Wydawało się, że najgorsze Opera i Filharmonia Podlaska mają już za sobą. Kiedy odchodził poprzedni dyrektor, placówka była zadłużona na około 6 mln złotych. Obecnie zadłużenie to spadło do 1 miliona. Ale pojawiają się inne pytania. Radni Prawa i Sprawiedliwości chcą poznać szczegóły funkcjonowania jednostki i pytają czy za jedyną w roku premierę musi płacić Miasto Białystok?
Radni z Białegostoku i jeden radny wojewódzki z Prawa i Sprawiedliwości spotkali się z dziennikarzami pod budynkiem Opery i Filharmonii Podlaskiej, aby zadać publiczne pytania o naszą największą i najdroższą jednostkę kultury. Chociaż niektóre z pytań trudno było uznać za pytania, ponieważ były to bardziej sugestie. Między innymi szef komisji kultury w Radzie Miasta chciał się dowiedzieć, dlaczego to dyrektor Opery jest producentem premiery, a nie instytucja podległa marszałkowi.
- Opera „Carmen” została sfinansowana w całości z budżetu Miasta Białystok. Miasto wykupiło tę produkcję. Myśleliśmy, że producentem tej sztuki będzie Opera i Filharmonia Podlaska. Okazało się jednak, że producentem jest pan Damian Tanajewski, dyrektor tejże Opery. I chcielibyśmy w związku z tym pana dyrektora i władze wojewódzkie, zapytać na jakiej podstawie Pan Tanajewski został producentem? Dlaczego producentem tej sztuki nie jest instytucja, a osoba fizyczna? Czy dyrektor miał zgodę na to by być producentem od organu, który nadzoruje jego instytucję? W jaki sposób było to finansowane? Jeżeli pan Tanajewski był producentem, to do kogo należą prawa autorskie z tego tytułu? – pytał publicznie radny Krzysztof Stawnicki.
Szef Komisji Kultury w Radzie Miasta dodał również, że nie są mu znane żadne przypadki w Polsce, kiedy producentem zostaje dyrektor lub jakiś pracownik jednostki kultury. Zawsze produkcją zajmowały się jednostki lub instytucje. Wszędzie, poza Białymstokiem – podkreślał Stawnicki. Wskazał również, że skoro za całość spektaklu „Carmen” zapłacili podatnicy miasta Białegostoku, to należy się dowiedzieć, ile wyniosła gaża dyrektora Tanajewskiego i czy na pewno to białostoczanie powinni płacić za taką pracę. Dodatkowo powstało pytanie o autorskie prawa producenckie w przypadku chęci ponownego wystawienia spektaklu. Radny obawiał się, że w takim przypadku znów trzeba by było płacić producentowi.
Wczoraj, interpelację do marszałka z pytaniami, złożył również radny Sejmiku Województwa Podlaskiego – Łukasz Siekierko. On chciał się dowiedzieć jeszcze więcej i szczegółowo o funkcjonowanie Opery i Filharmonii Podlaskiej. Między innymi o to, na co idą pieniądze przeznaczone przez samorząd województwa i ministerstwo kultury. Jest ciekawy czy zarząd województwa porównywał koszty utrzymania naszej placówki z innymi podobnymi w Polsce.
- Jako radni chcielibyśmy wiedzieć, na co zostały wydatkowane te 13 mln. złotych. Dowiadujemy się bowiem, że jedyna premiera, która odbyła się w tym roku, została sfinansowana ze środków urzędu miejskiego w Białymstoku – wyjaśniał swoją interpelację radny wojewódzki Łukasz Siekierko.
Za to żadnych problemów z odpowiedziami na takie pytania nie miał dyrektor Opery. Chętnie udzielił ich mediom i powiedział, że wszelkie informacje dotyczące funkcjonowania kierowanej przez niego placówki, nie są żadną tajemnicą. Stanowczo zaprzeczył, że posiada jakiekolwiek prawa autorskie do produkcji spektaklu „Carmen”, którego premiera odbyła się całkiem niedawno. Dodał także, że dotychczas współpraca z Miastem Białystok nie budziła wątpliwości, ponieważ odbywała się za obopólną zgodą, zaś finansowanie działań opery poprzedzone było negocjacjami.
- Jako Damian Tanajewski pełniłem funkcję producenta ogarniającego cały proces produkcyjny tejże opery. Natomiast podkreślam – producentem jako całości jest Opera i Filharmonia Podlaska – Europejskie Centrum Sztuki – tak jak we wszystkich teatrach operowych w tym kraju. Wszystkie prawa autorskie są po stronie Opery – wyjaśnia Damian Tanajewski, dyrektor placówki.
Dodał, że na gaży z tytułu producenta zarobił 27 tys. złotych brutto. Damian Tanajewski podkreślił również, że wszystkie obowiązki związane z przygotowaniem produkcji wykonywał poza swoimi godzinami pracy, nie zaniedbując żadnych obowiązków względem kierowanej przez siebie jednostki kultury. Wyjaśnił dziennikarzom i radnym za pośrednictwem mediów, że na pracy nad premierą „Carmen”, skupił się w sezonie wakacyjnym, kiedy Opera jest nieczynna. Ponadto, jak wskazał, to nie Opera zwracała się do Miasta Białystok z ofertą wykupienia spektaklu, ale to Urząd Miejski wystosował ofertę w stronę Opery.
- Zawsze inicjatywa była po stronie urzędu miejskiego, zawsze otrzymywaliśmy pismo z zapytaniem, jakie są plany artystyczne na rok następny Opery i Filharmonii Podlaskiej. Ustosunkowywaliśmy się w zależności od tego, jaki budżet był nam przeznaczany, bo przeważnie była określana również kwota, w jakiej mieliśmy oscylować i przedstawialiśmy wszystkie plany produkcyjne – wyjaśnia Damian Tanajewski.
W tym roku jednak jeszcze nie było zapytania za strony Miasta Białystok, a Opera sama nie występowała o pieniądze na zamawiane spektakle. Niemniej zarówno dyrektor placówki jak i Prezydent Białegostoku będą się komunikować w tej sprawie. Dyrektor Opery powiedział, że ma wszystkie plany przygotowane już od sierpnia. Na przyszły rok zapowiedział premierę „Zemsty Nietoperza”, kolejną edycję festiwalu Halfway oraz dwa spektakle bajek muzycznych dla dzieci. Całość zamykałaby się w kwocie około 1 mln 800 tys. złotych.
I dokładnie tyle chce w przyszłym roku przeznaczyć Prezydent Białegostoku na zamówienie spektakli i wydarzeń w Operze i Filharmonii Podlaskiej. Zapowiedział, że takie pismo z zapytaniem wpłynie do dyrektora placówki. Obecnie Miasto Białystok przygotowuje się do przyjęcia budżetu na przyszły rok i decyzję w tej sprawie radni będą omawiać zapewne już na posiedzeniu listopadowym.
- W mojej propozycji budżetu na przyszły rok Opera będzie uwzględniona. Chciałbym przeznaczyć kwotę 1 miliona 800 tys. złotych na premierę i Halfway. Taką inicjatywę podejmę, by wesprzeć operę jak co roku – powiedział Tadeusz Truskolaski.
Radni Prawa i Sprawiedliwości zapytani o ewentualne wsparcie finansowe Opery z kasy Miasta Białystok, niczego na razie nie przesądzają. Mówią, że aktualnie nie ma o czym rozmawiać, ponieważ nie wpłynęły żadne wiążące propozycje, nad którymi można dziś się zastanawiać.
- Na razie nie ma tematu. Trudno zastanawiać się nad czymś, co jeszcze nie ma miejsca. Żadna oferta jeszcze nie wpłynęła, a każda instytucja może złożyć wniosek do Urzędu Miasta o wsparcie, więc poczekajmy, zobaczymy – mówi Mariusz Gromko, Przewodniczący Rady Miasta.
- Proszę nie zakładać, że radni Prawa i Sprawiedliwości, szukają jakiegoś haka na Operę i Filharmonię Podlaską. Pojawiły się konkretne wątpliwości odnośnie realizacji spektaklu, o którym mówił kolega radny Krzysztof Stawnicki i trzeba te wątpliwości wyjaśnić – dodał radny PiS – Paweł Myszkowski.
Na razie wiadomo, że Opera nie wydała całej dotacji, na jaką zgodzili się radni podczas wsparcia udzielonego ostatnim razem. Prezydent Białegostoku wyjaśnił, że niewykorzystane środki zostaną przeznaczone na zmniejszenie deficytu. Jak wskazał zarówno dyrektor opery i Tadeusz Truskolaski, mowa jest prawdopodobnie o kilku tysiącach złotych.
Komentarze opinie