Pielęgniarki co rusz skarżą się na niskie zarobki oraz o to, że ich praca w Polsce nie jest szanowana. Tymczasem okazuje się, że zachowanie tych samych pielęgniarek wobec innego personelu w białostockich szpitalach pozostawia wiele do życzenia. Zwłaszcza w stosunku do sprzątających zachowują się delikatnie mówiąc nieelegancko.
Nikt nie kwestionuje tego, że pielęgniarki wykonują niełatwą, często nieprzyjemną pracę. Wprost przeciwnie, ich praca jest odpowiedzialna i bardzo ciężka. Dyżury, praca zmianowa, wysłuchiwanie narzekań członków rodziny osób, które leżą na poszczególnych oddziałach, nie należą do przyjemnych. Niemniej osoby decydujące się na taki zawód powinny zdawać sobie sprawę z takich sytuacji, jeszcze przed podjęciem zatrudnienia. O wiele trudniej ma w tym względzie personel sprzątający. Przede wszystkim kobiety, które trafiły do różnych szpitali na poszczególne oddziały, nie miały wcześniej świadomości, jakie mogą w rzeczywistości czekać je obowiązki, a zwłaszcza traktowanie.
Z tego, co udało nam się ustalić, personel sprzątający jest obciążony wieloma innymi obowiązkami poza sprzątaniem. To zwłaszcza pielęgniarki obarczają dodatkowymi czynnościami zazwyczaj słabo wykształcone osoby, które zatrudnione zostały przede wszystkim by sprzątać. Tak się składa, że w większości przypadków tych ludzi zatrudnia firma zewnętrzna płacąca mocno zaniżone stawki. Nie są więc to pracownicy szpitala. W związku z tym trudno im się skarżyć na warunki, bo centrala firmy znajduje się poza Białymstokiem. Zaś kierownictwo na miejscu najczęściej w imię zachowania dobrych relacji z pracownikami szpitala, nie podejmuje żadnych interwencji.
- Jestem tylko zwykłą sprzątaczką, a muszę wozić pacjentów na zabiegi, zmieniać im pościel, nosić wyniki do analizy, wynosić nieczystości. Nie mam nawet jak zjeść kanapki, bo nie mamy swojego pomieszczenia. A przecież przy chorym albo na korytarzu nieładnie jeść – mówi nam jedna z kobiet sprzątających.
- Herbatę robimy sobie w brudowniku, tam też jemy i trzymamy część naszych przyborów do sprzątania. Jak kiedyś zapytałam pielęgniarki czy mogę skorzystać z ich pokoiku, jedna się zaśmiała, a druga kazała mi wyjść do siebie. A my nie mamy własnego pomieszczenia – opowiada z kolei inna z kobiet.
Tak zwany brudownik to pomieszczenie, do którego trafia brudna pościel, wszelkie odpady, opakowania po lekach, brudne pampersy oraz szereg innych przedmiotów, które muszą zostać zutylizowane lub wywiezione do spalenia. W takich warunkach przebierają się i spożywają posiłek w pracy osoby sprzątające. Jak mówią nam, w szpitalach panuje niepisana hierarchia, która spycha je na sam dół. W niewielu szpitalach są jeszcze salowe, które kiedyś zajmowały się czynnościami takimi jak wymiana pościeli lub opróżnianie kaczek, lub pomagają w przebieraniu pacjentów. Dziś większość tych obowiązków czy chcą, czy nie, wykonują osoby sprzątające.
Kobiety, z którymi rozmawialiśmy, skarżyły się nam na zachowanie głównie pielęgniarek. To właśnie one mają najczęściej wykorzystywać je do czynności, które pielęgniarki same powinny robić. Zupełnie inaczej mówią o lekarzach, którzy ich zdaniem wykazują więcej troski o warunki w tym samym w końcu miejscu pracy.
- Lekarze często sami mówią, żeby nie robić tego czy tamtego. Ale pielęgniarki jak tylko widzą, że można się nami wysługiwać, to robią to bez mrugnięcia okiem. Było w sumie przed świętami takie zdarzenie, że siostra jednego z pacjentów przyniosła mi czekoladki i wino za to jak zajmowałam się tym człowiekiem. Pielęgniarka bezczelnie mi to zabrała, bo one są przyzwyczajone do tego, że im się wszystko przynosi. Kawy żadna nie kupuje, ani żadnych słodyczy. Wszystko mają od pacjentów, albo rodziny pacjentów. Ja o swoje musiałam się wykłócić. To nie było miłe, ale bardziej uważam, że tak się nie robi – mówi nam rozmówczyni.
- Kilka miesięcy temu przy zabiegu coś się stało. Nie wiem dokładnie co, bo mnie tylko zawołano. Całe pomieszczenie było we krwi. Pielęgniarki kazały mi to sprzątać, kiedy dalej krew tryskała i miałam całą odzież pochlapaną. Musiałam taka zachlapana zejść na dół, minąć wszystkich ludzi, bo pielęgniarki nie pozwoliły mi się przebrać w ich pokoiku. Nie mam szacunku do tych kobiet, naprawdę. Uśmiechać się potrafią do pacjentów, a najbardziej do członków rodzin pacjentów, ale dla nas są okropne – mówi jeszcze jedna z kobiet zatrudniona jako sprzątająca.
Nasze rozmówczynie nie chciały podawać swoich danych, nie chciały się ujawniać o jakie oddziały chodzi, ale proszą o nagłośnienie problemu. Zależy im, aby ktoś z firmy, która ich zatrudnia, dowiedział się o panujących warunkach i zadbał o faktyczne ustalenie zakresu obowiązków, o pomieszczenie socjalne i wpłynął na zatrudniony personel szpitali, aby nie było podobnego traktowania, jakie zostało tu opisane. Panie opowiadały, że osoby zajmujące się ustalaniem grafików albo zakresu czynności mają w papierach to, co trzeba, ale rzeczywistość jest zupełnie inna i daleka od tego, co zostało podpisane w oficjalnych dokumentach.
My ze swojej strony możemy jeszcze prosić naszych czytelników, aby podczas wizyty w szpitalu zwrócili uwagę na personel sprzątający i na to do czego jest wykorzystywany oprócz sprzątania. Być może wspólne działanie wpłynie na poprawę zachowania pielęgniarek. Kiedy one się skarżą na złe traktowanie warto, aby wiedziały, że swoim postępowaniem mogą i dokuczają innym. Warto również aby pamiętały, że sprzątające panie znalazły się w szpitalu nie z powołania, ale przede wszystkim z braku innej pracy.
Komentarze opinie