Reklama

Był „Nóż w piździe”. Teraz jest o „kutasach”, „chujach” i „ciasnych dupkach chłopców Armii Boga”

12/08/2021 15:35

Nie będziemy blurować czy podawać w domyśle tytułu wystawy z ubiegłego roku oraz napisów jakie pojawiły się teraz na jednej z wystaw w Galerii Arsenał. W końcu jest to sztuka nowoczesna, możliwe, że kultura wysoka, a obejrzeć ją może każdy powyżej 18 roku życia. Podobnie jak i przeczytać nasz artykuł, który też dostępny jest dla osób powyżej 18 roku życia. Przecież do tej pory nie było powodu do tego, żeby zmieniać przekaz autorów, kuratorów wystawy, kierownictwa Galerii oraz władz Białegostoku, które przekazują pieniądze na takie wystawy z naszych podatków.

UWAGA! W artykule pojawia się słownictwo nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Zamieszczony zaś film na górze strony internetowej nie jest częścią opisywanej wystawy. Jednak w kontekście tego, co opisujemy poniżej, przekaz płynący z tego nagrania jest jak najbardziej adekwatny.

Prawie rok temu Białystok był na ustach całej Polski za sprawą wystawy prezentowanej w Galerii Arsenał zatytułowanej „Nóż w piździe”. W zasadzie był to performance, jaki odbywał się w ramach wydarzeń przygotowanych na festiwal Wschód Kultury/ Inny Wymiar. Wszystko zakończyło się dużym skandalem, ponieważ w materiałach promocyjnych pojawiło się logo Ministerstwa Kultury, które ani tej wystawy nie promowało, nie przekazało też na nią ani złotówki. Ostatecznie Galeria Arsenał musiała usunąć logotypy Ministerstwa ze wszystkich materiałów, na których widniała informacja o prezentacji performance „Nóż w piździe”.

Jak się później okazało, ukraińska artystka posługująca się pseudonimem AntiGonna wcześniej była ofiarą przemocy seksualnej, zaś jej praca wystawiona w Galerii Arsenał to forma arteterapii. Jak wyjaśnił kurator, musiała to przedstawić, bo tego wymagała jej artystyczna imaginacja. Za tę terapię ukraińskiej artystki zapłacili białostoczanie, choć nikt ich nie pytał, czy chcą płacić za taką terapię. Tym bardziej, że każdego dnia pojawia się cała masa próśb o wsparcie różnych zbiórek dla ratowania życia i zdrowia ludzkiego wśród mieszkańców Białegostoku.

- Jestem zawsze daleki od tego, żeby cenzurować jakiekolwiek prace. Ta praca wchodzi w skład większej wystawy. Myślę, że dyrekcja Galerii Arsenał doskonale jest w stanie wytłumaczyć, dlaczego akurat ta praca powinna być w całej wystawie. Przypomnę, artystka, która ją wykonała jest Ukrainką. Mieliśmy do czynienia z agresją Rosji na Ukrainę. Też nie możemy wykluczyć tego, że ten kontekst był w tej pracy uwzględniany. Wystawę można oglądać od 22 czy 23 sierpnia. Nikt na nią wcześniej nie zwrócił uwagi. Dopiero kiedy pojawiła się w internecie, to wywołała jakieś emocje. Moim zdaniem zupełnie niepotrzebne. To jest sztuka, każdy artysta ma prawo do takiego spojrzenia. My jako Miasto nigdy nie cenzurujemy prac. Emocje ona najczęściej budzi wśród tych, którzy na tej wystawie nie byli – tak tłumaczył rok temu Polskiemu Radiu Białystok wystawę i kontrowersyjny performance w Galerii Arsenał zastępca prezydenta Białegostoku odpowiedzialny za kulturę Rafał Rudnicki.

Niespełna rok później ten sam Rafał Rudnicki znów musi się tłumaczyć za kolejną wystawę, która tym razem odnosi się do „kutasów”, „chujów” i „ciasnych dupek chłopców z Armii Boga”. Bo w Galerii Arsenał pojawiły się takie napisy wymalowane sprayem oraz liczne malunki męskiego przyrodzenia. Z obraźliwymi napisami wobec osób heteroseksualnych. Dość wspomnieć, że gdyby takie malowidła pojawiły się gdzieś w przestrzeni publicznej, Policja takiego „artystę” ukarałaby srogim mandatem. A być może „artysta” graffiti stanąłby przed sądem.

Na tę wystawę zwrócił uwagę Jan Walczuk z fundacji „Instytut Suwerennej” i dość szeroko opisał swoje spostrzeżenia po obejrzeniu najnowszej wystawy w Galerii Arsenał. Jak sam przekazał, wybrał się tam z siostrą, która chciała zobaczyć wystawę poświęconą regionalnej tradycji ruchów anarchokomunistycznych „Na początku był czyn”. A swoje wrażenia Jan Walczuk zaczyna takimi słowami zamieszczonymi na jego profilu facebookowym.

W Galerii Arsenał tym razem nikt nie wykrzykiwał od tyłu alfabetu jidysz stojąc po kolana w basenie z moczem, nie było też cipkogitary, tym niemniej wciąż uczą i bawią jak Patryk Vega czyli siema dziś poruszymy ważny społecznie temat wybuchy seks i penis” – całość tego wpisu znajdziecie TUTAJ.

Dość szybko informacja o tej wystawie zaczęła rozchodzić się po mediach społecznościowych. A za sprawą radnego wojewódzkiego Sebastiana Łukaszewicza, trafiła dalej, do mediów ogólnopolskich.

Galeria Arsenał jest instytucją kultury finansowaną z budżetu miasta Białegostoku, a na zdjęciach widzicie jedną z nowych wystaw w tej instytucji. Szerszy opis tej degrengolady znajdziecie państwo tutaj: https://www.facebook.com/100006928920145/posts/2943019969272272/?d=n” – napisał radny.

Galeria Arsenał jest instytucją kultury finansowaną z budżetu miasta Białegostoku, a na zdjęciach widzicie jedną z nowych wystaw w tej instytucji. Szerszy opis tej degrengolady znajdziecie państwo tutaj: https://t.co/hjiiZlYtsR pic.twitter.com/D1e2JwMydY

— Sebastian Łukaszewicz ???????? (@S_Lukaszewicz) August 9, 2021

Chcemy w tym miejscu nadmienić, że nasza redakcja, choć wiedziała o tej wystawie już kilka dni temu i o tym, co jest na niej prezentowane, nie zamierzała o tym pisać teraz, ale dopiero po jej zamknięciu. Właśnie po to, żeby nie dawać rozgłosu wulgaryzmom i zwykłemu chamstwu szumnie nazywanemu kulturą. A w rzeczywistości bohomazom, których jest pełno na elewacjach budynków, pod mostami, wiaduktami i w innych miejscach, które w takich przypadkach są albo zamalowywane, albo czyszczone. Nikomu do tej pory nie przychodziło specjalnie do głowy, aby uważać to za sztukę, bo malunki i napisy w podobnym stylu były i są traktowane jako akt wandalizmu. A nawet w przypadku złapania „artysty” karane mandatem lub grzywną. Teraz, kiedy sprawa nabrała rozgłosu, zmuszeni jesteśmy do podania do wiadomości publicznej informacji o tej tak zwanej wystawie.

I jak wspomnieliśmy, kolejny raz zastępca prezydenta odpowiedzialny za kulturę w Białymstoku, w tym za nadzór nad Galerią Arsenał, tłumaczy się w mediach społecznościowych za to, co znalazło się na wystawie. I kolejny raz nie widzi w takich grafikach nic złego. Bo uważa, że jest to sztuka, na dodatek niezależna.

Galeria Arsenał @GaleriaArsenal to niezależna instytucja kulturalna o wysokiej pozycji w Polsce. Władze miasta nie ingerują w sztukę. W dodatku patronat nad wystawą, którą trzeba czytać jako całość, objęły media narodowe, co oznacza, że media narod. nie widzą w tym nic zdrożnego” – skomentował na portalu Twitter zastępca prezydenta Białegostoku Rafał Rudnicki w odpowiedzi na wpis jednego z internautów.

Galeria Arsenał @GaleriaArsenal to niezależna instytucja kulturalna o wysokiej pozycji w Polsce. Władze miasta nie ingerują w sztukę. W dodatku patronat nad wystawą, którą trzeba czytać jako całość, objęły media narodowe, co oznacza, że media narod. nie widzą w tym nic zdrożnego.

— Rafał Rudnicki (@rafalrudnicki) August 9, 2021

Tu nasuwa się chyba dość oczywista sugestia, że skoro Galeria Arsenał jest taka niezależna, niech niezależnie od budżetu miasta zbiera pieniądze na tego rodzaju wystawy. Jeśli ktoś chce oglądać takie grafiki, niech za to płaci i wówczas będzie można mówić o jej niezależności. Dopóki istnienie Galerii Arsenał zależy jednak od finansowania jej przez mieszkańców Białegostoku o żadnej niezależności mowy tu być nie może. I kolejna sprawa, skoro tak wielu poczuło się zbulwersowanych treściami z tej wystawy, podobnie jak i poprzedniej, to może nadszedł czas, aby władze miasta zastanowiły się nad tym kogo zatrudniają w tej Galerii za pieniądze białostoczan.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: Twitter.com/ Sebastian Łukaszewicz)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do