, że w przyszłym roku inwestycje wyhamują, a w kolejnych latach praktycznie w ogóle mogą już nie być realizowane. Szacował, że dochody zmniejszą się o około 50 milionów złotych, co urosło obecnie do 150 milionów. Powodem tego zmniejszenia dochodów jest obniżenie podatków z 18 do 17 proc. oraz całkowite zwolnienie z podatków osób pracujących do 26 roku życia. Ale największym problemem okazały się wydatki na oświatę – o co przecież zabiegało jego własne środowisko polityczne w czasie tegorocznego strajku nauczycieli.
- Mówię o tym budżecie bez entuzjazmu, bo tak naprawdę jest to budżet przeżycia. I to jeszcze nie najgorszy, jaki nas czeka w następnych latach. To jest dopiero początek zjeżdżania po tej równi pochyłej. Bym go określił, że jest to budżet wydrenowany przez większe wydatki i mniejsze dochody. Jest to budżet nie marzeń, a konieczności. Jest to budżet dużych liczb, a małych możliwości, szczególnie jeśli chodzi o elastyczność tego budżetu, jeżeli chodzi o nasze decyzje, bo to są w większości wydatki, które musimy ponieść i będziemy je ponosić – mówił Tadeusz Truskolaski, prezydent Białegostoku, kiedy przedstawiał dziennikarzom przygotowaną w urzędzie miejskim propozycję budżetu miasta na przyszły rok.
Mówił, że pieniędzy na inwestycje jest jak na lekarstwo. I tłumaczył, czym to jest spowodowane. Jak wyjaśnił, najwięcej pieniędzy Białystok wyda na wynagrodzenia, w tym te w oświacie. W związku z podwyżkami, o które walczyli nauczyciele na początku tego roku, zwiększy się pula środków, które będą musiały zostać wypłacone pracownikom oświaty. Podkreślał przy tym, że pomimo subwencji oświatowych otrzymywanych z ministerstwa, Miasto Białystok będzie musiało dołożyć z własnej kasy kolejne miliony, aby udało się wypłacić należne pensje.
Ponadto zwiększą się wydatki w innych obszarach, czyli w tych, których do tej pory nie było. Między innymi od przyszłego roku trzeba będzie płacić za funkcjonowanie tak zwanego Epi-Centrum Nauki, które powstaje na stadionie miejskim. To poszerzony projekt „Laboratorium Młodego Mistrza i Odkrywcy w Białymstoku”, na które Białystok pozyskał kwotę 17,4 mln zł z Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Podlaskiego. Ale wydać pieniądze będzie trzeba również na funkcjonowanie Muzeum Pamięci Sybiru, które w tej chwili jeszcze budowane jest na ulicy Węglowej.
- To jest ten tak zwany pies pogrzebany. Edukacja, to jest wzrost o prawie 26 proc., czyli o 164 miliony, wzrost wydatków na edukację. Czyli tak, mniejsze dochody, bo te z 500 plus, to przechodzi tylko przez nasz budżet – taki pociąg tranzytowy, przejechał i nic z niego nie ma, nikt nie wsiadł, ani nie wysiadł, tylko przejechał, bo przekazane są tylko pieniądze, a 164 miliony złotych to jest wzrost kosztów na edukację. I to właściwie wyjaśnia wszystko, jeśli chodzi o ten budżet. Czyli sytuacja jest naprawdę tragiczna, można powiedzieć – poinformował Tadeusz Truskolaski.
Dlatego w przyszłorocznym budżecie w związku z podwyżkami dla pracowników oświaty zapowiadane są cięcia gdzie indziej. Mniej pieniędzy będzie na gospodarkę mieszkaniową, na sport i kulturę fizyczną, mniej pieniędzy będzie także na kulturę i ochronę dziedzictwa narodowego, ale największe cięcia dotyczyć będą promocji miasta i środków przeznaczonych na organizację uroczystości miejskich. Bo jak wyjaśniał Tadeusz Truskolaski, z czegoś trzeba było ciąć.
Na co pieniądze na pewno będą? Oczywiście na drogi, przebudowę dróg i ich modernizację. To przede wszystkim środki niezbędne dla realizacji budowanego już Węzła Porosły oraz ulicy Klepackiej. W przyszłym roku ma zostać przebudowana druga część ulicy Aleja 1000 – lecia Państwa Polskiego, dojazd do ulicy Elewatorskiej, Produkcyjna, Branickiego, której przebudowa także już trwa. Będą pieniądze również na budowę ścieżek rowerowych i ciągów pieszych. Pojawiła się w projekcie budżetu jednak i nowa inwestycja.
- To, co kibicom jest obiecywane od wielu lat, to tego nie wycinamy – Galeria Sportu Białostockiego na stadionie miejskim za kwotę 5 milionów złotych. To takie rzeczy, tak powiem, pozytywne – powiedział Tadeusz Truskolaski.
I co ważne w tej sytuacji, wzrośnie wskaźnik zadłużenia i przekroczy minimalnie 50 proc. Niemniej, to wciąż bezpieczna granica, którą można utrzymać. Prezydent mówił, że gdyby nie wydatki na oświatę, budżet miasta byłby całkiem przyzwoity i wystarczyłoby pieniędzy na więcej rzeczy. Z tym, że już nie dodał, że to jego własne zaplecze polityczne popierało bardzo mocno strajk nauczycieli i nawet przegłosowało w tym roku zmiany w budżecie miasta, które pozwoliły wypłacić dodatkowe pieniądze strajkującym nauczycielom, którzy nie pracowali na początku tego roku. To w końcu jego zaplecze polityczne i tylko swoimi głosami, przegłosowało na forum Rady Miasta stanowisko popierające strajk nauczycieli. A teraz, kiedy postulaty nauczycieli zostały spełnione, pojawił się smutek spowodowany koniecznością wypłacania większych pensji pracownikom oświaty. A przecież ustawa o oświacie nie zmieniła się w ciągu kilku miesięcy. I tak jak oświata oraz jej utrzymanie spoczywało na barkach samorządów, tak nadal spoczywa.
- To budżet najtrudniejszy z tego względu, że trzeba było bardzo, bardzo okrajać wydatki bieżące – mówiła skarbnik miasta Stanisława Kozłowska. – Decyzje bardzo trudne i wydawało mi się, że są niemożliwe do złożenia – dodała.
Prezydent zaznaczył, że rząd złożył zbyt wiele obietnic, z których stara się wywiązać, ale te obietnice przecież sporo kosztują. Podkreślił, że spełnianie tych obietnic powinno się brać z realnie wypracowanego pieniądza, a nie takiego, który trafił do ludzi tak po prostu. Jednocześnie powiedział, że nie krytykuje rządu, bo wie, że te pieniądze, które trafiły do ludzi, są im potrzebne. Poinformował też na tym samym spotkaniu z dziennikarzami, że unijnych środków będzie mniej na inwestycje, które tak po prostu trafiają, jeśli jakiś projekt napisany jest prawidłowo i wpasowuje się w określony program finansowania, ponieważ kończy się obecna perspektywa unijnych dotacji.
Tadeusz Truskolaski przekazał ponadto, że w najbliższym czasie będzie zabiegał o spotkanie z premierem Mateuszem Morawieckim, podczas którego chce przedstawić problemy związane z finansowaniem różnych rzeczy przez samorządy zrzeszone w Unii Metropolii Polskich.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie