
Obecnie każdy większy deszcz to powód do stresu i wzmożonej czujności. Niemal od samego początku tak żyją mieszkańcy jednego z bloków na osiedlu Białostoczek. Tylko do maja tego roku ich blok został trzykrotnie zalany. Marzenia o wygodnym mieszkaniu zamieniły się w walkę o suchy kąt.
Jeszcze wczoraj na redakcyjne skrzynki mailowe dotarł komunikat z ostrzeżeniem z Regionalnego Centrum Zarządzania Kryzysowego. I kolejny raz komunikat dotyczył ulewanych opadów deszczu. Deszcz padał wczoraj, zaś dziś niewiele się poprawi w tym względzie. Opady mają ustąpić dopiero w okolicach godziny 18.00. Przynajmniej tak informowało jeszcze wczoraj biuro wojewody podlaskiego.
Taka aura to powód do stresu. Opisywaliśmy sytuację mieszkańców ulicy Kujawskiej, pisaliśmy też o Jagiellońskiej, informowaliśmy również o innych miejscach, które przy każdym obfitym deszczu są zalewane. Do grona białostoczan, którzy muszą mierzyć się z zalewaniem nieruchomości dołączyli jeszcze mieszkańcy osiedla Białostoczek. Konkretnie, ulicy Tysiąclecia Państwa Polskiego. Do tego bloku ludzie wprowadzili się niedawno. Inna sprawa, że ta część osiedla, przy której znajdują się feralne bloki, jest coraz szczelniej zabudowywana, choć znajduje się bardzo blisko rzeki Białej, której dolina powinna być wolna od zabudowy.
- Nasz blok, znajdujący się przy Alei Tysiąclecia Państwa Polskiego w maju tego roku został zalany już po raz trzeci. Zdecydowana większość właścicieli mieszkań, spośród prawie 100 rodzin, to osoby młode, z małymi dziećmi, którzy kupili swoje wymarzone i wyczekiwane mieszkania z 30-letnim kredytem. W obecnej sytuacji marzenie zaczyna zamieniać się w koszmar. Nieprzespane noce i czuwanie przy oknie podczas każdego większego deszczu, żeby w razie potrzeby zdążyć przestawić samochód i zabezpieczyć klatki workami z piaskiem, na stałe już wpisują się w krajobraz naszych klatek schodowych. Nie pozostaje nam nic innego jak rozpocząć walkę w sądzie z miastem lub deweloperem – napisała do nas Katarzyna, mieszkanka tej wspólnoty mieszkaniowej.
Od kilku miesięcy mieszkańcy starają się walczyć o to, co im się należy – normalne warunki do życia. W związku z zalewaniem bloku, pisali zarówno do prezydenta Białegostoku, jak też do dewelopera, od którego nabyli mieszkania. Bo kiedy kupowali mieszkania, nikt ich nie uprzedzał, że klatki schodowe czy garaże będą znajdowały się pod wodą, niemal za każdym razem, gdy tylko będzie padał większy deszcz. Oni sami najwyraźniej nie wpadli na pomysł, aby sprawdzić czy nowego bloku deszcz nie zaleje. I trudno się dziwić, bo do niedawna w Białymstoku problemy z zalewaniem w zasadzie nie występowały. A na pewno nie występowały powszechnie. Jednak od ponad roku problemy się pojawiły i niestety, występują coraz częściej w różnych punktach miasta.
Tematem zalewania interesuje się coraz więcej osób, bo problem staje się coraz bardziej poważny. Na przykład radny Henryk Dębowski, zaraz po zalaniu miasta, na początku maja tego roku, zwracał się do prezydenta Białegostoku między innymi z pytaniem o wpływ budowy infrastruktury oraz braku planów miejscowych na obszarach, które są cyklicznie zalewane. A tak się składa, że zalewane są nieruchomości znajdujące się w pobliżu cieków wodnych i doliny rzeki Białej.
- Doliny rzek wraz z ciekami wodnymi stanowią jedyny naturalny i podstawowy odbiornik wód deszczowych. To dzięki dolinom rzecznym, a nie poprzez same cieki wodne odbywa się retencja i odprowadzanie wód opadowych – odpisał radnemu prezydent Tadeusz Truskolaski.
Lokatorzy bloku przy Alei Tysiąclecia Państwa Polskiego mieszkają w bliskiej odległości od rzeki. To tam w ostatnich latach pojawiła się gęsta zabudowa wielorodzinna. A wraz z nią – przedstawiony przez mieszkańców problem związany z zalewaniem. Winnych, jak to bywa oczywiście w takich przypadkach, nie ma. Przecież nikt nie wydawał pozwoleń na budowę, nikt również nie odbierał inwestycji. Więc w obecnej sytuacji mieszkańcy wspólnoty, to skargi niech piszą na Berdyczów i jadą protestować na Grójec. Albo odwrotnie. Wszystko jedno. Winnych i tak nie ma.
- Niestety, ani miasto, ani deweloper, nie poczuwają się do odpowiedzialności. Na pisma mieszkańców w tej sprawie deweloper odpisał jedynie "nie uznaje roszczeń". Miasto broni się argumentem "siły wyższej", jednak opady deszczu w Polsce nie są czymś wyjątkowym, a do sytuacji, takich jak ta, jeszcze 2 lata temu nie dochodziło wcale – mówi naszej redakcji pani Katarzyna.
- Miasto Białystok od ok. 10 lat prowadzi działania w celu ograniczenia spływu wód do kanalizacji deszczowej a tym samym do odbiorników wodnych. Na etapie wydawania inwestorom warunków na odprowadzanie wód opadowych w procesie uzyskania pozwolenia na budowę wymagana jest retencja terenowa w obrębie nieruchomości inwestora. Ponadto w celu odciążenia odbiorników wód opadowych budowane są zbiorniki retencyjne, urządzenia wodne na przebiegu miejskiej sieci kanalizacyjnej i deszczowej – odpisał z kolei mieszkańcom wspólnoty zastępca prezydenta Białegostoku Rafał Rudnicki.
Najwyraźniej Miasto Białystok słabo prowadzi te działania od tych 10 lat, skoro w ostatnich latach problem z zalewaniem jest znacznie poważniejszy niż nawet cztery lata temu. I już nawet nie chodzi o te deszcze nawalne, które nawiedziły nasze miasto dwa razy w tym roku i raz w ubiegłym roku. Obecnie w wielu obszarach Białegostoku wystarczy nieco większy od mżawki deszcz, aby nieruchomości znalazły się pod wodą.
Kwestia stosunków wodnych i zabudowy doliny rzeki Białej, o której sam prezydent pisał, że jest jedynym naturalnym i podstawowym odbiornikiem wód deszczowych, dopiero w tej chwili znajduje jakieś zainteresowanie. Trochę za późno, bowiem znaczna część zabudowy jest nie tylko wzniesiona, ale i zamieszkała. Ludzie kupując mieszkania nie byli świadomi tego stanu rzeczy. Ale przecież w mieście są inżynierowie, urbaniści i architekci, którzy znają się na tego rodzaju problemach. A jednak pozwolenia budowlane wydano takie, że dziś zalewa bloki, piwnice i garaże.
- Miasto wydaje pozwolenia na budowy w każdym możliwym miejscu, nie patrząc na to czy jest to teren podmokły, czy nie. A nieuczciwi deweloperzy wykorzystują tą sytuację budując tanio i wciskają mieszkania w programie MDM. Nikt nie chroni mieszkańców takich teoretycznie bloków, które w rzeczywistości zaczynają gnić i rozpadać się – pisze do nas mieszkanka osiedla Białostoczek.
Winnych tego stanu rzeczy – nie ma. I tylko jak zwykle, to mieszkańcy mają problem. Deszcze, które towarzyszą nam od niedzieli, na razie nie ustąpią przez najbliższy tydzień. Tak przynajmniej mówią prognozy długoterminowe. Ile nieruchomości w tym czasie zostanie zalanych?
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: Facebook/ Wspólnota 1000lecia 60)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie