38 - 39 - tyle, średnio, wjazdów na czerwonym świetle rejestruje w ostatnim czasie codziennie w Białymstoku system RWCS. A przypomnijmy, że chodzi tylko o pięć skrzyżowań. W porównaniu z początkiem działania systemu liczba zdarzeń spadła o połowę. Natomiast kierowcy żalą się, że zapalanie i gaśnięcie zielonych strzałek przy warunkowym skręcie w prawo zostało celowo tak ustawione, by zebrać jak największe żniwa mandatowe. Magistrat zaprzecza.
Przez pierwszy miesiąc działania systemu, od 29 maja do 30 czerwca, system rejestrował dziennie średnio 75 przypadków przejazdu przez skrzyżowania, kiedy na sygnalizatorach paliło się czerwone światło. Średnia z ostatnich 30 dni jest o połowę mniejsza - 1156 zdarzeń wobec prawie 2,5 tysiąca. Teraz dziennie kamery rejestrują od niewiele ponad 30 takich zdarzeń do ponad 50. Wygląda więc na to, że system zadziałał jako skuteczny straszak.
Bieżące dane warto odnieść do natężenia ruchu. Kamery znajdują się zwykle na obu kierunkach ruchu. I jeżeli na dobę na każdym wyłapywanych jest kilka, maksymalnie kilkanaście przypadków naruszenia przepisów, to trzeba pamiętać, że w tym czasie przez skrzyżowanie przejeżdża od 20 000 do blisko 50 000 samochodów.
- Mamy system, którego celem jest poprawa bezpieczeństwa na pięciu skrzyżowaniach - podsumował wiceprezydent Białegostoku Adam Poliński (na zdj.). - Kamery rejestrują rażące przejechania przez skrzyżowania, kiedy świeci się czerwone światło. Są to ewidentne przewinienia.
Na konferencji prasowej w magistracie jeden z dziennikarzy zauważył, że kierowcy się skarżą, iż system działa w taki sposób, by łapać skręcających w prawo na tzw. zielonej strzałce.
Chodzi o sytuacje, kiedy zgodnie z przepisami kierujący zatrzymywali się przed skrzyżowaniem i po rozejrzeniu się w obie strony, czy na przejściu nie ma pieszych - ruszali. Wtedy strzałka miała gasnąć, a kierowcy otrzymywali mandaty za przejazd na czerwonym.
Porozmawialiśmy z kilkoma taksówkarzami z jednej z największych białostockich korporacji i ci potwierdzili, że faktycznie tak się dzieje. Strzałka znika na chwilę, by po dwóch czy trzech sekundach pojawić się na nowo. Sprawa jest kontrowersyjna.
- W podniesionych przypadkach proszę o kontakt, bo celem systemu nie jest wykorzystywanie takich okazji. Kamery rejestrują przejazdy na czerwonym bez zatrzymania. Proszę raz jeszcze przypadki takie nam zgłaszać, spojrzymy na nie z punktu widzenia kalibracji tego systemu - powiedział Poliński. I dodał: - Z tego co wiem, nie ma takich przypadków ukarania.
Problem w tym, że są. Chyba że wszyscy kierowcy zmówili się przeciwko kamerom i uparcie twierdzą swoje kłamiąc.
Zastępca Tadeusza Truskolaskiego podkreślał jednak - odpowiadając na pytania reporterów - że karane są tylko sytuacje, kiedy kierowcy przejeżdżają przez skrzyżowania z pełną prędkością. To samo ma się tyczyć skrętów w prawo. Przy okazji - nie wiadomo, ilu kierowców BKM do tej pory system zarejestrował.
W tym miejscu pozwolimy sobie na jedno zdanie komentarza: - Panie prezydencie, nie da się bez redukcji prędkości wjechać na skrzyżowanie i skręcić w prawo. Chyba że na ręcznym (!). Mówimy bowiem o skrzyżowaniach, gdzie kąt skrętu wynosi około 90 stopni!
Na razie białostocka straż miejska ma 9491 zarejestrowanych zdarzeń. Wystawionych zostało 560 mandatów, siedem spraw jest w sądzie, w ośmiu przypadkach były pouczenia, a 1887 spraw jest na etapie zapytań.
System RWCS działa na wspomnianych pięciu skrzyżowaniach. Poniżej liczba zdarzeń na każdym z nich i natężenie ruchu (w nawiasach) na wlotach objętych systemem RWCS z 7 października 2015 r.:
* Piastowska - J. K. Branickiego: 3 (31 251),
* Jana Pawła II - Gen. Wł. Sikorskiego: 11 (28 671),
* Hetmańska - Ks. L. Popiełuszki: 9 (48 704),
* Antoniuk Fabryczny - Gajowa: 13 (20 210),
* Ks. J. Popiełuszki - Wrocławska - Gen. Wł. Sikorskiego: 3 (28 282).
Komentarze opinie