Coraz więcej gmin organizuje akcje mające zachęcić podatników, by rozliczali się z miejscowym fiskusem. Największe atrakcje proponuje Wrocław. Tam można wygrać nawet samochód. Kolejne, mniejsze miasta idą tym śladem. A w Białymstoku na razie nic nie słychać o podobnych działaniach.
Trudno oszacować ile tysięcy, a może milionów ucieka nam bokami z tytułu rozliczania się z fiskusem – przez pracujące w Białymstoku osoby – w miejscu zameldowania, a nie zamieszkania. A mamy tu raczej sporo tych, którzy mieszkają bez meldunku. Pracują w Białymstoku, zaś podatki odprowadzają zupełnie gdzie indziej. Nie każdemu bowiem chce się zmieniać dane w urzędzie skarbowym, bo z natury nie lubimy wizyt w urzędach. Na taki stan rzeczy raczej zapracowali już sami urzędnicy.
W Polsce wiele miast ma taki sam problem jak Białystok. Ludzie dziś bardzo często emigrują, przeprowadzają się z miejsca na miejsce. Ale dokumentów nie zmieniają. Najwięcej przyjezdnych ma Warszawa, Wrocław, Poznań, Kraków i Gdańsk. Czyli dokładnie są to te miasta, w których o pracę obecnie jest najłatwiej, a oferowane wynagrodzenia odstają od kwot podlaskich. Najwięcej na wypływających z miasta podatkach traci Warszawa. I już jakiś czas temu podjęła walkę o swojego podatnika. Każdy, kto rozlicza się ze stołecznym fiskusem, może wyrobić sobie kartę warszawiaka i korzystać ze specjalnych zniżek, choćby na przejazdy komunikacją miejską, albo zniżek w licznych instytucjach kulturalnych, oświatowych i rekreacyjnych.
Wrocław poszedł dużo dalej. Wyznaczył wartościowe nagrody w loterii. Każda osoba, która rozliczyła się z miejscowym fiskusem i zarejestrowała swój udział w loterii – miała szansę wygrania atrakcyjnej nagrody. Był to między innymi samochód, tablety oraz szereg innych upominków. I trzeba przyznać, że sporo osób skusiło się takimi nagrodami i dokonało zmian w urzędach. A co za tym idzie odprowadziło podatki do kasy Wrocławia, a nie swoich miejscowości.
- Mam meldunek w Hajnówce, ale już od 8 lat pracuję w Białymstoku. Rozliczam się u siebie, znaczy w Hajnówce. Jakoś mnie nie ciągnie, żeby łazić po urzędach i zmieniać dokumenty. Nie wiem, jak długo tu zostanę – powiedziała nam Renata Trofimczuk.
- Na razie rozliczam się w Zambrowie. Nie widzę takiej potrzeby, żeby rozliczać się z podatków w Białymstoku, bo za dużo nie zarabiam. Może jak już będę wiedział, że zostanę w tym mieście na stałe, to wtedy zmienię zdanie – powiedział z kolei Kamil Kamiński, student Politechniki Białostockiej.
To, że podatnicy mogą nie widzieć takiej potrzeby, to nie znaczy, że tych potrzeb nie ma. Są i to ogromne. Wszyscy ludzie, którzy tu mieszkają, zaś odprowadzają podatki poza miejscem zamieszkania przecież korzystają z naszej infrastruktury. Na nią płacimy wszyscy, posiadający tu meldunek. Począwszy od tego, że wszyscy jeżdżą komunikacją miejską, której utrzymanie ciąży na podatniku, poprzez korzystanie z chodników, ścieżek rowerowych, świateł ulicznych, przedszkoli, parków i innych obiektów użyteczności publicznej funkcjonujących dzięki odprowadzanym podatkom.
Mimo takiego stanu rzeczy Białystok na razie nie poczynił żadnych kroków by zachęcić raczej liczne grono przyjezdnych do rozliczania się z naszym fiskusem. Inna sprawa, że część takich dochodów stracił w tym czasie, bo emigranci skuszeni nagrodami lub zniżkami w innych miastach, zaczęli rozliczać się z podatków poza Białymstokiem.
- Jak dobrze pamiętam, to jeszcze za 2011 rok rozliczałam się z I urzędem skarbowym. Ale potem przeniosłam wszystkie papiery do Warszawy, bo tam mieszkam od wielu lat. Mam mieszkanie w Białymstoku i chciałabym kiedyś wrócić. Na razie jednak nie widzę perspektyw do utrzymania się na obecnym poziomie, takim jak mam w Warszawie. Płacę podatki zgodnie z prawem czyli w miejscu pracy i zamieszkania – powiedziała nam Monika Kraszewska.
Z informacji dostępnych w internecie wynika, że w samym tylko Wrocławiu blisko 20 tys. osób zdecydowało się na rozliczenie z tamtejszym fiskusem. Wszystkie te osoby wcześniej płaciły podatki w innych miastach i miasteczkach. Jeśli w Białymstoku byłoby nawet około 1000 takich osób, gra jest warta świeczki. Może warto byłoby zachęcić podatników zameldowanych w innych gminach, aby rozliczały się z urzędem skarbowym w Białymstoku, skoro tu mieszkają i pracuję, mimo posiadanego meldunku, gdziekolwiek indziej.
Komentarze opinie