Reklama

Gorące Pytania – Po co akcja „Dziennikarze na granicy”?

23/09/2021 13:08

Wydaje się, że nie do wszystkich dziennikarzy dotarła informacja o tym, że nielegalni imigranci znajdują się na terytorium Białorusi, bo niektórzy dziennikarze chcą pojawić się po polskiej stronie w strefie obowiązywania stanu wyjątkowego, aby relacjonować co się z nimi dzieje. Choćby już ten sam fakt stawiać powinien pod znakiem zapytania potrzebę ich pojawienia się do relacjonowania zdarzeń.

Temu tematowi był poświęcony jeden z ostatnich programów „Gorące Pytania” na antenie Telewizji w Polsce. Bo tak się składa, że dziennikarze z redakcji lewicowych i liberalnych chcą koniecznie dostać się do strefy przygranicznej, w której obowiązuje stan wyjątkowy w związku z kryzysem migracyjnym oraz ćwiczeniami wojskowymi „Zapad-21”. Z tym, że ten kryzys jest przede wszystkim po stronie Białorusi, bo to tam przebywają imigranci, których do Białorusi ściągnął Aleksandr Łukaszenka. W Polsce i po polskiej stronie takich imigrantów nie ma, a cała działalność służb granicznych skupia się wręcz na ich nie wpuszczeniu na terytorium Polski, gdzie staliby się nielegalnymi imigrantami.

- Załóżmy jedną hipotetyczną sytuację. Jesteś dziennikarzem, udaje ci się przedostać na ten 3-kilometrowy pas przy granicy i cóż ty relacjonujesz? Jak ty patrzysz władzy na ręce? Jakie tam zbrodnie i w ogóle przestępstwa swoim czytelnikom przekazujesz? Co możesz, jako dziennikarz, na tym terenie znaleźć? – zwracała się prowadząca program Aleksandra Jakubowska do Marka Formeli z Gazety Gdańskiej.

- Mogę natychmiast opisać sposób, w jaki zostałem zatrzymany, skoro przekroczyłem granicę strefy wyjątkowej. A mówiąc poważnie, to poza tym, że możemy napisać, że zatrzymano 32 osoby, albo uniemożliwiono przejście przez granicę 20 osobom, nic więcej nie jesteśmy w stanie przekazać. Wrażenie, że tłumy Afgańczyków poszkodowanych w wojnie, która trwała 20 lat, szturmują polsko – białoruską granicę jest wrażeniem błędnym a upowszechnianym – odpowiedział Marek Formela.

Z kolei nasza redakcyjna koleżanka zauważyła, że odkąd spod granicy wyjechali wszyscy, którzy przed wprowadzeniem stanu wyjątkowego tam przyjeżdżali tłumnie, pozwala szybciej i skuteczniej działać służbom mundurowym. Przede wszystkim Straży Granicznej, która współpracuje z mieszkańcami przygranicznych miejscowości. Bo to oni najczęściej sami zgłaszają pogranicznikom obcych kręcących się po okolicy, którzy okazują się najczęściej być przemytnikami ludzi. Ale też zwróciła uwagę, że część dziennikarzy podchodzi do swojej pracy bezrefleksyjnie. Padł tu przykład dziennikarki portalu Onet, która podała na Twitterze wpis ze swoim mocnym komentarzem o barbarzyństwie wobec martwego łosia. Łosia, którego nagrały i następnie zmontowały to nagranie służby białoruskie. A takich prowokacji na granicy można będzie się spodziewać zapewne dużo więcej, jeśli pojawią się tam dziennikarze, zwłaszcza tego rodzaju.

- Dziennikarka bezwiednie to podaje, nie zważając, że mamy wojnę hybrydową, że trwa dezinformacja i masa innych rzeczy. Więc jeśli tacy dziennikarze będą chcieli się dostać tutaj, na ten teren przygraniczny, to oni są nie tylko zagrożeniem dla mieszkańców, ale będą jeszcze utrudniać pracę służb granicznych, Policji i wojska, które tam jest, ale będą zagrożeniem w ogóle dla polskiego bezpieczeństwa – mówiła w programie „Gorące Pytania” Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska z naszej redakcji.

Tradycyjnie już na górze naszej strony internetowej zamieszczamy całość nagrania z tego programu. I zachęcamy do jego obejrzenia. Tym bardziej, że temat dotyczy w dużej mierze naszego regionu oraz problemów, z którymi boryka się wielu mieszkańców województwa podlaskiego.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: zrzut ekranu z YouTube.com)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do