
Kiedy zamiast galerii handlowej zaczął się budować pierwszy apartamentowiec było już jasne, że Miasto Białystok nie zrobiło dobrego interesu na sprzedaży gruntów przy ulicy Jurowieckiej. Pierwotnie miała tam bowiem stanąć galeria handlowa, z której zysk miał trafiać do Jagiellonii Białystok. Po to, aby prywatna spółka sportowa nie musiała być wspierana pieniędzmi wszystkich białostoczan.
Miasto Białystok zbyło w 2008 roku nieruchomości przy ulicy Jurowieckiej. Kupiła je po atrakcyjnej cenie Jagiellonia Białystok, która miała w tym miejscu wybudować centrum handlowe. Dokładniej galerię handlową. Jak uzasadniano wówczas tę transakcję, galeria handlowa miała między innymi wesprzeć finanse klubu. A sam klub miał w związku z tym przestać czerpać pieniądze z miejskiej kasy.
Minęło kilka lat, ale galeria nie powstawała. Za to do prezydenta Białegostoku wpłynął wniosek o pozwolenie na budowę apartamentowców w miejscu, gdzie miała być galeria. Decyzja została wydana i zaczęto budować pierwszy z bloków wielorodzinnych, co oznaczało, że o jakiejkolwiek galerii handlowej w tym miejscu należy zapomnieć raz na zawsze. W tej chwili budują się już kolejne bloki, na dodatek w korytarzu wietrzenia miasta i w najbliższym sąsiedztwie doliny rzeki Białej – co w tym przypadku urzędnikom wydaje się kompletnie nie przeszkadzać. Nie przeszkadza im również dalsze dotowanie prywatnego klubu sportowego pieniędzmi białostoczan.
„Miło nam poinformować, że Jagiellonia Białystok Sportowa Spółka Akcyjna otrzymała dofinansowanie z Miasta Białystok w wysokości 1,8 miliona złotych na drugie półrocze 2019 roku. Pieniądze zostaną przeznaczone na organizację meczów i zgrupowań, wynajem boisk oraz zakup sprzętu sportowego” – poinformowała w ubiegłym miesiącu Jagiellonia Białystok na swoich stronach internetowych.
Tyle, że przecież miało być inaczej. To galeria handlowa miała dotować klub. Jednak teraz wychodzi na to, że Białystok nie tylko stracił atrakcyjne grunty, na których teraz zarabia prywatny przedsiębiorca, to jeszcze na dodatek wciąż płaci dotacje prywatnej spółce sportowej i nie ma atrakcyjnie położonych gruntów, które mogłyby przynosić dochody jeśli nie klubowi, to mieszkańcom Białegostoku. Można powiedzieć złoty interes – tyle, że nie dla Miasta Białystok, ale dla biznesmenów, którzy na tej transakcji sporo skorzystali. Zyskała też i prywatna spółka sportowa – Jagiellonia, bo oprócz bloków wybudowana została, już na własnych gruntach, również siedziba klubu, zaś otwierane niedawno boiska szkoleniowe wybudowano na kolejnych gruntach pozyskanych od Miasta Białystok.
- Tutaj ze sprzedaży każdego metra kwadratowego mieszkania Jagiellonia otrzyma swoją korzyść – prowizję. Pieniądze, które otrzyma Jagiellonia wspomogą nie tylko budżet drużyny, ale również będą przeznaczone na budowę ośrodka piłkarskiego – mówił cztery lata temu Wojciech Strzałkowski, przewodniczący Rady Nadzorczej Jagiellonii Białystok SSA.
Jak pokazało życie, na budowę ośrodka piłkarskiego, pieniądze też w kwocie ponad 6 milionów złotych, Jagiellonii tym razem przekazało ministerstwo sportu. Sama spółka wyłożyła na ten cel swoje miliony, było ich około 12. Ale za to spółka zyskała dostęp do kolejnych gruntów, na których jeszcze do niedawna grał Piast, a w tej chwili otwarty został ośrodek szkoleniowy, na którym Piast może już mieć kłopoty z graniem, bo obiektem zarządza Jagiellonia Białystok. Przewodniczący Rady Nadzorczej Jagiellonii Białystok SSA zapowiedział zresztą podczas otwarcia, że klub będzie szukał kolejnych gruntów. Tym razem na budowę boisk szkoleniowych dla akademii piłkarskiej.
Tak się składa, że podczas otwarcia ośrodka treningowego Jagiellonii Białystok przy ulicy Elewatorskiej na Starosielcach, ten sam Wojciech Strzałkowski mówił, że od 10 lat Jagiellonia starała się i zabiegała o pozyskanie terenów niezbędnych do budowy ośrodka treningowego. Tyle, że przecież takie grunty Jagiellonia miała – przy Jurowieckiej od ponad 10 lat. Niegdyś mieścił się na nich z powodzeniem i stadion, i boisko boczne, i hala, i parking, a naokoło było jeszcze sporo miejsca na cokolwiek innego. Tyle, że Jagiellonia zdecydowała się w tym miejscu postawić bloki mieszkaniowe zamiast zbudować ośrodek treningowy, którego jej brakowało.
Choć Jagiellonia Białystok oraz Apartamenty Jagiellońskie to dwa oddzielne podmioty gospodarcze, to wiążą je osoby biznesmenów, jak również i to, że nikt nie krył od samego początku, że Apartamenty Jagiellońskie to spółka celowa, która powstała do realizacji przedsięwzięcia w postaci bloków mieszkaniowych – na gruntach, które Jagiellonia kupiła od Miasta za około 46 milionów złotych spłacanych w ratach. Co dalej? Dalej będzie szukanie kolejnych gruntów. Tak przynajmniej wynika z zapowiedzi, jaka padła podczas otwarcia ośrodka treningowego na Starosielcach.
- To na pewno duże osiągnięcie w historii klubu, ale na tym nie zamierzamy kończyć. Będziemy się ubiegali dalej o pozyskanie terenów, które będą mogły służyć nam na boiska treningowe dla akademii piłkarskiej. Rozwój akademii piłkarskich i stawianie na rozwój młodzieży jest najważniejszym elementem rozwoju polskiej piłki klubowej – mówił wówczas Wojciech Strzałkowski.
Dodając do tego, że w drużynie Jagiellonii Białystok ciężko znaleźć jakiegoś Polaka, a już o białostoczanach nie wspominając, to można też się zastanawiać, czy w Białymstoku jest jeszcze lub funkcjonuje jakikolwiek podmiot gospodarczy, który może liczyć na tak przychylne traktowanie? Na dotacje z kasy miasta? Na kupno gruntów po atrakcyjnej cenie, które finalnie okazują się mieć inne przeznaczenie niż wtedy, kiedy były zbywane na rzecz spółki? Na oferowanie dogodnych form płatności, jak odraczanie terminów spłat oraz rozkładanie na raty? Nawet prokuratura nie dopatrzyła się nieprawidłowości, kiedy z urzędu miejskiego zginęły dokumenty, na podstawie których Jagiellonia otrzymała około 4 miliony złotych dotacji z kasy miasta. Ciekawe czy nieprawidłowości nie dopatrzyłaby się także i wówczas, gdyby to w jakiejkolwiek innej firmie zginęły takie dokumenty na kilkumilionowe dofinansowanie? I jak do tego podszedłby urząd skarbowy?
Jagiellonia Białystok to dla wielu białostoczan nie tylko klub, ale wręcz religia. Trudno jednak nie zauważyć, że wciąż jest to jednak prywatny podmiot gospodarczy – spółka akcyjna, który jako jeden z naprawdę nielicznych – o ile nie jedyny – jest w Białymstoku tak mocno uprzywilejowany, że otrzymuje co roku kilkumilionowe wsparcie z kasy miasta oraz co kilka lat – dostęp do gruntów. Dziś mało kto pamięta, że Jagiellonia miała przestać być dofinansowywana z miejskiej kasy. W efekcie galerii nie ma, pieniędzy dla klubu z niej nie ma, za to wszyscy białostoczanie zrzucają się na dofinansowanie prywatnej firmy. Czy jest jakiś inny podmiot gospodarczy, który może również liczyć na takie uprzywilejowanie?
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: bialystok.pl)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie