Aby nie tyle zabezpieczyć jednoślad przed kradzieżą, co zwiększyć szansę na jego odnalezienie, warto go oznakować. Policjanci na komisariatach zrobią to bezpłatnie. To szczególnie ważne teraz, kiedy sezon rowerowy jest w pełni, a złodzieje tylko czyhają na okazję.
Tak naprawdę nie wiadomo, ile rowerów ginie co roku w Białymstoku i regionie. Jak tłumaczy asp. sztab. Aneta Łukowska z komendy wojewódzkiej policji, nie jest prowadzona wyodrębniona statystyka, a jedynie kwalifikacja ogólna - kradzież. Funkcjonariusze nie potrafią także powiedzieć, ile skradzionych jednośladów się odnajduje.
Wiadomo natomiast, co wynika z obserwacji policyjnych, że w Podlaskiem najczęściej rowery są kradzione w całości i w taki też sposób „upłynniane”. Zdarza się oczywiście także, że są rozkładane na części, ale takich działań zauważanych jest mniej.
Na ulicach dość często można zauważyć funkcjonariuszy, którzy zatrzymują rowerzystów. Sporo takich przypadków widać każdego dnia choćby na Rynku Kościuszki.
- Policjanci przy każdej tego typu kontroli sprawdzają, czy rower nie pochodzi z przestępstwa. Mundurowi weryfikują informacje w systemach - tłumaczy Łukowska.
I podaje przykład odnalezienia właśnie w taki sposób kradzionego jednośladu z końca lutego w Augustowie. Tam patrolujący bulwary nad Kanałem Bystrym legitymowali grupę młodzieży. W zasobach informatycznych sprawdzili też legalność pochodzenia rowerów. Okazało się, że jeden z jednośladów został utracony w wyniku kradzieży w październiku 2012 roku. Rower został zabezpieczony i przekazany właścicielowi.
Z kolei w połowie kwietnia białostocka komenda miejska podała komunikat, że tylko w dniach 12 - 13 kwietnia na terenie jej działania doszło do trzech kradzieży rowerów. Mimo że te były zabezpieczone. Najpierw nocą w centrum jednoślad zniknął z piątego piętra bloku, był przypięty linką do kaloryfera. W kolejnym przypadku kradzież miała miejsca w środku dnia, również w centrum. I ten rower był również przypięty linką zabezpieczającą. Następne zdarzenie to także kradzież roweru przypiętego przed jednym z bloków.
Funkcjonariusze podkreślają, że podczas każdego sezonu rowerowego, policjanci kontrolują tysiące rowerzystów, sprawdzając jednocześnie, czy posiadany przez nich jednoślad nie pochodzi z przestępstwa. W sytuacji, gdy odzyskują skradziony rower, natychmiast rozpoczyna się przeszukiwanie baz danych, ustalanie do kogo należał oraz gdzie i kiedy doszło do jego kradzieży. Możliwe jest to jednak tylko w sytuacji, gdy zgłaszający taką kradzież poda numer fabryczny i cechy charakterystyczne utraconego jednośladu. Bardzo często podczas zgłaszania w jednostce policji faktu utraty roweru, osoby pokrzywdzone informują, iż nie są w stanie podać numerów fabrycznych wybitych na ramie, gdyż nigdy ich nie zapisały.
Dlatego policjanci proponują wspomniane oznakowanie na komisariacie. Polega ono na spisaniu marki i numeru fabrycznego oraz na naniesieniu na pojazd metodą tajnopisu kodu identyfikującego właściciela roweru. Na koniec oczywiście właściciel oznakowanego pojazdu otrzymuje od policjanta potwierdzenie wykonania znakowania, wraz ze spisanymi wszystkimi cechami identyfikującymi rower. Drugi egzemplarz zostaje w jednostce policji.
Udając się na ten zabieg należy mieć ze sobą dowód osobisty i dokumenty potwierdzające zakup jednośladu.
Trudno jednak ustalić, ilu białostoczan korzysta z powyższej możliwości.
- Nie prowadzimy statystyk z wyszczególnieniem tylko oznakowania rowerów - przyznaje asp. sztab. Aneta Łukowska.
Komentarze opinie