Reklama

Co dalej z PKS-em? Wszystko pod młotek?

26/06/2015 08:11


Dworzec PKS i niemal cały majątek tej firmy może pójść pod młotek. Zdecydowanie sprzeciwiają się temu członkowie Prawa i Sprawiedliwości. Uważają takie postępowanie za nieuzasadnione ekonomicznie i wzywają zarówno Marszałka Województwa Podlaskiego, jak i Prezydenta Miasta Białegostoku do podjęcia natychmiastowych rozmów.

Cała sprawa ma związek z bardzo trudną sytuacją finansową spółki PKS Białystok. Od wielu lat do firmy, która podlega nadzorowi władz samorządu województwa podlaskiego, trzeba dokładać. I to z roku na rok są coraz większe pieniądze. Najwięcej pochłania utrzymanie infrastruktury, za jaką trzeba rokrocznie odprowadzać podatki, opłacać media, a także pracowników, którzy muszą dbać o należyty porządek na wszystkich obiektach. W ubiegłym roku, ale także i wcześniej były podejmowane próby sprzedaży części majątku spółki, który nie jest niezbędny dla jej prawidłowego funkcjonowania. Teraz sprawa wraca, ale już w innym wymiarze.

Przynajmniej tego wymiaru obawiają się politycy Prawa i Sprawiedliwości, którzy mocno sprzeciwiają się sprzedaży całości majątku. Przy czym podkreślają, że informacje o tym, że budynki i teren należący do PKS Białystok na Fabrycznej jak i dworzec na Bohaterów Monte Cassino wraz z całą infrastrukturą dworcową, miałyby zostać wystawione na sprzedaż – czerpią wyłącznie z doniesień prasowych. Szef klubu radnych PiS w Sejmiku Województwa narzeka na dialog z marszałkiem Mieczysławem Baszko i podkreśla, że do tej pory nic nie można się dowiedzieć.

Trudno się rozmawia z marszałkiem Baszko. On ma to do siebie, że kiedy się zwracamy do niego z różnymi pytaniami – słyszymy, że on to uporządkuje, załatwi, że będzie wszystko w porządku, ale nie mówi nic o konkretach, ani podejmowanych działaniach. My szczegółowych informacji nadal nie mamy. Domagamy się długi czas o ten plan rozwoju, którego nie otrzymaliśmy jako radni. A tę informację o sprzedaży konkretnych działek mamy z Kuriera Porannego. Nam marszałek nadal nie odpowiada, co konkretnie zamierza – wyjaśnia Jan Dobrzyński z Prawa i Sprawiedliwości.

Sprawa jest poważna, ponieważ chodzi o atrakcyjne tereny właściwie w centrum Białegostoku i dość rozległe. Obecnie tam, gdzie znajduje się infrastruktura PKS-u, nie ma szczegółowych planów zagospodarowania przestrzennego, zaś inwestor, który zdecydowałby się na zakup tych gruntów wraz z istniejącymi budynkami mógłby właściwie zrobić, co mu się podoba. Takie podejście – zdaniem polityków PiS – jest nieodpowiedzialne i dlatego apelują zarówno do marszałka jak i prezydenta Truskolaskiego o jak najszybsze podjęcie rozmów w tej sprawie.

Tu musi być porozumienie z miastem i z koleją, aby uzgodnić teren, bo też bardzo możliwe, że trzeba będzie dokupić gruntów, żeby obydwa dworce były jednym. W to miejsce środki zostały już włożone bardzo znaczne i koniecznie należy to wszystko rozpatrywać łącznie. Można w przyszłości rozpatrywać sprzedaż majątku na Fabrycznej, ale potrzeba jest ustalenia planów zagospodarowania przestrzennego. Obecnie funkcjonuje tam zabudowa przemysłowa, której grunty są bardzo tanie. Na dodatek mamy zapaść na rynku sprzedaży gruntów i w tym momencie jej zbycie jest nieroztropne, nieekonomiczne – dodaje Jan Dobrzyński.

- Miasto powinno określić potrzeby w studium zagospodarowania przestrzennego. Jeśli są to tereny komunikacyjne, a z tego co wiem, to miasto nie chce z tego rezygnować, to powinno siąść do rozmów z marszałkiem województwa i zastanowić się jak w perspektywie Miasta Białystok te tereny można wykorzystać. Skoro mają to być grunty komercyjne, to należy je przekształcić na cele handlowo – usługowe i za tereny na Jurowieckiej wziąć odpowiednio więcej, niżeli miałoby to miejsce obecnie – dodaje poseł Krzysztof Jurgiel.

Z naszych informacji wynika, że spółka PKS Białystok na razie nie zamierza sprzedawać gruntów na Bohaterów Monte Cassino. Nie zamierza także sprzedawać dworca głównego, ani infrastruktury do obsługi pasażerów. Do sprzedania byłoby wyłącznie wszystko to, co znajduje się na Jurowieckiej. Nie zmienia to faktu, że nawet w tym przypadku władze Białegostoku powinny raczej usiąść do wspólnego stołu z Marszałkiem Województwa i zarządem spółki PKS Białystok. Oczywiście należy dodać, że majątek województwa i majątek miasta są od siebie odrębne, niemniej jednak obydwa stanowią tak naprawdę własność mieszkańców i podatników naszego miasta i województwa.

Od dłuższego czasu obserwuję jakieś niekoniecznie dobre relacje pomiędzy marszałkiem a prezydentem Białegostoku. Gdyby było inaczej decyzje odnośnie inwestycji w Białymstoku byłyby podejmowane za porozumieniem. W przypadku PKS-u, jak i w innych sprawach w latach poprzednich, tego nie było – uważa Jan Dobrzyński.

Spółka PKS Białystok boryka się z ogromnymi problemami finansowymi. Można odnieść wrażenie, że od wielu lat zarząd spółki robił w zasadzie, co chciał i nikt na to nie zwracał uwagi. Dopiero, kiedy sytuacja ze złej stała się tragicznie zła, podejmowane są kolejne próby ratowania firmy, które głównie polegają na kosmetycznych zmianach w zarządzie oraz kolejnych kredytach i pożyczkach, jakie poręcza urząd marszałkowski. Dodatkowo, na co zwracaliśmy uwagę blisko dwa miesiące temu, gdyby samorządy miasta i województwa współpracowały ze sobą, także w tej materii mogłoby nie być ani takich długów, ani podatnicy nie musieliby utrzymywać niedochodowych spółek. A przynajmniej dokładać do ich funkcjonowania znacznie mniej. Przykład jednego tylko przystanku znajdującego się na gruntach miejskich pozwoliłby na dodatkowe dochody dla PKS.

Wszystko sprowadza się do lokalizacji przystanku autobusowego przy dworcu PKS. Jak wiadomo obsługuje on znaczną liczbę pasażerów. I sęk w tym, że obsługuje nie tylko pasażerów Białostockiej Komunikacji Miejskiej, ale także pasażerów prywatnych przewoźników kursujących w różne rejony naszego województwa. Jest tam wystarczająco dużo miejsca, aby zatrzymywały się i autobusy miejskie i prywatnych przewoźników. W końcu funkcjonuje tam nawet pętla autobusowa, na której kierowcy robią sobie przerwę. I to właśnie ta lokalizacja powoduje to, że zarabia Miasto Białystok, a nie PKS. Jednak skala tego zarobku jest zasadnicza i bardzo różna – dla Białegostoku jest to 5 groszy za zatrzymanie się pojazdu, zaś dla spółki PKS – od kilkunastu do kilkudziesięciu złotych za takie samo zatrzymanie się takiego samego pojazdu. Sprawa miała być rozwiązana kilka miesięcy temu, ale wiadomo, że nadal nic nie jest ustalone, ani wyjaśnione i wciąż porozumienia w tej sprawie nie ma.

Jeśli zarząd województwa razem ze spółką PKS Białystok chcą faktycznie sprzedać ponad 3 ha terenu przy dworcu PKP, to mamy skandal i działanie na szkodę mieszkańców Białegostoku i to na wiele pokoleń do przodu. Tutaj jest wymagana współpraca z Prezydentem Miasta Białegostoku, potrzebne jest opracowanie koncepcji zagospodarowania tego terenu w perspektywie nawet 20 lat. Białystok nie może być pozbawiony terenu wokół dworca PKP, na którym istnieje dworzec PKS, tylko dlatego, że zarząd województwa chce sprzedażą załatać dziurę finansową spółki lub swojego budżetu – podkreśla poseł PiS – Krzysztof Jurgiel.

Wkrótce postaramy się o komentarz do całej sytuacji obecnego szefa PKS Białystok. Próbowaliśmy się z nim skontaktować, ale na razie bez efektu. Niemniej, nawet gdy wyjaśni się, czy cały majątek, czy tylko jego część, miałaby zostać sprzedana komukolwiek, należy pamiętać, że jest to przede wszystkim majątek mieszkańców Białegostoku i województwa podlaskiego. Dlatego tak bardzo istotne jest, aby w takich sprawach władze Białegostoku i Województwa Podlaskiego podjęły współpracę i ustaliły priorytety. Przypominamy, że politycy, a także szefowie różnych spółek i urzędnicy wszelkich szczebli zajmują stanowiska nie po to, aby nami zarządzać, ale dbać o nasz interes. Do tego właśnie wynajęliśmy ich na cztery lata.

Z naszych informacji wynika także, że terenami należącymi obecnie do PKS Białystok przy Jurowieckiej interesuje się inwestor, który mógłby tam postawić apartamentowce. Gdyby te informacje potwierdziły się, to mogłoby dojść do sytuacji, w jakiej kupi on grunty przemysłowe taniej i sprzeda drożej – jako mieszkaniowe.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do