
Pierwsze słoiczki z miejskim miodem od białostockich pszczół mają się pojawić już w przyszłym roku. Na razie pszczoły próbują się zadomowić w ulach, które pojawiły się niedawno przy ulicy Augustowskiej w Białymstoku. Do chwili obecnej zamieszkało ich już tam około 35 tysięcy w każdym ulu.
Łącznie to cztery zabytkowe ule, jeden współczesny oraz jedna około stuletnia barć. Wszystkie stoją od niedawna przy ulicy Augustowskiej w Białymstoku. Jest to jednocześnie pierwsza miejska pasieka, zlokalizowana tuż obok łąki kwietnej. Choć warto dodać w tym miejscu, że to właśnie łąki kwietne stały się bezpośrednią inspiracją dla założenia naszej białostockiej pasieki. Opiekuje się nimi Pan Mikołaj, który jest doświadczonym pszczelarzem.
- Miód na pewno będzie, pastwisko jest bogate. W linii prostej to jest z pół kilometra. Pszczoły korzystają ze wszystkiego, z tych roślin posianych, posadzonych, z tych naturalnych – mam tu na myśli parki – powiedział Mikołaj Mak, doświadczony pszczelarz, który opiekuje się naszymi miejskimi pszczołami.
Jak przekazał Pan Mikołaj, białostockie rodziny pszczele są zdrowe, co oznacza, że zimę powinny przetrwać bez najmniejszego problemu. Zanim jeszcze są dodatnie temperatury, pszczoły udają się na niedalekie wycieczki, choć już coraz rzadziej. W każdym razie białostockie pszczoły zgromadziły odpowiednie zapasy pokarmu i w tej chwili przygotowują się do zimowego odpoczynku. Wczesną wiosną, w przyszłym roku, zabiorą się już dziarsko do pracy. Wśród robotnic pojawią się także nowe pszczoły, które zastąpią stare, jakie z racji wieku, muszą ustąpić miejsca młodym.
Prezydent Białegostoku przekazał, że w przyszłym roku z miejskiej pasieki prawdopodobnie uda się zebrać od 50 do nawet 70 kilogramów miodu. Opiekun pszczół potwierdził, że jest to jak najbardziej możliwe. I to właśnie dlatego, że miejskie pszczoły są zdrowe i tworzą nowe zdrowe rodziny.
- Miód będzie rozdawany. Ja państwu obiecałem, że pierwsze słoiczki trafią do dziennikarzy, jak już je napełnimy. One nie będą wielkie, raczej symboliczne, bo chodzi o symbol. Ale chciałbym aby tych słoiczków było jak najwięcej, żeby ta słodycz popłynęła także z Białegostoku. A ma to swoje głębokie korzenie, jeśli chodzi o pszczoły. Wszyscy jesteśmy świadomi, że człowiek będzie na ziemi dotąd, dopóki będą pszczoły – mówił Tadeusz Truskolaski, prezydent Białegostoku.
Tym, którzy nie wiedzą, wyjaśnimy, że pszczoła oprócz tego, że produkuje wiele słodkości, zapyla także większość roślin, w tym również drzewa owocowe, zboża oraz masę innej roślinności. Bez pszczół rośliny nie miałyby szansy się rozmnażać, a na pewno nie na taką skalę, jaka potrzebna jest do życia na ziemi.
Pierwsza miejska pasieka to w sumie pięć uli – cztery zabytkowe pochodzące z różnych rejonów Podlasia, w tym ok. 100-letnia barć, oraz dla porównania i kontrastu – jeden współczesny. W każdym z uli zamieszkała królowa i około 35 tys. pszczół. Dla bezpieczeństwa mieszkańców i spacerowiczów ule zostały ustawione za rzeką. Koszt założenia miejskiej pasieki to 9 tys. zł.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: DDB i bialystok.pl)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie