I jak tu nie wierzyć przysłowiom? Jeszcze niedawno pisaliśmy, że skoro Św. Barbara po lodzie, to Boże Narodzenie po wodzie. Synoptycy przewidują ocieplenie. Mikołaj więc sankami raczej nie dojedzie.
Od wielu lat pogoda zdecydowanie nas rozpieszcza ciepłem. I oczywiście można marudzić, że co to za Święta bez śniegu. Ale do takich trzeba się już tylko przyzwyczajać. Średnie temperatury w okresie zimowym wzrosły, zaś to oznacza nic innego jak ocieplenie klimatu. Dlatego też Święta Bożego Narodzenia w kolejnych latach raczej będą jeszcze cieplejsze niż obecnie. Od ponad dwudziestu lat już odnotowujemy kolejne rekordy wysokiej temperatury w grudniu i w styczniu.
Właściwie od teraz aż do Wigilii będziemy pod wpływem cieplejszego powietrza, które płynie do nas z zachodu. Dokładnie 24 grudnia synoptycy przewidują, że może do nas wedrzeć się nieco chłodniejszego powietrza ze Skandynawii. Ono zaś może przynieść nieco opadów deszczu ze śniegiem. Mimo wszystko wiele zależy w tym czasie od siły wiatrów na naszym kontynencie i które powietrze w związku z tym zostanie wyparte. Jeśli wiatr z północy będzie silniejszy i na dodatek pchnięty jeszcze sztormem znad Bałtyku, być może nieco się zabieli. Na razie jednak jest większe prawdopodobieństwo, że będzie mokro, pochmurnie i mgliście.
Gdyby tylko Święta Barbara była po wodzie, to Święta mielibyśmy ze śniegiem i po lodzie. Ale skoro stało się inaczej Mikołaj prędzej przypłynie niż przyjedzie saniami. Możliwe, że część mieszkańców wyznania prawosławnego będzie miała nieco więcej szczęścia i może w styczniu spadnie śnieg.
Komentarze opinie