Ulica, która ma dwie nazwy zburzona nie będzie, ale koniecznie należy uporządkować kwestie nazewnictwa. Mimo, że jeszcze pod koniec sierpnia białostocki magistrat zapewniał, że problemu nie ma – problem jest.
Kiedyś nie mogło być dwóch papieży naraz, teraz funkcjonują bez problemu, obok siebie. Widocznie tym tropem poszli nasi dotychczasowi rajcy i urzędnicy, bo w Białymstoku, tak się składa, jest ulica, która ma dwie nazwy jednocześnie. Wiadomo, skoro mamy mały dług, to wszystko musi być na bogato. Więc i szaleństwo z nazwami też na bogato.
Skoro Białystok to miasto cudów ekonomii, to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby inne cuda też się mogły zdarzać. Na osiedlu Starosielce jadąc od jednej strony pojedziemy ulicą Wietnamską, ale kiedy zajedziemy od innej strony, ta sama ulica będzie już miała nazwę – Graniczna. Obydwie nazwy funkcjonują, ludzie mają wpisane je do dowodów osobistych i wszystko gra. Poza jednym wyjątkiem. Kiedy wzywane jest pogotowie ratunkowe lub inne służby ratownicze nie wiadomo jak trafić. Na razie jakoś nic złego jeszcze się nie stało, ale niekiedy nawet minuta może kosztować ludzkie życie.
Jeszcze latem pytaliśmy rzecznika białostockiego magistratu, jak to się stało i czy ten błąd lub niedopatrzenie będzie naprawione. Bo jednak problem jest złożony, ponieważ ulica o dwóch nazwach leży na styku dwóch gmin – Białystok i Choroszcz. Wówczas padała odpowiedź, że wszystko jest w porządku ponieważ ulice, skoro należą do dwóch różnych gmin, te mogą je nazywać jak chcą.
- Każda z gmin może podejmować decyzje dotyczące nazewnictwa i numeracji ulic na swoim terenie, a jednocześnie nie ma prawa podejmować tego typu decyzji w odniesieniu do terenu innej gminy – tłumaczyła nam pod koniec sierpnia Urszula Mirończuk, rzecznik Prezydenta Białegostoku.
Ale tak się składa, że to nie do końca prawda. Jeden z naszych czytelników, którego rodzice mieszkają na tej dwunazwowej ulicy uparł się, że sprawy uporządkuje. Otrzymał wyraźne informacje i to zarówno z Ministerstwa Cyfryzacji jak i Ministerstwa Infrastruktury i Transportu, że taka sytuacja nie może mieć miejsca. Na dodatek jest bezprawna. Został poinstruowany, co ma dalej robić.
- Po odpowiedzi przez panią rzecznik prezydenta na temat dwóch nazw jednej ulicy postanowiłem złożyć wniosek do obu gmin. Bo rzecznik zwyczajnie oszukała. Z gminy Choroszcz dostałem odpowiedź, że ich stanowisko to zostawienie nazwy „ulica Graniczna” ze względów historycznych gminy. To właśnie z Choroszczy poszło pismo do Białegostoku, a kierownik geodezji z Białegostoku po upływie 30 dni od pisma odpowiedział, że to nie jest prosta sprawa, ale oczywiście bezprawna co do dwóch nazw ulicy. Teraz prezydent, stary lub nowy, będzie musiał się dogadać z burmistrzem Choroszczy i ustalić czy ulica w końcu będzie się nazywać Graniczna w obu gminach, czy może Wietnamska – powiedział nam Wojciech, nasz czytelnik.
W Starosielcach na razie nie doszło do tragedii. Ale w naszym kraju zaczyna się naprawiać błędy dopiero wówczas, gdy jest już za późno. Tak może się stać w przypadku ulicy, która ma dwie nazwy. Jeśli służby ratownicze nie dojadą na czas z powodu nie znalezienia właściwej ulicy, może dojść do nieszczęścia. Pozostaje mieć nadzieję, że ta sprawa szybko zostanie uregulowana. A przecież już po naszym sygnale o tej sprawie na początku sierpnia, można było temat zakończyć. Ale widocznie chodzenie w zaparte, jest ważniejsze niż bezpieczeństwo mieszkańców.
Komentarze opinie