Reklama

Hali szybko nie będzie. Truskolaski już wróży protesty

06/04/2022 15:39

W Białymstoku nie doczekamy się w najbliższym czasie rozpoczęcia budowy hali widowiskowo - sportowej z prawdziwego zdarzenia. Tadeusz Truskolaski już przewiduje problemy. Uważa, że jak będzie decyzja środowiskowa, to na pewno ktoś będzie protestował. Taki wniosek wysnuł podczas ostatniej (28 marca) sesji rady miasta. Z wypowiedzi można mniemać, że inwestycja od dekady nie może być zrealizowana, bo wszyscy sprzysięgli się przeciwko Truskolaskiemu. Co ciekawe, przyznał, że trwają pewne rozmowy z marszałkiem województwa i tu widzi światełko w tunelu.

Od 10 lat w Białymstoku mówi się o powstaniu hali widowiskowo - sportowej. Z tym że inwestycja ta nie ma szczęścia, bo jak na razie to można powiedzieć, że owszem coś się dzieje, ale niewiele.

Podczas sesji pytanie o halę zadał prezydentowi radny Henryk Dębowski, przewodniczący Klubu Prawa i Sprawiedliwości. Wspomniał, że to w operze organizowana była gala boksu zawodowego, ponieważ Białystok wciąż nie doczekał się odpowiedniego obiektu.

Rozpisaliśmy konkurs na budowę hali widowiskowo - sportowej. Powstał projekt za około 3 miliony złotych. Został złożony wniosek o pozwolenie na budowę i zostało ono wydane. Ale oprotestował je Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej, a więc instytucja państwowa, z uwagi na budkę meteorologiczną - zaczął odpowiedź prezydent Białegostoku.

Truskolaski wskazał, że wojewoda podlaski Bohdan Paszkowski uchylił pozwolenie na budowę, tego samego zdania był też Wojewódzki Sąd Administracyjny w Białymstoku. Procedura musiała więc rozpocząć się od nowa. Prezydent przekonywał, że przystąpiono do negocjacji z IMGW, które trwały dwa i pół roku. Właściwie żalił się, że rzucane były tu kłody pod nogi.

Stronie rządowej się nie spieszyło. Instytutowi się nie spieszyło. Były różne przeszkody mnożone, typu: już mamy podpisywać, ale dana osoba jest na urlopie albo dana osoba tematem się nie zajmuje, a druga, która przejęła te obowiązki, zupełnie nie wie, o co chodzi i zaczynamy wszystko od nowa. I tak trwało to prawie trzy lata - utyskiwał prezydent.

Pozostaje jednak zastanowić się, czy naprawdę ktoś celowo robił białostockiemu magistratowi pod górkę, czy też do rozmów zasiedli kiepscy negocjatorzy. Bo to co powiedział Tadeusz Truskolaski, jest tylko jednostronnym komentarzem, z którego wynika, że (prawie) wszyscy sprzysięgli się przeciwko niemu w kwestii hali.

Prezydent podkreślił jednak, że porozumienie zostało podpisane 10 dni temu. Tzn. on podpisał je wcześniej, a IMGW dosłało nieco później.

Ale to porozumienie jest bardzo trudne. Bo oznacza ono, że ten punkt pomiarowy musi być przeniesiony (o kilkaset metrów - przyp. red.). Oznacza to, że po stronie miasta jest przygotowanie miejsca. A to przygotowanie miejsca, a jest tam Las Solnicki, będzie wymagało również decyzji środowiskowej, nad którą już pracujemy i być może pod koniec roku już ona będzie, jak nie będzie zbyt wielu protestów - powiedział włodarz miasta.

Dodał, że pewnie jakieś protesty będą. Według niego właściwie wszystko jest oprotestowywane w mieście przez osoby, które są zainteresowane protestowaniem albo mniej życzliwe dla danej inwestycji.

A zatem, gdy decyzja środowiskowa będzie prawomocna, wtedy można występować o pozwolenie na budowę. A kiedy możemy do tego dojść?

W tej kadencji ta budowa na pewno się nie rozpocznie. To nie ulega żadnej wątpliwości. Chociaż nie rezygnujemy z tej inwestycji. Pewnym światełkiem w tunelu są moje rozmowy z marszałkiem województwa. One nie są mocno zaawansowane, ale pan marszałek wstawia do RPO (Regionalny Program operacyjny - przyp. red.) nie halę widowiskowo - sportową, bo taka nie jest dofinansowywana ze środków unijnych, a centrum wystawienniczo - kongresowe - wyjaśniał Truskolaski.

W skrócie: ma chodzić o to, by obie inwestycje były obok siebie. Prezydent przyznał, że rozmowy toczą się w dobrej atmosferze, choć nie są jakoś specjalnie zaawansowane. Miał usłyszeć o marszałka Artura Kosickiego, że pieniądze mogłyby się znaleźć z Polskiego Ładu bądź Krajowego Planu Odbudowy. Truskolaski stwierdził, że zgoda buduje i ma nadzieję na realizację inwestycji we współpracy samorządowej. Zwrócił też uwagę na to, że koszty się zmieniają, dziś mamy wysoką inflację. Pierwsze kosztorysy sprzed 10 lat opiewały na kwotę około 130 mln zł. Obecnie według prezydenta Białegostoku trzeba mówić o stawce co najmniej dwa razy wyższej.

My jesteśmy w stanie partycypować. Jeżeli będzie zgoda, porozumienie, będzie szybciej. Natomiast jak będą osoby mające inne koncepcje, to będzie trudniej - skwitował Tadeusz Truskolaski.

Zapowiedział, że prace będą trwały jeszcze kilka ładnych lat. Przy bardzo dobrych wiatrach i przyjaznym klimacie, być może w 2024 roku pierwsza łopata mogłaby być wbita.

Liczymy, że ta inwestycja przy wsparciu województwa podlaskiego powstanie. I sam pan widzi - zwrócił się do Tadeusza Truskolaskiego Henryk Dębowski - że samorząd może działać poza podziałami politycznymi. To pan, jako gospodarz tego miasta, może się ponad te podziały wznieść i pokazać, że dla dobra mieszkańców inwestycje można realizować. Nie napuszczać jednych dla drugich.

(Piotr Walczak)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do