Reklama

Dymi się z kominów. Często dość niebezpiecznie

23/10/2016 10:39

Zaczął się okres grzewczy, a wraz z nim trujące powietrze. Mimo edukacji i kar za palenie śmieci w piecach, wciąż spora część mieszkańców miasta dogrzewa domy paląc co popadnie. Na dodatek niektórzy uważają, że jest to działanie sprzyjające ekologii.

Emisja pyłów i szkodliwych gazów przybiera na sile wraz z początkiem sezonu grzewczego. 40 proc. Polaków przyznaje, że nie wie, na czym polega zjawisko niskiej emisji, a 20 proc. z nich uważa, że palenie śmieci to wyraz oszczędności i proekologicznego zachowania – wynika z badania przeprowadzonego w ramach kampanii „Nie rób dymu”. Paliwem niskoemisyjnym może być drewno, ale pod warunkiem odpowiedniego przechowywania i rozpalania. Ale za paliwo do spalania służyć może wszystko, przynajmniej dla tych, których na opał nie stać.

W Białymstoku społeczność nie odstaje jakoś szczególnie od tej z reszty Polski. Co prawda w nowych domach częściej spalane są materiały opałowe do tego przeznaczone. Za to wśród starszych i uboższych mieszkańców naszego miasta wciąż w piecach dopuszczalne jest spalanie śmieci, którymi palić w piecach nie wolno. W ruch idzie niemal wszystko – od obierków po ziemniakach, poprzez stare buty i ubrania po plastikowe opakowania, a nawet dywany i meble.

Wiemy, że ogrzewanie wpływa na środowisko, zwłaszcza na jakość powietrza. Natomiast przy wyborze konkretnego źródła ogrzewania najczęściej kierujemy się ceną, a wpływ na środowisko i na jakość powietrza są elementami, który najrzadziej wpływają na nasze. Drewno jest paliwem bardzo ekologicznym o niskim poziomie zanieczyszczeń. Polacy nie potrafią jednak palić nim w odpowiedni sposób, sami siebie trując wybory – tłumaczy dla Newseria Biznes Bartosz Sawicki z Kampanii „Nie Rób Dymu”.

Do tego mieszkańcy uważają, że spalanie byle czego w domowych piecach wpływa pozytywnie na środowisko naturalne. Zupełnie przy tym nie widzą, że kiedy śmieci są utylizowane w ten sposób, to nasze powietrze traci na jakości i to dość mocno. Informowaliśmy całkiem niedawno, że z tą jakością powietrza w Białymstoku z roku na rok jest coraz gorzej. Sytuacji nie poprawia coraz większy ruch samochodowy i w związku z tym coraz większa emisja spalin.

Chyba jak jest śmieci mniej, to lepiej dla środowiska, tak? Nie leżą i nie śmierdzą. Całe życie człowiek palił w piecu śmieciami i nikt od tego nie umierał – mówi naszej redakcji jeden z mieszkańców osiedla Nowe Miasto.

Co te butelki czy jakieś inne opakowania mają się gdzieś walać, żeby bezdomne psy ciągały, to lepiej spalić. Wszędzie mówią, że wyrzucamy dużo butelek plastikowych i reklamówek. No to jak pali się je w piecu, to chyba lepiej moim zdaniem – uważa sąsiadka z domu obok.

Niestety, nie jest lepiej, a na pewno dla jakości powietrza. Dostają się do niego groźne toksyny, które powodują choroby płuc i inne powikłania dróg oddechowych. Od wielu lat ekolodzy biją na alarm w tej sprawie. Ale jak widać, wciąż mało skutecznie. Przypominamy wszystkim, że palenie w piecach materiałami do tego nieprzystosowanymi grozi karami, które mogą sięgać kilkuset złotych i więcej.

Z raportu WHO wynika, że jakość powietrza w Polsce należy do jednej z najgorszych w Unii Europejskiej. Z dziesięciu najbardziej zanieczyszczonych miast połowa znajduje się w Polsce. Początek sezonu grzewczego to okres, kiedy problem ten narasta. Z badania przeprowadzonego przez instytut badawczy ARC Rynek i Opinia w ramach kampanii „Nie rób dymu” wynika, że choć 65 proc. stara się unikać palenia śmieci, to dla 20 proc. to działanie proekologiczne i pożyteczne. Warto uświadamiać, że nie jest to działanie ani pożyteczne, ani dobre dla środowiska. W Białymstoku natomiast jakość powietrza pogarsza się w bardzo szybkim tempie.

(Źródło: newseria.pl/ Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: BI-Foto)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do