Mieszkańcy ulicy Ciołkowskiego nie chcą szerokiej arterii pod swoimi oknami. I w tym przypadku droga pod oknami brzmi jak najbardziej dosłownie. Tu, gdzie właśnie stoją na zdjęciu, miałaby przebiegać droga serwisowa. Bo według koncepcji przygotowanej przez władze Białegostoku kilka miesięcy temu, bezpośrednio po wyjściu z domu byliby już na drodze, bez nawet choćby 10 centymetrowego trawnika. Po drugiej stronie są łąki i zlikwidowane ogrody działkowe, ale tam nikt budować drogi nie planuje.
W części ulicy Ciołkowskiego już wybudowano szeroką arterię z ekranami akustycznymi. Mieszkańcy skarżą się, że to męczarnia, a hałas mają większy niż był bez ekranów. Naturalną ochronę stanowiły drzewa i żywopłot. Te zniknęły co do jednego i oprócz hałasu, teraz mieszkańcy mają w domach jeszcze pełno kurzu, który unosi się wysoko do góry i wpada przez otwarte okna. Jesienią i zimą, kiedy rzadziej otwierane są okna, będzie lżej, ale hałas nie ustanie. O tym jak się żyje za ekranami na Ciołkowskiego pisaliśmy już TUTAJ.
Obecnie w innej części tej ulicy mieszkańcy nie chcą słyszeć o budowie drogi. Głównie z takiego powodu, że drogę serwisową zaplanowano niemal dokładnie pod drzwiami domów. Znów pod topór poszłyby wszystkie drzewa widoczne na zdjęciu oraz cały chodnik. Przynajmniej tak przewidywała koncepcja przebudowy ulicy, jaką mieszkańcy mogli oglądać kilka miesięcy temu. Obecnie koncepcja uległa zmianie, ale nikt nie wie jak, ani co miałoby się zmienić. Projekt ma być gotowy do końca listopada, zaś mieszkający przy Ciołkowskiego i ludzie prowadzący tam działalność gospodarczą, nie mają żadnej wiedzy, co ich tak naprawdę czeka. Koncepcja przebudowy była, ale zniknęła ze stron urzędowych magistratu. Dlatego jeszcze kilka miesięcy temu radny Konrad Zieleniecki interpelował do prezydenta Białegostoku o przedłożenie aktualnej koncepcji, nawet gdyby ta miała jeszcze ulec zmianie.
„(…) Mam pełną świadomość, że koncepcja ta może ulec zmianie. W związku z powyższym wnioskuję o bezzwłoczne przesłanie materiałów, o które interpelowałem – tj. aktualnej koncepcji przebudowy ul. Ciołkowskiego, w formie graficznej, uwzględniając przede wszystkim odcinek od ulicy Branickiego do Mickiewicza” – prosił radny Zieleniecki prezydenta Białegostoku jeszcze w maju tego roku.
Wówczas prezydent Białegostoku odpisał radnemu, że nie ma żadnej gotowej koncepcji i trwają nad nią prace. „Odpowiadając na interpelację w sprawie przebudowy ul. K. Ciołkowskiego na odcinku od Mickiewicza do Nowowarszawskiej informuję, iż trwają jeszcze prace projektowe. Oznacza to, iż na dzień składania interpelacji i na chwilę obecną nie ma koncepcji przebudowy ulicy” – odpisał radnemu Zielenieckiemu na koniec maja Tadeusz Truskolaski.
I takiej koncepcji najwyraźniej nie ma do dziś. Ponieważ mieszkańcy jeszcze w ubiegłym tygodniu spotkali się, by omówić, jakie kroki mają podjąć. Są zaniepokojeni, ponieważ nie mają żadnych informacji z urzędu miejskiego. Boją się, że stracą nieruchomości, niektórzy miejsca pracy. Przede wszystkim zaś nie rozumieją dlaczego miasto upiera się by poszerzać drogę kosztem ich, prywatnych posesji, drzew i chodnika, kiedy dokładnie po drugiej stronie ulicy są łąki, nieużywane ogródki działkowe i masa terenów należących właśnie do miasta. Jak tłumaczył jeden ze starszych mieszkańców, w jego opinii, takie podejście do tematu, to nic innego, jak działanie władz miasta na szkodę ludzi. I jest to dla niego kompletnie niezrozumiałe postępowanie.
- Mieliśmy projekt koncepcyjny podpisany przez pana Ostrowskiego i poszliśmy do niego z sąsiadem, żeby zapytać, dlaczego ucina nam po metr sześćdziesiąt i po co włazi nam na działki, za ogrodzenie. Po drugiej tutaj drogi serwisowe opierają się o płoty wszystkich na całej długości od Nowowarszawskiej do Mickiewicza, a na dodatek tu na Kołodziejskiej też robią jakieś rondo. Pytaliśmy go, dlaczego jest tak, skoro po drugiej stronie ulicy ma pełno wolnych miejskich terenów. Ziemia państwowa tam jest, jeszcze po Lubomirskich. To Ostrowski nas pytał, po co nam tyle hektarów? Mówię do niego, że jak macie swoje tereny, to nie właźcie w nasze. Nie rozumiem tego wszystkiego – mówił Ludwik Litwińczuk, mieszkaniec osiedla Mickiewicza.
- Dziś dowiedziałem się, że mogę stracić dom. Kupiłem go niedawno i chociaż wiedziałem, że będzie cos tutaj robione z tą drogą, to nie myślałem, że mogę ten dom po prostu stracić. Nikt nie mówił, że droga ma być tu poszerzana. Nie dopuszczam do siebie takiej myśli, że mogę stracić dom. Wziąłem kredyt na 30 lat, spłacam go i teraz ktoś ma mi przyjść i powiedzieć idź sobie stąd? Nie! Nie pozwolę na to – mówi młody mężczyzna – Przemysław Zadykowicz.
Ludzie mieszkający przy Ciołkowskiego, ale także i ci, którzy prowadzą tam działalność gospodarczą chcą aby prezydent Białegostoku odpowiedział jak najszybciej, jak ma wyglądać koncepcja przebudowy drogi. Nie chcą czekać na fakty dokonane. Najprawdopodobniej pojawią się na najbliższej sesji rady Miasta i będą domagać się wyjaśnień od Tadeusza Truskolaskiego i urzędników. Mówią wprost, zwłaszcza przedsiębiorcy, że dosyć już niszczenia drobnego biznesu w Białymstoku. Nie chcą nawet słyszeć o żadnych ekranach, za którymi nie będzie widać ich sklepików i punktów usługowych, które są prowadzone niemal na każdej z posesji.
- Jeśli dojdzie do tego, że znów kosztem drogi będą ludzie wywłaszczani i likwidowane kolejne zakłady pracy, to nie ma mowy, że będzie na to przyzwolenie. Absolutnie się z tym nie zgadzam, tym bardziej, że przecież planowana jest niedaleko duża obwodnica, która powinna wyprowadzić ruch z tej części miasta – powiedział radny Jacek Chańko, obecny na spotkaniu z mieszkańcami.
- Ostrowski powiedział mi, że nad Ciołkowskiego z Mickiewicza w kierunku na Stanisławowo ma być estakada i przejazd będzie górą. Taka jest koncepcja urzędu. Następnie stąd, na Ciołkowskiego taką samą drogą aż do torów poleci druga estakada, właśnie nad torami. I wjazd ma być od generała Sulika. Tak powiedział nam Ostrowski – wyjaśnia Ludwik Litwińczuk.
Estakady to bardzo drogie rozwiązania drogowe. Tym bardziej trudno jest zrozumieć dlaczego Miasto Białystok myśli o tego rodzaju inwestycji, kiedy wiadomo, że niedaleko będzie niebawem budowana obwodnica do trasy S-19. Ta najprawdopodobniej przebiegać będzie około pół kilometra dalej, od planowanej przebudowy Ciołkowskiego. Gdyby tak było, a władze Białegostoku i tak zdecydowały się na estakadę i śródmiejską obwodnicę w pobliżu dużej obwodnicy, to mielibyśmy do czynienia z marnotrawieniem środków publicznych – tak uważają mieszkańcy osiedla Mickiewicza i Dojlidy.
Najtrudniej mieszkańcom jest zrozumieć, dlaczego władze Białegostoku próbują wejść im na działki i posesje, by tuż pod drzwiami domów, wybudować drogi serwisowe i ekrany akustyczne. Zapowiadają walkę o własne nieruchomości, zwłaszcza, że po drugiej stronie, niemal na całej długości ulicy jest sporo wolnej przestrzeni i nie trzeba nikomu niczego zabierać. Do sprawy będziemy jeszcze wracać.
Komentarze opinie