
Problemy z przerzucaniem nielegalnych migrantów do Polski, na Litwę i Łotwę, zmuszają Łukaszenkę i Putina do szukania nowych rozwiązań. Wschodnie granice tych państw będące jednocześnie wschodnimi granicami Unii Europejskiej są coraz trudniejsze do sforsowania. Dlatego już testowany jest nowy szlak przerzutowy wiodący przez Ukrainę. Drugi ma być otwarty z Rosji przez Estonię.
Granica Polski i Ukrainy obecnie jest słabiej zabezpieczona niż granica z Białorusią. Bo w pasie granicznym i w obszarze stanu wyjątkowego stacjonuje obecnie ponad 3 tys. mundurowych każdego dnia. Być może niebawem część tych sił trzeba będzie przerzucić na południe od Podlasia, gdzie już testowany jest nowy szlak przerzutowy nielegalnych migrantów. Białorusini wspólnie z Rosjanami zaczęli przemycać sprowadzonych przez siebie ludzi przez Ukrainę.
Żadną tajemnicą nie jest, że granica Ukrainy z Białorusią jest słabiej strzeżona niż granica Polski, Litwy czy Łotwy z Białorusią. Stąd stosunkowo łatwo byłoby przerzucać nielegalnych migrantów właśnie tamtędy, aby przez Bieszczady przemieszczali się do Polski, choć wiadomo, że ich celem są przede wszystkim kraje zachodnie Unii Europejskiej oraz Wielka Brytania. Kilka dni temu o nowym szlaku przerzutowym opowiadał były milicjant Łukaszenki Alaksandr Azarau. Jako, że był wysoko postawiony w służbach mundurowych, zna ich taktykę, ale i sposób działania.
- Mamy informacje, że białoruska straż graniczna zaczyna przewozić tych ludzi na granicę z Ukrainą, o wiele słabiej strzeżoną niż polska – powiedział kilka dni temu Aleksandr Azarau dziennikowi Fakt.
I już wiadomo, że pierwsze grupy nielegalnych migrantów zostały przewiezione w okolice Homla, który jest niedaleko granicy białorusko – ukraińskiej. Stamtąd migranci mają się przedzierać przez Ukrainę do Europy. Ale nie jest to jedyny szlak, bo drugi ma wieść przez Estonię. Tyle tylko, że migranci mają być przewożeni do rosyjskiego Pskowa, by dostać się do Estonii. Co by już ewidentnie potwierdzało, że w przestępczy proceder zamieszana była lub wręcz organizowała go Rosja. Estonia bowiem nie graniczy z Białorusią, ale nielegalni migranci, aby dostać się na zachód Europy, musieliby przemierzyć Litwę. Zatem polskie służby mundurowe nadal musiałyby pozostawać, albo wręcz zostać wzmocnione na granicy polsko – litewskiej.
Dla Polski jedyną dobrą rzeczą w takiej sytuacji jest to, że zarówno z Litwą, jak i Ukrainą mamy podpisaną umowę o readmisji. Umowa ta pozwala na przekazanie zatrzymanych w Polsce nielegalnych migrantów z powrotem do tych państw, z których dotarli do Polski. Ale na tym dobre wiadomości się kończą. Jaki może być scenariusz takich działań, opisał już ponad 4 lata temu Witold Repetowicz, dziennikarz, prawnik i analityk specjalizujący się w tematyce Bliskiego Wschodu. Zainteresowanych odsyłamy do publikacji poświęconej temu tematowi.
Szukanie nowych szlaków przerzutowych i otwieranie już znalezionych pokazuje wyraźnie, że przemyt ludzi jest biznesem, choć przestępczym, to jednak bardzo dochodowym. Przy okazji zarabianie na przemycie ludzi służy Putinowi i Łukaszence do destabilizacji sytuacji w wielu krajach europejskich.
(Cezarion/ Foto poglądowe: Flickr.com/ U.S. Customs and Border Protection)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie