Reklama

Czy w Białymstoku zaczął się właśnie komunizm?

06/02/2015 10:44


Czyżby Główny Urząd Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk zwany popularnie ośrodkiem cenzury z Mysiej przeniósł na ulicę Słonimską w Białymstoku? Takie dywagacje można snuć w związku z tym, co się obecnie stało z Biuletynem Informacji Publicznej w naszym mieście.

Przypominamy, że w ubiegłym tygodniu ze strony internetowej Biuletynu Informacji Publicznej zniknęły wszystkie interpelacje radnych minionych kadencji i odpowiedzi udzielane na nie przez prezydenta Miasta Białystok. Niby rzecz niewielka, ale bardzo istotna zarówno dla mieszkańców jak i dziennikarzy. Dziś nie ma w końcu możliwości sprawdzenia kto z radnych jak pracował. Nie ma możliwości sprawdzenia, co ich nurtowało, jakie problemy załatwiali dla mieszkańców w swoich okręgach wyborczych. A już na pewno nie ma możliwości sprawdzenia jak dana sprawa została załatwiona. To stawia pod dużym znakiem zapytania tę jawność i przejrzystość, która ma cechować władze samorządowe. Została też pogrzebana jawność działań przede wszystkim Prezydenta Białegostoku. To on bowiem zatrudnia osoby, które pracują w Biurze Rady Miasta.

Informuję, że na stronie BIP umieszczone są tylko aktualne informacje dotyczące pracy Rady Miasta Białystok m.in. interpelacje radnych. W zakładce interpelacje, pod imieniem i nazwiskiem radnego, można odszukać złożone interpelacje począwszy od 2014 roku tj. od początku nowej kadencji. Umieszczanie interpelacji radnych na stronach BIP-u nie wynika z obowiązku prawnego lecz z dobrego zwyczaju mającego na celu informowanie o pracy radnych Rady Miasta. Interpelacje radnych, tak jak poprzednio, umieszczane były kadencjami począwszy od 2006 r. i zamieszczane były tylko i wyłącznie z bieżącej kadencji. Zainteresowanych pozyskaniem archiwalnych interpelacji radnych z poprzednich kadencji prosimy o kontakt z Biurem Rady Miasta – odpowiada nam Andrzej Matys, dyrektor Biura Rady Miasta.

Niestety dyrektor najwyraźniej mija się z prawdą. Do czasu usunięcia treści z Biuletynu Informacji Publicznej można było nie tylko poczytać interpelacje składane przez radnych minionych kadencji, ale także i sposoby załatwienia sprawy. Co nie zmienia faktu, że nawet jeśli był to tylko dobry obyczaj, to właśnie zaczął się bardzo niedobry obyczaj w postaci braku dostępu do tych treści. Trudno sobie bowiem wyobrazić, kiedy współczesny świat i także urząd miejski szczyci się informatyzacją, aby mieszkaniec zgłaszał się osobiście do Biura Rady Miasta w XXI wieku i prosił o dane, których potrzebuje. Inna sprawa, że nie ma możliwości nawet sprawdzenia tego czym zajmowali się radni i trzeba by było zgadywać czy interpelacja w interesującej obywatela sprawie była w ogóle składana. Nie mówiąc już o tym, że kompletnie bez sensu wydaje się ukrywanie treści, jakie dotychczas każdy mógł przeglądać.

Jedną z głównych zasad działalności samorządu terytorialnego jest jawność. Obejmuje ona prawo obywateli do uzyskiwania informacji o składanych interpelacjach, a w szczególności odpowiedzi na nie. Dostęp do tego rodzaju informacji jest jednocześnie instrumentem kontroli organów samorządowych. Należy pamiętać, że taka kontrola sprawowana jest nie tylko poprzez radnych, ale i samych mieszkańców, którzy powinni mieć możliwość zapoznania się ze składanymi interpelacjami – uważa Jarosław Matwiejuk, konstytucjonalista z Wydziału Prawa Uniwersytetu w Białymstoku.

W sprawie treści, które zniknęły z Biuletynu Informacji Publicznej ma odbyć się Konwent Seniorów. Przewodniczący Rady Miasta jest zaniepokojony tym co się stało. Jego zdaniem, treści powinny zostać przywrócone, aby każdy mieszkaniec miał możliwość zapoznania się zarówno z pracą radnych, jak i prezydenta. W rozmowie z nami zaznaczył stanowczo, że życzyłby sobie, aby i jego działania jako radnego także podlegały kontroli i ocenie przez osoby zainteresowane sprawami Białegostoku.

Jestem jak najbardziej za przywróceniem treści, które zostały usunięte. Praca radnych ma być jasna i przejrzysta. Jestem za jawnością i będę domagał się powrotu na stronę BIP wszystkich usuniętych treści – powiedział nam Mariusz Gromko, przewodniczący Rady Miasta i jednocześnie szef klubu radnych Prawa i Sprawiedliwosci.

Prawdopodobnie w takim stanowisku Mariusz Gromko nie będzie osamotniony. Pytaliśmy wszystkich szefów klubów radnych o to, co sądzą o zaistniałej sytuacji. Każdy twierdził, że interpelacje wraz z odpowiedziami prezydenta powinny zostać przywrócone i upublicznione.

Nie wiem z czego to wynika, nie rozumiem. Będziemy rozmawiać, bo jakoś nie widzę przeciwskazań. Może rzeczywiście nie ma wymogu, ale jeśli to było, to nie widzę sensu, żeby to znikało. Chyba tutaj nikt nie ma nic do ukrycia – komentuje sprawę Marcin Szczudło, szef klubu radnych Komitetu Truskolaskiego.

Uważam, ze to jakieś nieporozumienie. Każdy obywatel ma prawo do wglądu w interpelacje i odpowiedzi, gdyż jest to informacja publiczna i każdy powinien mieć do niej dostęp. Sytuacja jest dla mnie zupełnie niezrozumiała – wyraża stanowisko Zbigniew Nikitorowicz, szef klubu Radnych Platformy Obywatelskiej.

Jestem jak najbardziej za przywróceniem treści. Praca radnych ma być jawna i przejrzysta. Ja jestem za jawnością i będę domagał się powrotu na stronę wszystkich usuniętych treści – powiedział nam Wojciech Koronkiewicz, radny SLD.

Pewne jest już, że sprawie interpelacji i odpowiedzi, które zniknęły z Biuletynu Informacji Publicznej będą się przyglądać teraz stowarzyszenia oraz organizacje czuwające nad jawnością i przejrzystością działań organów władzy w naszym mieście. Trudno być dumnym z władz Białegostoku, które w taki sposób traktują obywatela, jakby miały coś do ukrycia. Biuletyn Informacji Publicznej nie jest własnością ani prezydenta, ani jego zastępców, ani radnych, ani urzędników. Po to został stworzony, aby każdy obywatel miał możliwość wglądu w to, co się działo, dzieje i jak sprawy są załatwiane. Można śmiało powiedzieć, że osoby, które podjęły decyzje o usunięciu interpelacji oraz odpowiedzi na nie przez prezydenta, powinny się wstydzić, a nie zasłaniać tym, że nie ma takiego obowiązku prawnego.

Skoro był dobry obyczaj, to powinien być utrzymany. Obecne władze wolą chyba wzorować się, na widocznie w swoim mniemaniu jeszcze lepszym obyczaju, z czasów minionej epoki, której zamknięcie nie tak dawno świętowaliśmy także w Białymstoku. Warto przypomnieć, że na uroczystościach był także Prezydent Białegostoku, który mówił o wielkich zdobyczach wolności, na których śmierć dziś pozwala jako osoba odpowiedzialna za Biuletyn Informacji Publicznej. A może już informacji prywatnej?

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: BI-Foto)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do