
Wybory mają odbyć się za niespełna dwa tygodnie. Wybierać będziemy prezydenta Polski. Tymczasem nie wiadomo jest jak go wybierzemy, a nawet kiedy go wybierzemy. Powodem jest tu przede wszystkim postawa samorządów, które nie współpracują w zakresie organizacji wyborów drogą korespondencyjną. Postawa władz Białegostoku zaskoczeniem tu także nie jest.
Problem z przeprowadzeniem wyborów drogą korespondencyjną piętrzy przede wszystkim Senat, który przetrzymuje przegłosowaną przez Sejm ustawę, na mocy której można takie wybory przeprowadzić. Co istotne, nie przeprowadza ich przecież rząd, ani Sejm, tylko Państwowa Komisja Wyborcza, która w miniony czwartek przesłała komisarzom wyborczym na terenie Polski wyjaśnienie, jak zachować się powinien operator pocztowy, który wystąpił już do wójtów, burmistrzów i prezydentów o przekazanie danych ze spisu wyborców.
Problem polega na tym, że operator pocztowy jakim jest Poczta Polska przesłał do samorządów prośby o przekazanie spisu wyborców drogą mailową, ale nie opatrzył tego pisma podpisem elektronicznym. To wzbudziło szereg komentarzy, ale i podejrzeń, że żądanie wydania danych nie pochodziło od Poczty Polskiej, tylko od kogoś, kto chciał te dane wyłudzić. Niemniej, kiedy sprawa ujrzała już światło dzienne, Poczta Polska wydała oświadczenie, w którym poinformowała, że wyśle ponownie takie żądanie i tym razem zaopatrzy je w stosowny podpis elektroniczny. Ale niektórzy prezydenci miast, szczególnie tam, gdzie władzę sprawują przedstawiciele opozycji, zdążyli już powiadomić prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa. Tu zaskoczenia nie ma, że w gronie z między innymi prezydentami Gdańska, Sopotu, Gdyni, Sosnowca czy Kielc, znalazł się także Tadeusz Truskolaski. Od dawna w przekazie publicznym wyłącznie krytykuje wszystko co robi partia rządząca, rząd, a nawet radni PiS, których w Białymstoku w Radzie Miasta jest mniejszość.
- Żeby spełnić takie żądanie musiałoby ono opierać się na odpowiedniej podstawie prawnej. A stan prawny na dziś jest taki, że to samorządy realizują zadania związane z organizacją wyborów prezydenckich 10 maja – powiedział prezydent Tadeusz Truskolaski. – Aktualnie ani Kodeks Wyborczy ani żadna inna, obowiązująca w Polsce ustawa, nie przewidują udziału Poczty Polskiej w tym procesie. Ustawa dotycząca wyborów korespondencyjnych jest ciągle procedowana, jej „droga legislacyjna” trwa i dopóki się nie zakończy nie może być podstawą jakichkolwiek działań z naszej strony. Dlatego też złożyłem do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa – dodał.
Jak już wyjaśniliśmy, Poczta Polska bardzo szybko zapowiedziała, że prześle ponownie swój wniosek z podpisem elektronicznym, aby nikt nie miał żadnych wątpliwości, że za mailem stoi właśnie polski operator pocztowy. Za to w tłumaczeniu władz Białegostoku, jak i innych jej podobnych w Polsce, którym obecna polityka, a przede wszystkim większość parlamentarna i rządowa nie podoba się od ponad 5 lat, pojawia się argument o tym, że żadne z przywołanych przepisów nie przewidują przekazania danych na rzecz takiego wnioskodawcy jak Poczta Polska.
Jest to nieprawda. Taki przepis jest i jest obowiązujący. Ustawa została podpisana jeszcze w dniu 17 kwietnia przez Prezydenta RP Andrzeja Dudę. Wcześniej była procedowana w Sejmie oraz w Senacie. To właśnie na mocy art. 99 tej ustawy Poczta Polska może żądać wydania rejestru spisu wyborców. Zaś organ administracji publicznej powinien w terminie 2 dni przekazać żądane dane. Poniżej publikujemy pełne brzmienie tego artykułu z tekstu ustawy ustalonej ostatecznie po rozpatrzeniu poprawek Senatu z dnia 16 kwietnia 2020 r. o szczególnych instrumentach wsparcia w związku z rozprzestrzenianiem się wirusa SARS-CoV-2
„Art. 99. Operator wyznaczony w rozumieniu ustawy z dnia 23 listopada 2012 r. – Prawo pocztowe, po złożeniu przez siebie wniosku w formie elektronicznej, otrzymuje dane z rejestru PESEL, bądź też z innego spisu lub rejestru będącego w dyspozycji organu administracji publicznej, jeżeli dane te są potrzebne do realizacji zadań związanych z organizacją wyborów Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej bądź w celu wykonania innych obowiązków nałożonych przez organy administracji rządowej. Dane, o których mowa w zdaniu pierwszym, przekazywane są operatorowi wyznaczonemu, w formie elektronicznej, w terminie nie dłuższym niż 2 dni robocze od dnia otrzymania wniosku. Operator wyznaczony uprawniony jest do przetwarzania danych wyłącznie w celu, w jakim otrzymał te dane”.
Zatem widać jak na dłoni, że podstawa prawna do przekazania danych wyborców Poczcie Polskiej jest. To czego brakuje w tej chwili to inna z ustaw, która faktycznie jest jeszcze przetrzymywana w Senacie, w której mowa jest o przeprowadzeniu wyborów drogą korespondencyjną. Jednak, jeśli wyjdzie z Senatu z poprawkami lub bez i zostanie przyjęta przez Sejm i trafi do podpisu prezydenta RP, wybory będą mogły się odbyć. Bo Poczta Polska będzie posiadała już w swoich zasobach dane wszystkich wyborców.
„Nie robimy jako samorządowcy nic nadzwyczajnego, po prostu przestrzegamy prawa. PiS jak kiedyś komuniści, nie szanują nawet tego prawa, które sami uchwalili” – napisał w minioną sobotę na twitterze Tadeusz Truskolaski, prezydent Białegostoku.
Ale z tym przestrzeganiem prawa jest jednak kłopot po stronie samorządów. To oni raczej zachowywać się mogą jak komuniści, skoro usiłują pominąć istniejące przepisy prawa. Bo prawo do przekazania danych ze spisu wyborców Poczcie Polskiej jest obowiązujące i podlega wykonaniu. Tak, że ten kto się do tego prawa nie stosuje, powinien mieć zastrzeżenia do siebie samego. Poczta Polska nie nakazuje samorządom niczego, a zgodnie z ustawą prosi o przekazanie danych. To wszystko. Aż tyle należy wykonać. Widać jednak, że widmo kolejnej porażki wyborczej spędza sen z powiek takim politykom jak Tadeusz Truskolaski, czy Aleksandra Dulkiewicz oraz innym, którym obecna władza stoi ością w gardle od jesieni 2015 roku.
„Poczta Polska” przykłada najwyższą wagę do ochrony danych osobowych” – poinformowała w oświadczeniu tuż przed weekendem rzeczniczka prasowa Poczty Polskiej Justyna Siwek.
- Poczta Polska nie jest organizatorem wyborów, ale z nałożonych zadań wywiążemy się jak można najlepiej. Zapewniamy tajność korespondencji. Pakiet wyborczy to będą 2 koperty zapakowane do większej. Każdy zaznaczy swój głos na karcie wyborczej i włoży ją do jednej koperty. Oświadczenie włoży do drugiej. Obie zaś do tej dużej i wrzuci całość do skrzynki nadawczej – to z kolei słowa Grzegorza Kurdziela, wiceprezesa zarządu Poczty Polskiej z minionej niedzieli.
To żadna nowość, że nasze dane Poczta Polska będzie chroniła, ponieważ Poczta Polska robi to od dawna, dysponuje bowiem naszymi danymi, włącznie z peselem. Przy odbiorze listów poleconych lub paczek, większość z nas i tak musi się wylegitymować dowodem osobistym, w którym są zawarte te same dane, jakie są niezbędne do weryfikacji wyborcy odbierającego kartę do głosowania.
Prezydenci, burmistrzowie czy wójtowie zachowują się różnie. Część z nich otrzymuje maile od mieszkańców, że nie zgadzają się na przekazanie ich danych osobowych Poczcie Polskiej, która je i tak ma, choć nie może używać w celach wyborczych. Inni pytają prawników, czy można w końcu dane wyborców przekazać, czy nie. I tylko tradycyjnie totalnym oporem stoi totalna opozycja samorządowa, która nie podejmuje się praktycznie żadnej dyskusji aby udało się przeprowadzić zgodnie z Konstytucją wybory w okresie epidemii, tylko robi wszystko, aby utrudnić proces demokratyczny, ale za to z pełnymi ustami frazesów o demokracji.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: BI-Foto)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie