
Mieszkańcy osiedla Dojlidy oraz Dojlidy Górne będą dalej wysłuchiwać hałasów z Toru Wschodzący Białystok. A będą dlatego, że w sąsiednim Izabelinie kompletnie nic nie słychać i nikomu jazda z warczącym silnikiem nie powinna przeszkadzać. I tu nie ma żadnej przesady, ponieważ w taki sposób prezydent postanowił załatwić skargi mieszkańców Białegostoku, którym od dawna przeszkadza hałas.
Trudno nam powiedzieć, czy urzędnicy podpisujący oficjalne dokumenty, niekiedy odczuwają wstyd, wiedząc pod czym składają podpis. Większość normalnych ludzi raczej miałaby co najmniej wątpliwości, aby podpisywać taki dokument o takiej lub podobnej treści, jaki niedawno otrzymała radna Katarzyna Ancipiuk. Jak informowaliśmy na naszych łamach, radna wstawiła się za mieszkańcami osiedla Dojlidy oraz Dojlidy Górne, którzy skarżyli się na hałas dobiegający z Toru Wschodzący Białystok, szczególnie w weekendy, kiedy jazd jest najwięcej.
„W ostatnim czasie mieszkańcy osiedli Dojlidy oraz Dojlidy Górne zwrócili się do mnie w sprawie postawienia ekranów akustycznych, które wyciszą hałasy dobiegające z Toru Wschodzący Białystok. W weekendy, od wczesnych godzin rannych zakłócany jest spokój mieszkańców Dojlid i Dojlid Górnych hałasami dobiegającymi z Toru. Uciążliwy pisk opon i hałas rozpędzonych silników samochodów zakłócają harmonię życia rodzinnego mieszkańców. Sobota i niedziela – jest to czas, aby po tygodniu pracy wypocząć i się zregenerować, nabrać sił na kolejny tydzień. Wycie silników i pisk opon, trwają godzinami oraz są nie do zniesienia dla mieszkańców. Ekrany akustyczne w dużej mierze, jak nie całkowicie rozwiązałyby problem” – napisała w interpelacji do prezydenta radna Katarzyna Ancipiuk.
To, co otrzymała w odpowiedzi na prośbę o budowę ekranów akustycznych, trochę szokuje. Choć pewnie mniej szokuje tych wszystkich, którzy mieli kilkukrotny kontakt z białostockim magistratem i znają radosną twórczość jego urzędników. Okazało się bowiem, że w Izabelinie położonym za lasem, nic nie słychać kiedy jeżdżą po torze ścigające się auta, więc nie ma problemu.
„Odpowiadając na pytania 1 i 3 w interpelacji złożonej w dniu 7 lipca 2020 roku informuję, iż w roku 2018 w wyniku interwencji mieszkańców miejscowości Izabelin, Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Białymstoku dokonał pomiarów hałasu generowanego przez tor. Urządzenia pomiarowe ustawione przy ul. Dworskiej w Izabelinie, nie wykazały przekroczenia dopuszczalnych norm. Należy przy tym zauważyć, że pomiary wykonywane były w odległości około 900 m od toru, natomiast najbliższe zabudowania mieszkalne osiedla Dojlidy, znajdują się w odległości około 1700 m” – czytamy w odpowiedzi na interpelację radnej Katarzyny Ancipiuk, którą podpisał z upoważnienia prezydenta Białegostoku sekretarz miasta Krzysztof Karpieszuk.
Zatem nie ma się co spodziewać, że temat zostanie jakkolwiek załatwiony po myśli mieszkańców. Wprost przeciwnie, bo w tej samej odpowiedzi na interpelację radnej czytamy fragment nie budzący żadnych wątpliwości co do możliwości budowy ekranów akustycznych wokół Toru Wschodzący Białystok.
„Nie ma podstaw do budowy ekranów z uwagi na brak przekroczeń norm hałasu, znaczących kosztów tego typu inwestycji, a przede wszystkim faktu, że ekrany nie gwarantują zmiany sytuacji dla zabudowań położonych w tak znacznej odległości od toru” – odpisał Krzysztof Karpieszuk.
Coś jednak musi być na rzeczy, skoro mieszkańcy Izabelina, położonego za lasem, skarżyli się na uciążliwość toru. Tym bardziej mogą skarżyć się mieszkańcy Dojlid, których zabudowy nie oddziela las. Dźwięk może bez problemy nieść się po otwartej przestrzeni, bo w zasadzie nie ma o co się zatrzymać. Las jest dość dobrym izolatorem, jeśli chodzi o hałas, czy kurz, o czym doskonale wie każdy kto choć raz był w lesie na przykład na grzybach i nawoływał swoich bliskich, aby się odnaleźć.
Ta prosta i ogólnie dostępna wiedza musi jednak jeszcze jakoś dotrzeć do urzędników, którzy zapewne mają jakąś własną barierę myśloszczelną na niedopuszczaniu do siebie faktów oczywistych. I zapewne potrwa to jeszcze jakiś czas, bo problem z hałasem z Toru Wschodzący Białystok nie dociera praktycznie od momentu oddania go do użytku. I jak widać na razie nie będzie rozwiązywany. Najsmutniejsze w tym wszystkim jest to, że nikt z mieszkańców nie kwestionuje tej inwestycji, tylko prosi od samego początku o zlikwidowanie niedogodności z nią związanych.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: BOSiR)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie