
Nawet połowa komentarzy zamieszczonych na oficjalnym profilu Miasta Białystok nie ostała się już po kilku godzinach od zamieszczenia wpisu. Tak działa cenzura administratorów Wschodzący Białystok w sytuacji, gdy nie podobają się im komentarze mieszkańców. Tymczasem prezydent Białegostoku wciąż coś bredzi o cenzurze i powrocie do PRL, choć to dokładnie z „dobrodziejstwa” tego systemu korzysta w całej okazałości.
Od niedawna prezydent Białegostoku ze swoimi zastępcami lamentuje, że nie ma pieniędzy na sfinansowanie testów na obecność koronawirusa u około 3 tys. nauczycieli, którzy wracają do pracy z dziećmi od poniedziałku. Krytykują działania rządu, wojewody, marszałka, nie widząc w swoim postępowaniu niczego złego. W tym wszystkim pozostają w głębokim konflikcie z prawdą, ponieważ testy na obecność koronawirusa finansuje państwo polskie. Ale z tą różnicą, że nie są wykonywane na każde życzenie byle kogo, tylko na badania kieruje albo sanepid, albo lekarz. Jeśli nie ma wskazań do przeprowadzenia testów, nie ma skierowania. Wojewoda, ani marszałek województwa, ani nawet premier rządu, czy prezydent RP, nie mają uprawnień do kierowania na badania.
Władze Białegostoku doskonale o tym wiedzą, ale wprowadzają dezinformacje na dodatek przy pomocy białostockiej Gazety Wyborczej. Pojawia się przy okazji przytyk do marszałka województwa, że badania na obecność koronawirusa dla jego pracowników finansuje państwo polskie. I w tym samym czasie ma zabraknąć pieniędzy na testy dla nauczycieli.
Sytuacja natomiast wygląda tak, że w urzędzie marszałkowskim pojawił się przypadek zakażenia koronawirusem, a później kolejne zachorowania. Z tego względu część pracowników została skierowana na badania laboratoryjne celem sprawdzenia możliwości zakażenia. Ale w tym samym niemal czasie przypadek zakażenia koronawirusem pojawił się także u pracownika jednego z białostockich przedszkoli. I tam również pracownicy zostali w identyczny sposób skierowani na badania w tym samym celu. O czym pisał na swoim profilu na twitterze zastępca prezydenta Białegostoku Rafał Rudnicki.
„Testy u 13 pracowników przedszkola nr 14 #Białystok wykazały, że wszyscy są zdrowi. Czekamy na wyniki testów u kolejnych 14 osób” – to wpis z 22 maja 2020 r.
„Kolejne dobre wieści z Przedszkola Samorządowego nr 14 #Białystok Testy wykazały, że kolejnych 11 pracowników przedszkola jest zdrowych. Łącznie już 25 z 27 pracowników miało negatywny wynik testu na obecność #koronawirus. Czekamy jeszcze na wyniki 2 osób” – a tu kolejny wpis z minionej soboty, z 23 maja.
Kto zapłacił za te testy, których wynikami tak cieszy się Rafał Rudnicki? O to zapytaliśmy już w miniony poniedziałek, ponieważ zastępca prezydenta jest do tego stopnia demokratyczny, że zablokował nam możliwość zadawania pytań na swoich profilach w mediach społecznościowych, a nawet zablokował możliwość ich śledzenia. I o ile podgląd jego profili nie jest skomplikowany, nawet w sytuacji blokady, o tyle zadawanie pytań już tak. Postaramy się zatem dowiedzieć, kto i ile zapłacił za wykonane wśród pracowników przedszkola testy.
W każdym razie jest jeszcze jedna sprawa. Bo na oficjalnym profilu Miasta Białystok pojawił się wpis z załączonym propagandowym artykułem Wyborczej, pod którym użytkownicy Facebooka zamieścili do godziny 21.00, w sobotę, 23 maja, łącznie 24 komentarze. Zniknęło aż 16 z nich. Do naszej redakcji dotarła także informacja od jednej z osób, że kiedy grzecznie zwróciła uwagę, że: „nie przystoi oficjalnemu fb Miasta taki komentarz: Dla niektórych zdrowie i życie białostoczan ma mniejsze znaczenie niż disco polo pod gwiazdami... i padło pytanie po co te polityczne wojenki i podgrzewanie atmosfery a oni usunęli komentarz, zablokowali. O co tu chodzi? Mamy rok 2020” – napisał do naszej redakcji Pan Marek.
Cenzura trwa w najlepsze, zresztą od dawna. Na dodatek na podwórku tych polityków, jak Tadeusz Truskolaski, który prawie codziennie na swoim profilu twitterowym mówi o powrocie do PRL. Tymczasem ten PRL ma na swoim własnym podwórku, gdzie kasowane są niewygodne pytania i komentarze, a do tego jeszcze nieustannie trwa obrażanie wszystkich mających czelność wyciągać takie działania na światło dzienne. A także tych, którzy piszą o kłamstwach i niestosownych uwagach serwowanych przez urzędników, zastępców prezydenta i samego prezydenta Truskolaskiego.
Działanie administratorów oficjalnego profilu Miasta Białystok jest porażające, a mówiąc dobitnie wprost – sięgające dna. Ten profil nie jest prywatnym profilem osób go prowadzących tylko wszystkich mieszkańców miasta. I każdy ma prawo zadać tam pytanie, zamieścić komentarz, jaki uzna za stosowne. Żaden zaś administrator nie ma prawa usuwać lub blokować użytkowników. Tę wiedzę powinni sobie przyswoić zarówno prezydenci, urzędnicy oraz inne osoby, które mają dostęp do tego profilu.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: BI-Foto)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie