Wszystko przez brak zaufania do własnego obywatela. Obecnie mamy wysyp prac sezonowych, także za granicą. Ludzie którzy chcą dorobić, płacą pośrednikom za załatwianie dokumentów i pozwoleń. Najczęściej to ci biedniejsi dają się naciągać na opłaty, które nigdy nie istniały.
Przez lata przyzwyczajano nas, że jak w urzędzie trzeba coś załatwić, to albo będzie się to ciągnęło miesiącami, albo należy zanieść kawę i czekoladki. I to w tym lepszym przypadku. Dlatego osoby, które chcą podjąć pracę za granicą zamiast pójść i zapytać we właściwym urzędzie o informacje, płacą pośrednikom za załatwianie formalności w ich imieniu. Paradoks polega na tym, że najczęściej to nic nie kosztuje. Niemniej wyspecjalizowały się grupy, które zarabiają na nieświadomych niczego ludziach. Ci zaś wykładają ostatnie pieniądze, by zarobić parę groszy.
Mimo, że Polska jest w Unii Europejskiej już 10 lat, nie wszyscy zdają sobie sprawę z faktu, że podjęcie zatrudnienia za granicą, w jednym z krajów członkowskich, nie wymaga specjalnych pozwoleń. I to właśnie jest powodem, dla którego na niewiedzy jednych, zarabiają ci, którzy taką wiedzę posiadają. Dla przykładu pomoc w załatwieniu numeru ubezpieczenia w Wielkiej Brytanii oraz kontakt z agencją pośrednictwa pracy kosztuje od 15 do nawet 30 funtów.
- Oczywiście, że zapłaciłam. Koleżanka mi poradziła, żeby tak zrobić. To było w zeszłym roku. Później dopiero dowiedziałam się, że taka rejestracja jest bezpłatna – mówi nam Grażyna Oliwniak.
Ten typ naciągania jest coraz mniej widoczny, bo więcej osób stara się jednak skorzystać z pomocy znajomych już będących za granicą. Ponadto zbyt wiele białostoczan wyjeżdża regularnie za granicę i przekazują sobie miejsca pracy lub informacje o tym, gdzie i jak się poruszać. Ale okazuje się, że ciągle bardzo intratnym zajęciem jest doradztwo zasiłkowe. Tutaj stawki są już znacznie wyższe.
- Miałam załatwić zasiłki na dzieci. Znalazłam w internecie ogłoszenie o tym, że jedna z firm pomaga z tłumaczeniem dokumentów i poprowadzeniem sprawy w moim imieniu. Ja byłem kompletnie zielony w tych sprawach. Całość w sumie ciągnęła się ponad dwa lata zanim wszystko było gotowe. Zapłaciłem za pomoc 10 procent od uzyskanych zasiłków z wyrównaniem – powiedział nam Tadeusz Lisowski.
Tego rodzaju „pomoc” jest nieefektywna i zorientowana wyłącznie na przeciągnie sprawy jak najdłużej. Szczególnie w Niemczech i w Belgii działają jedno lub kilkuosobowe firmy pośredniczące w załatwianiu formalności. Standardowo pobierają około 10 procent od wyegzekwowanych świadczeń, które i tak się należą. Przeciąganie sprawy ma na celu większe korzyści finansowe. Jeśli po roku klient otrzyma wyrównanie, firma pośrednicząca kasuje swoją opłatę od wyrównania. Obecnie stawki nieco spadły i niektórzy oferują pomoc za 8 procent otrzymanych świadczeń rodzinnych.
Nie warto korzystać z tego rodzaju usług, ponieważ wszelkie formalności załatwiane są bezpłatnie i najczęściej nie są wymagane tłumaczenia żadnych dokumentów. W nielicznych przypadkach można się spodziewać dołączenia np. tłumaczonego postanowienia sądu o wysokości alimentów, albo poświadczenia nauki przez dziecko w szkole podstawowej lub gimnazjum.
- To jest zwykłe oszukaństwo. A wszystko przez to, że jak człowiek poszedł do urzędu, to nikt nie umiał powiedzieć, co mam zrobić. Nie mam pojęcia za co tam płacą. Chyba takie rzeczy powinny być gdzieś ogólnodostępne. W Białymstoku tylko odsyłają od pokoju do pokoju, od pani do drugiej pani, od biurka do biurka. Moje dzieci są biedniejsze o jakieś 130 funtów. Mogłyby za te pieniądze mieć atrakcji na cały miesiąc – powiedziała Anna Grabowska.
Firmy pośredniczące doskonale zdają sobie sprawę, że ludzie, którzy nie znają języka i są przyzwyczajeni do tego, że urzędy nie ufają swoim obywatelom, będą chętnie korzystać będą z usług, gdzie pracownik zawsze miło ich powita. Gdyby nasi urzędnicy najpierw skupili się jak pomóc człowiekowi, a gdy coś się nie zgadza pytali o wyjaśnienia, nikt nie byłby stratny. W ten sposób tracą wszyscy. I ludzie ubożsi chcący dorobić na pracach sezonowych, i sami urzędnicy, którzy kojarzą się z utrudnianiem życia, zamiast pomocą.
Komentarze opinie