Reklama

GITD umywa ręce. Nadal więc nikt nie wystawia mandatów za przejazdy na czerwonym świetle

15/04/2016 13:08


Od początku stycznia, kiedy odgórną decyzją strażom miejskim odebrano fotoradary, nie ma chętnego, który zająłby się wystawianiem mandatów w Białymstoku. Nawet jeśli taki by się znalazł, to i tak potrzeba jasnych rozwiązań prawnych dających odpowiednie kompetencje. A Główny Inspektorat Transportu nie chce tego robić. Magistrat jest w kropce, bo system kamer, które są zamontowane na pięciu skrzyżowaniach i rejestrują przejazdy na czerwonym świetle, miał być kurą znoszącą złote jaja. Na razie jest bublem.

Prezydent Białegostoku, chcąc ratować sytuację, zwrócił się do Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego z pytaniem, czy ten nie mógłby zająć się wystawianiem mandatów. Odpowiedź, która nadeszła, raczej nie uleczyła bólu głowy.

- Z uwagi na zmianę przepisów prezydent Białegostoku zwrócił się o przekazanie stacjonarnych urządzeń rejestrujących GITD. W odpowiedzi otrzymaliśmy informację, że GITD nie planuje przejęcia stacjonarnych urządzeń rejestrujących zlokalizowanych w Białymstoku - informuje Katarzyna Ramotowska z Biura Komunikacji Społecznej Urzędu Miejskiego w Białymstoku.

Inspektoratowi nie ma w sumie co się dziwić. I tak ma sporo roboty przy obsłudze fotoradarów ustawionych na poboczach polskich dróg, a tutaj oprócz spraw bieżących, musiałby jeszcze nadrabiać zaległości. Co więcej, ma on zostać zlikwidowany, a pracownicy wcieleni do służby w policji. Póki co nie wiadomo konkretnie, kiedy to nastąpi, ale już kilka miesięcy temu taka zapowiedź padła z ust wiceministra MSWiA Jarosława Zielińskiego. Gdyby zatem nawet GITD przejął białostockie kamery, wkrótce mielibyśmy - tradycyjnie - kolejny bałagan.



Żeby było śmieszniej, system dalej nagrywa. Od początku roku do 29 marca zarejestrował 2 913 zdarzeń, co daje ok. 35 dziennie. Przedstawicielka magistratu przekonuje przy tym, że celem jego zamontowania była poprawa bezpieczeństwa na skrzyżowaniach i z miesiąca na miesiąc maleje liczba rejestrowanych dziennie wykroczeń.

Wygląda na to, że co niektórym kierowcom może się upiec. Mandat karny bowiem za popełnienie wykroczenia za pomocą urządzenia rejestrującego może być wystawiony w ciągu 180 dni od dnia zarejestrowania czynu. Połowa tego czasu już minęła, a światełka w tunelu nie widać.

- Dalsze decyzje co do przekazania urządzeń rejestrujących odpowiednim służbom będą podejmowane po określeniu szczegółowych przepisów w przedmiotowym zakresie - tłumaczy Ramotowska.

Cieszyć za to na pewno nie mogą się ci, których przejazdy przez skrzyżowania zarejestrowane zostały do 31 grudnia 2015 r. Tego, czego nie zdążyła zrobić straż miejska, robi właśnie policja. W urzędzie miejskim muszą się wściekać, bo pieniądze z mandatów zamiast trafić do budżetu gminy, zasilą budżet centralny.

(Piotr Walczak / Foto: Archiwum)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do