Reklama

Kiedyś był to taki piękny zabytek...

27/01/2017 15:40

To był niegdyś bardzo ładny obiekt, który witał przyjezdnych w Białymstoku. Dziś aż strach wjeżdżać od strony Warszawy, gdy spojrzymy na lewo, na jeden z niegdyś reprezentacyjnych budynków naszego miasta. Domek Napoleona jest w tragicznym stanie i tylko czekać aż sam się rozsypie.

Minęło półtorej roku od czasu, gdy władze miasta zdecydowały się na sprzedaż Domku Napoleona. Choć trzeba dodać, że najpierw były podejmowane próby jego wynajęcia. Podpisano nawet umowę i inwestor, który chciał tam zlokalizować restaurację francuską, po wejściu na obiekt stwierdził, że nie da się w nim prowadzić żadnej działalności, tym bardziej gastronomicznej. Zalane były piwnice, nawet nieco wyżej wszystko było przesiąknięte wodą, a na ścianach zamiast obrazów, rozlokował się grzyb. Ponadto trzeba było naprawdę gruntownego remontu, żeby chociaż jako tako dorowadzić zabytek do stanu używalności. Niestety, nikt tu nie poradził.

Zarząd Mienia Komunalnego wykonał część prac, które miały zabezpieczyć obiekt. Chodziło głównie o zabezpieczenie fundamentów oraz uszczelnienie podziemi w taki sposób, aby nie zbierała się w nich woda. Po wykonaniu prac okazało się, że niewiele to wszystko dało. Bo Domek Napoleona nadal był w fatalnym stanie.

- Zostały wykonane prace podziemne, takie jak drenaż, umocnienie fundamentów, doprowadzona sieć kanalizacyjna. Obiekt jest zabezpieczony. Wydaliśmy na te prace około 103 tys. złotych – wyjaśniał jeszcze w listopadzie 2015 roku Andrzej Ostrowski, dyrektor Zarządu Mienia Komunalnego.

W związku z tym stanem rzeczy władze Białegostoku uznały, że obiekt najlepiej będzie sprzedać. Departament Skarbu miał ustalić wycenę, jednak do chwili obecnej wciąż nie wiadomo nic na temat ceny wywoławczej. Ale i tak potencjalny nabywca musiałby się liczyć z ogromnymi kosztami remontu. Głównie dlatego, że Domek Napoleona to zabytek wpisany do rejestru zabytków i wszelkie prace musiałyby być sporządzone pod nadzorem wojewódzkiego konserwatora zabytków. Kolejna sprawa to zniszczenia ogólne, które wymagają szybkiej interwencji. W okresie jesienno – zimowym obiekt raczej jeszcze bardziej podupadnie z racji opadów atmosferycznych i temperatur. Niestety, podupada tak od lat. A teraz niszczeje już w kolejnym tak trudnym okresie – bez ogrzewania, z sączeniem się wody po topniejącym śniegu i bez większego zainteresowania zabytkiem kogokolwiek.

Radni z Komisji Kultury proponowali już ponad rok temu, aby Domek Napoleona zachować jednak w przestrzeni miasta, zadbać o niego, bo był on niegdyś wizytówką Białegostoku. Chcieli w tym miejscu ulokować jakąś instytucję kultury lub inną placówkę, która służyłaby mieszkańcom. Dowiedzieli się wówczas, że nie ma to sensu, ponieważ na remont zabytku potrzeba nawet półtora miliona złotych. To za dużo dla budżetu, bo takich pieniędzy nikt nie ma i nikt nie wyłoży. I pewnie tak jest, choć dziś, patrząc na stan budynku potrzeba raczej znacznie więcej niż półtora miliona złotych. Gdyby wcześniej, kiedy zniszczenia były znacznie mniejsze, ktoś pomyślał o zabezpieczeniu lub remoncie, trzeba by było wydać o wiele mniej.

- Budynek posiada kanalizację, gaz, jest uzbrojony. Niemniej nie można go wyremontować, ponieważ remont wymaga ustaleń z konserwatorem zabytków, a do tego trzeba znać dokładne przeznaczenie budynku. Czyli określić precyzyjnie – jaką funkcję miałby pełnić. Szacunkowy koszt przeprowadzenia remontu to około 1,5 mln. złotych – wyjaśniał ponad rok temu radnym dyrektor Ostrowski z ZMK.

Odpowiedzialny do niedawna za zabytki w Białymstoku zastępca prezydenta Rafał Rudnicki zapowiadał dawno temu opiekę nad zabytkiem. Kiedy był jeszcze radnym, pisał z kolei interpelacje do prezydenta Białegostoku, a obecnie do swojego przełożonego i kolegi z Komitetu Truskolaskiego. Nie zrobiono nic, ani wtedy, ani tym bardziej teraz, kiedy Rudnicki miał realny wpływ na nieruchomości należące do zasobów Miasta Białystok. Cały pomysł oparł się jedynie na sprzedaży nieruchomości z 50 proc. bonifikatą i to bez żadnej wyceny – czyli sprzedajemy za tyle, ile ktoś będzie chciał zapłacić i damy zniżkę na 50 proc. Ale na to akurat nie zgodzili się radni.

- Pozbywamy się Pałacyku Tryllingów, Domku Napoleona, a ja pytam co miasto zrobiło dla tych zabytków. Co miasto zrobiło, żeby wyegzekwować zapisy umowy od nabywcy kamienicy z Dąbrowskiego 14? Nie, nie będę głosował za taką uchwałą – powiedział pół roku temu radny Konrad Zieleniecki.

- Białystok to nie Paryż. Tu nie mamy aż tylu zabytków, żeby je sprzedawać – mówił z kolei radny Marek Chojnowski.

- Utrzymanie tego rodzaju nieruchomości, jak Domek Napoleona czy Pałac Tryllingów, jest bardzo kosztowne dla budżetu miasta – argumentowała Ewa Kasprowicz z Departamentu Skarbu.

W związku z tym stanem rzeczy na wjeździe do Białegostoku stoi straszydło, a nie zabytek. Nie chcemy snuć czarnych wizji, ale jeśli jakiś pomysł się nie pojawi i to szybko, Domek Napoleona zniknie z przestrzeni naszego miasta na dobre. Jeśli nie rozpadnie się ze starości i zniszczeń, pewnie w końcu ktoś go kupi w taki czy inny sposób i wówczas jego dni zapewne i tak będą policzone. Wokół wybudowano wiele bloków, więc teren jest najbardziej atrakcyjny dla deweloperów, którzy zlokalizowali w sąsiedztwie swoje inwestycje.

Patrząc na to jak obecnie wygląda zabytek, można zakładać, że nikomu na nim specjalnie nie zależało i nie zależy. Wykopy, rowy, odpadający tynk, druty, walające się deski, cegły, pobite szkło – całość daje taki efekt, jakby odbywały się tam próby nuklearne na niewielką skalę. Obecnie całość tych wątpliwych atrakcji jest zakryta mało elegancką blachą falistą, co jeszcze bardziej tylko szpeci całe to miejsce.

Domek Napoleona powstał w połowie XIX wieku. Mieściła się tu komora celna. Choć nie miała nic wspólnego z Napoleonem, do zabytku sprzed grubo ponad 100 lat przylgnęła legenda, że Bonaparte w drodze na Moskwę właśnie tu zatrzymał się na postój. Na razie wszystko wygląda tak, jakby zabytkowa budowla miała zakończyć swój żywot raz na zawsze. Nasza redakcja postara się dowiedzieć, co planują władze Białegostoku z Domkiem Napoleona w najbliższym czasie. Mamy nadzieję, że nie skończy się na rozbiórce i postawieniu bloków w tym miejscu.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: K.)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do